piątek, 7 marca 2014

54 rozdział

Z perspektywy Tomsona

Wyszliśmy z Lilly z domu:
-Coś się stało?-spytała.
-Nieważne.
-Pod słowem nieważne kryją się najważniejsze rzeczy.
-Przepraszam cię, ale nie chcę z tobą o tym rozmawiać.
-Jasne, rozumiem.
-Co masz ochotę zjeść?
-Mam ochotę na coś niezdrowego.Hmm...Pizzę.
-Znam świetną pizzerie.
Zaprowadziłem ją do miejsca do którego zawsze szedłem z Patrycją.Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.Wróciły te wszystkie wspomnienia.Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lilly:
-Słuchasz mnie w ogóle?!
-Tak...Nie, przeraszam.
-Co się z tobą dzieje? Pokłóciłeś się z Patrycją?-dotknęła mojej ręki.Szybko ją odsunąłem.-O co chodzi?
-O nic.Ja...Przepraszam...-powiedziałem i wybiegłem z pizzerii.

Z perspektywy Natalii.

-Kamil! Kamil! Wstawaj malutki.-powiedziałam łaskotając go po brzuchu.Roześmiany powiedział:
-Ma...ma.Mama.-po policzku spłynęła mi łza.Po chwili przyszedł Baron.
-Co się stało? Dlaczego płaczesz?
-Nasz syn powiedział właśnie pierwsze słowo.Po...powiedział mama.
Przytulił mnie.To była ważna chwila w naszym życiu.Zeszliśmy na dół.Aleksander poszedł do Domu Pracy Twórczej, gdyż miał tam do załatwienia kilka spraw.Posadziłam Kamila na krześle i zaczęłam robić kanapki:
-Chcesz z dżemem czy z wędliną?-spytałam choć wiedziałam, że i tak mi nie odppwie.Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.-Czyli z dżemem.-zaśmiałam się.
Usiadłam obok niego i pokroiłam kanapkę na małe kawałeczki.Następnie włożyłam mu je do buzi mówiąc.-Samolocik leci...Brrr...I doleciał.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.Wzięłam chłopca na ręce i poszłam otworzyć.Stał tam mężczyna z kamerą i jeden z mikrofonem:
-Dzień dobry.Nazywam się Marek Framik i chciałbym przeprowadzić z panią wywiad na temat pani syna.Czy możemy wejść do środka?
-Nie.Nie chcę rozmawiać o Kamilu.Do widzenia.-powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi.-Jak narazie nie muszę o tobie dużo wiedzieć.Prawda, kochanie?-odrzekłam do syna i poszłam z nim do salonu.Dałam mu do ręki misia, a on przytulił go.Miło było na to patrzeć.Zobaczył mój uśmiech i odwzajemnił go.Kamil, mój mały syn.

Z perspektywy Jane

Siedziałam z Łozem w salonie i oglądałam film, przytulona do niego.Spojrzałam na niego czule, a on mnie pocałował.Denerwowało mnie to, że musieliśmy udawać, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.Wojtek nie chciał mi zdradzić dlaczego nie mogę powiedzieć tego Natalii, ani nikomu innemu.Ale co miałam zrobić? Kochałam go, a dla miłości mogłam zrobić wszystko.Gdy film się skończył spytał:
-I jak podobał ci się ten film?
-James jest bardzo przystojny.
-Ale chyba nie tak jak ja?-zaśmiał się.
-Nie, o wiele bardziej.-powiedziałam aby trochę się z nim podroczyć.
-Ej!-krzyknął.
-Żartowałam.Ty jesteś dla mnie najprzystojnieszy na całym świecie.-pocałowaliśmy się namiętnie.

-----------------------------------------------------
I jak? :) Zapraszam na nowego bloga ( nie o Afromental, ale opowiadanie fanfiction)
http://because-i-am-other.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Rid ❤❤


5 komentarzy:

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty