piątek, 11 kwietnia 2014

Epilog: *Nasza miłość będzie trwać wiecznie mimo, że mnie już nie będzie*

Natalia
Zadzwonił telefon.Od pół godziny byłam kłębkiem nerwów.Rozmyślałam nad tym co zrobić.Jak przegonać Patrycję, aby jednak nie jechała? Nic nie przychodziło mi do głowy.Toteż zdziwiłam się gdy na wyświetlaczu zobaczyłam: Tomson.Może ma jakiś pomysł? Czym prędzej odebrałam:
-Halo?-zaczęłam.
-Natala, ubieraj się.
-Co?
-Ubieraj się.Czekam na ciebie przed domem.Jedziemy po Patrycję.
-Już.-rozłączyłam się i wybiegłam z domu.Zobaczyłam jego samochód.Wsiadłam do niego i pojechaliśmy na lotnisko.Zobaczyliśmy Pati i podbiegliśmy do niej.Nie wiedziałam nawet jaki ma plan.Zdałam sie na niego:
-Patrycja!-krzyknął.Wyglądaliśmy jak idioci, ale nie przejmowaliśmy się tym.
Wtedy dziewczyna sie obruciła.To nie była Patrycja.O co tu chodziło?
Nagle zadzwonił telefon Tomka.Odszedł na bok.Po chwili przuszedł:
-Ona jest w szpitalu.
-Co?!
Pojechaliśmy tam.Leżała na łóżku.Płakała:
-Co sie stało?-spytałam.
-Wy tego nie zrozumiecie.
-Zrozumiem uwierz.
-Jestem chora.Mam chorą nerkę.Zaniedługo umrę.
-Ale...
-Jak to możliwe?!-wrzasnął Tomek.-Czemu nic mi nie powiedziałaś?
-Bo nie chciałam.Przepraszam.Ja...Po prostu wiedziałam, że Lola żyje.
-Patrycja oddam ci nerkę.
-Nie!
Wyszłam i podeszłam do lekarza.Umówiliśmy godzine operacji.Dzisiaj:
-Im wcześniej tym lepiej.-poweidziałam.
Poszliśmy na badania i wtedy lekarz stracił humor.Gdy dostał wyniki powiedział:
-Masz tylko jedną nerkę.
-Co?!-krzyknęłam.
-Przykro mi
-Doktorze...czy ja mogłabym ofiarować jej tą...nerkę?
-Wtedy zginiesz.
-To jest moja przyjaciółka, siostra.Jeżeli jej nie pomogę do końca życia będę żyła ze świadomością, że mogłam coś zrobić aby żyła dalej a tego nie zrobiłam.
-Jesteś tego pewna?
-Tak.
-Za godzine operacja.
-Dobrze.
Położyłam sie na łóżku.Postanowiłam napisać testament.Poprosiłam o  kartkę i długopis.
Prawie wszystko ofiarowałam Baronowi, Kamilowi i tacie.Nastepnie napisałam list.Godzine później byłam już na sali operacyjnej.Postanowiłam być twarda.

   *Pogrzeb*
Podziwiam Natalię i smutno mi że nie ma już jej z nami.Nie moge sie z tym pogodzić.Była dla mnie wszystkim.Nagle przypomniało mi sie, że lekarz dał mi jej list.Otworzyłem go:

Kochany Baronie!
Pewnie zastanawiasz sie dlaczego to zrobiłam.Nie mam czwsu tego tłumaczyć.Dziękuję ci za to wszystko co dla mnie zrobiłeś.Kocham cie.Tyle ze sobą przeżyliśmy.Tyle wspomnień i tych dobrych i tych złych.Nigdy cie nie zapomnę.Nie zapomnę ślubu,który tak wiele zmienił.Wtedy gdy sie spotkaliśmy, nigdy nie przeczuwałam że będziemu razem.Przeproś w moim imieniu tatę i Kamila gdy dorośnie.Nie martw sie, nie płacz.Kiedyś się spotkamy.Tam w niebie, wysoko.Nie moge sie doczekać.Mówią, że to podobno raj.Opiekuj sie Kamilem i Brunem.Nasza miłość, będzie trwać wiecznie, mimo że mnie już nie będzie.
Zawsze kochająca cię
Natalia.

Zacząłem płakać.To już koniec, ona odeszła.

-------------------
Hej :C
To już ostatni post jaki do was napisałam na tym blogu. Płaczę :C
Żegnajcie moi kochani!
Z pozdrowieniami
Rid

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 59

-Ja....-zaczęła.Nikt się nie odzywał.-One nie są twoimi dziećmi.
Zamurowało mnie i innych też:
-Co?! Ale jak to?!-wrzasnął Tomek.
-Przepraszam.
-Zdradziłaś mnie...-szepnął.
-Tomek, ja...przepraszam.
-Jak mogłaś mi to zrobić?! A ja tak bardzo cię kochałem.
-Tomek, zrozum ja nie chciałam.-powiedziała.
-Jak mogłem tak bardzo sie pomylić.
-Ja...
Wybiegł.Spojrzałam na Lole byłam w szoku.Nigdy nie pomyślałabym, że mogłaby zrobić coś takiego:
-Kto jest ojcem bliźniaczek?!-krzyknęłam.
-Co?-spytała zdziwiona.
-Kto jest ojcem bliźniaczek?!
-Daniel.
-Że co prosze?!
Wyszłam a za mną Baron trzymający Kamila na rękach:
-Co zamierzasz zrobić?-spytał.
-Ide z nim porozmawiać.
-Nie.Ty zajmij sie Kamilem.Jest śpiący.
Poszłam w stronę domu Daniela.
Zapukałam, natychmiast otworzył.Miał uśmiechniętą mine:
-Hej.
Nie odpowiedziałam tylko weszłam do środka:
-Jak ty mogłeś to zrobić?!
-Ale co?
-Nie udawaj niewiniątka! Czemu mi nie powiedziałeś, że masz dziecko z Lolą?!
-To ja mam dziecko?
-Nie wkurzaj mnie!
-Ale ja naprawde nie wiem o co ci chodzi?
-Wiesz co?! Mam cie dość.Jak mogłeś zrobić coś takiego Tomkowi?!
-Ja...
-Nara.-wyszłam trzaskając drzwiami.

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 58

-Lola? Gdzie Tomek?-spytałam.
-Wybiegł.-odpowiedziała smętnie.
-Jak to wybiegł?!
-Pojechał do szpitala.Boje sie, że może coś zrobić lekarzowi.
-O mój Boże! Pilnuj dzieci, jadę tam.
-Ale...-wybiegłam, sięgając po kluczyki od samochodu Tomka.Wsiadłam do niego i odjechałam.W środku zadzwoniłam do Olka:
-Baron jedź do szpitala
-Czemu? Coś się stało?
-Po prostu jedź.Będę czekać na ciebie przed szpitalem.
-Jasne.
-Pa.-rozłączyłam się.Po chwili się zatrzymałam i wysiadłam z samochodu.Baron był już na miejscu.
-Szybki jesteś.-pochwaliłam.
-Co się stało?!-krzyknął przerażony.
-Chodzi o Tomsona.
-Jak to?-spytał, a ja szybko i zwęźle wszystko mu opowiedziałam.Gdy weszliśmy na drugie piętro zobaczyliśmy jak Tomek przepycha się z lekarzem:
-Tomson przestań!-wrzasnęłam.Aleksander podbiegł do niego i odciągnął go od tego mężczyzny:
-Ty gówniarzu! Jak mogłeś coś takiego zrobić?!-krzyczał.-Do pierdla pójdziesz i moja w tym głowa!
Wybiegliśmy z nim ze szpitala.Wsiadł do auta Barona i pojechaliśmy.Ja jechałam samochodem Tomsona czym nie był za bardzo zadowolony.Ale nikt sie tym nie przemował.W domu od Tomka usiedliąmy na kanapie.Nagle ktoą zapukał do drzwi.To była Patrycja.Gdy zobaczyła Lolę wybiegła z płaczem.Tomson pobiegł za nią i ja też:
-Stój.-powiedział i podszedliśmy do niej.
-Wyjeżdżam.-płakała.
-Co ale jak to?-wtrąciłam się.
-Normalnie.Mam już dość.Tego wszystkiego dość.Musze wyjechać, żeby o tobie zapomnieć.-skierowała te słowa do Tomka.-Nie potrafie już.Wiesz, kiedy Lola rzekomo zginęła miałam cień nadziei, że jeszcze będziemy razem.Ale...Ale teraz wszystko przepadło.Rozumiesz? Wyjeżdżam razem z Lily i Paulem do Las Vegas za godzinę.Żegnajcie.-powiedziała i pobiegła.
-Patrycja!-wrzeszczałam, ale ona nie słuchała.Teraz to ja się rozpłakałam.Tomek mnie przytulił:
-Chodź idziemy do środka.
Baron widząc moje łzy spytał:
-Co się stało? Co sie tu do cholery dzieje?!
Rozpłakałam sie.Aleks podszedł do mnie i przytulił mnie:
-Patrycja wyjeżdża.-powiedział smętnie.
-Ale czemu?-spytał
-To przeze mnie.-powiedziała Lola.-Nie potrzebnie przyjechałam.
-Ale co ty mówisz?
-Musicie wiedzieć coś jeszcze.-odrzekła  zawstydzona.
-Tyle tajemnic w ciągu jednegi dnia.-zaśmiał się Baron, ale nikt inny nie śmiał tego zrobić.
Lola wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
------------------------------------------------------------
I mamy kolejny rozdział.Powoli zbiliżamy się do epilogu :)
Jak myślicie co Lola chce im powiedzieć ?
Pozdrawiam!
Rid

czwartek, 27 marca 2014

Przepraszam :(

Bardzo was przepraszam, ale niestety w tym tygodniu nie pojawi się nowy rozdział.Czemu?
Mam teraz masę nauki, bo we wtorek mam test szóstoklasisty, a ja na próbnym zawaliłam matmę.Na tym prawdziwym bym nie chciała, więc muszę wziąć się w garść.Obiecuję, że gdy pojawi się w przyszłym tygodniu to będzie dłuuugi i cieeekawy.
No, a ja wracam do nauki :(
Życzcie mi powodzenia :(


Pozdrawiam!
Rid ♥

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 57

LOLA

Usiedliśmy na kanapie, już chciałam coś powiedzieć kiedy dzieci o sobie przypomniały.Zaczęły płakać, więc Tomek poszedł na górę, a ja niepewnie podążyłam za nim.Ich pokój był niewielki, ale bardzo ładnie przyrządzony.Bliźniaczki leżały we wspólnej kołysce, na ich widok łza spłynęła mi po policzku.Szybko ją otarłam i wzięłam je na ręce.Każdą pocałowałam w policzek.Były takie piękne.Po kilku minutach zasnęły w moich ramionach.Tomek położył je z powrotem do kołyski.Zeszliśmy powoli na dół i usiedliśmy.Zaczęłam, rozmowę:
-Dużo się tu zmieniło.
-Ja...nadal nie mogę uwierzyć, że to...ty.
-No to uwierz.-uśmiechnęłam się.
-Ale jak to? Przecież...ja byłem na twoim pogrzebie.
-Nawet to zaplanował.-powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
-Co?-spytał.
-Nie nic.
-Ale..co się  z tobą działo przez cały ten czas?
-To co  przeżyłam było straszne.
-Co się stało?
-Od razu po urodzeniu bliźniaczek chciałam je natychmiast zobaczyć.Byłam przeszczęśliwa.Ale wtedy ktoś nałożył mi na głowę worek i wstrzyknął coś do ręki.Byłam przerażona, zaczęłam krzyczeć ale to nic nie dało, bo po chwili zasnęłam w głęboki sen.Obudziłam się w jakimś starym budynku, byłam cała związana.Nie wiedziałam gdzie jestem.Oni mnie tam bili.Znęcali się nade mną.Do teraz mam jeszcze siniaki.Nie wiem jak udało mi się stamtąd uciec.-rozpłakałam się, a on przytulił mnie.
-Kto to był?! Kto ci to zrobił?!-wrzasnął.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-Mów!
-Ten lekarz, który podobno powiedział, że nie żyję.-powiedziałam.Wstał i szybkim krokiem podszedł do drzwi-Co chcesz zrobić?!
-Idę wyrównać rachunki.-odrzekł i wyszedł.

NATALIA

Siedziałam w domu, kiedy nagle zadzwonił telefon.Zauważyłam, że to Tomson.Odebrałam:
-Halo?-zaczęłam.
-Lola żyje.
-Tomek ja wiem, że nie potrafisz pogodzić się z jej śmiercią i, że ją kochałeś, ale najwyższa pora o niej zapomnieć.
-Przestać pie***lić głupoty i idź do mojego domu,  ona tam jest.Przekonasz się, że mówię prawdę.
-No dobrze, ale...-nie dał mi dokończyć, tylko po prostu się rozłączył.
Wyszłam z Kamilem i poszliśmy do jego domu.Sama nie wiem czemu weszłam tam bez pytania.I wtedy ją zobaczyłam.Ona naprawdę tam byla, naprawdę tam stała! Nie mogłam w to uwierzyć.
-Lola?-spytałam.
Odwróciła się i podbiegła do mnie.Mocno się przytuliłyśny.Spojrzała na Kamila:
-To twój syn?
-Adoptowany.TAK SIĘ CIESZĘ, ŻE CIĘ WIDZĘ!
-Ja też.-powiedziała i znowu mnie przytuliła.

-----------------------------------------------
 I jak podoba wam sie rozdział? <33
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia.Dobijamy 11 000! WOW!
Nigdy nie myślałam, że mój blog będzie, aż tak popularny.
Thank you very much! ;*
Rid

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 56

LOLA

Spojrzałam na zegarek, 9:30.Za 15 minut powinnam być już w Warszawie.Tak bardzo tęskniłam za Tomsonem i bliźniaczkami.Mam nadzieję, że wybaczy mi to co zrobiłam, ale niestety...nie miałam innego wyjścia.Oby uwierzył w to co mu powiem, zamierzam powiedzieć mu prawdę.Prawdę, którą powinien znać już dawno, ale nie mógł.

ŁOZO

Wyszłem z Domu Pracy Twórczej, gdy nagle wpadła na mnie nie kto inny jak Marina.Spojrzała na mnie, a ja na nią.W ogóle się nie zmieniła:
-Hej.-powiedziała.
-Cześć.-odrzekłem niechętnie.
-Co tam u ciebie?
-Nic, sory ale muszę już iść.
-Jasne...-powiedziała smutno.-Do zobaczenia kiedyś.
-Nara.
Zacząłem iść szybkim krokiem byle nie widzieć już jej twarzy.Twarzy, która kiedyś dla mnie tak wiele znaczyła,a teraz budziła we mnie tylko obrzydzenie i ból, który mi zadała.Poszedłem pod dom Jane.Zadzwoniłem na domofon jednak nikt nie odbierał.Pewnie gdzieś wyszła.Postanowiłem, że poczekam na nią na ławce przed domem.Siedziałem i rozmyślałem o swoim bezsensownym życiu.Nic się w nim nie dzieje jest monotonne.I wtedy coś mi wpadło do głowy:
-Skoczę ze spadochronem.-powiedziałem.
-Że co?!-wrzasnęła Jane.Nawet nie zauważyłem kiedy podeszła.Weszliśmy do środka ciągnąć długą dyskusję:
-Posłuchaj to może byś super zabawa.
-Nie ma mowy!
-Niby czemu?
-To jest niebezpieczne, a co jak ci się coś stanie?!
-To będzie mój problem!!
-I mój też.A jak narazie mam ich zbyt wiele! Masz tego nie robić, rozumiesz?!
-To moje życie i będę sobie z nim robić to co chcę!-wrzasnąłem i wybiegłem z domu trzaskając drzwiami.

LOLA

Zatrzymałam samochód przed jego domem.A przynajmniej mam nadzieję, że jest nadal jego.Zastanawiałam się jak zacznę tę rozmowę.I w pewnym momencie przez przypadek nacisnęłam na domofon, który zgodnie z jego przeznaczeniem zadźwięczał głośno.Po chwili usłyszałam płacz dzieci.Są w domu.Zobaczyłam w drzwiach Tomsona, a po moim policzku zaczęła płynąć łza.Kiedy mnie zobaczył krzyknął:
-Lola?! To ty?!
Podbiegł do mnie.
-Tak.
Pocałował mnie, a po chwili zobaczyłam, że po jego policzku zaczyna płynąć łza:
-Ale jak to? Przecież ... ty nie żyjesz! Powariowałem!
-Nie zwariowałeś.To naprawdę ja.
-Ale...to NIEMOŻLIWE!
-Wszystko ci wyjaśnię, ale może lepiej wejdźmy do środka.-zaproponowałam.

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 55

NATALIA

Ubrałam Kamila w kurtkę i wsadziłam go do wózka, przykrywając go kocem.Zabrałam też Bruno i wyszliśmy z domu.Spacerowaliśmy sobie po parku i w końcu postanowiłam, że pójdziemy do Domu Pracy Twórczej.Niech Kamil posłucha trochę muzyki ,, taty ,, . Kiedy tam doszliśmy bez pukania tam weszłam.Baron mnie zobaczył i natychmiast do mnie podbiegł:
-Pomogę ci z tym wózkiem.-powiedział i położył wózek w środku domu, a ja wyjęłam Kamila.
-Poradziłabym sobie.
-Już i tak masz dużo zajęć.
-Dziękuję.-pocałowałam go w policzek.Podeszliśmy do chłopaków:
-Jaki on śliczny.-powiedział Łozo.
-Zachowujesz się jak baba.-powiedział Baron i wszyscy się roześmiali.
-Przyszliśmy posłuchać jak gracie.-odrzekłam.
-Trzeba było tak od razu.
Podeszli do instrumentów, a ja z Kamilem i Brunem usiadłam na fotelu.Zaczęli grać.Kamil klaskał rękami i cały czas się uśmiechał.Niesamowite co może wywołać muzyka.Wiedziałam, że on też będzie ją kochał i koncertował po całym świecie.

JANE
Zadzwoniłam do Patrycji i umówiłyśmy się na zakupy.Spotkałyśmy się przed centrum handlowym.Jak się później okazało Pati czekała tam na mnie od pół godziny.Na szczęście nie była zła, bo umilił jej czas wysoki blondyn, z którym przez chwilę rozmawiała.Kiedy spytałam jak się nazywa, to powiedziała, że Paul.Głupie imię.Kojarzyło  mi się z grubym piekarzem.Sama nie wiem czemu.Kupiłyśmy stos rzeczy.I sama nie wiem kiedy, ale wygadałam jej, że jestem z Łozem.Będzie zły, no ale co ja na to poradzę.Powiedziała, że nikomu nie zdradzi naszego sekretu.I dobrze.Ja sama nie zamierzam nic o tym mówić Wojtkowi.On też nie mówi mi wszystkiego, więc niech nie oczekuje tego ode mnie.

----------------------------------
Wiem krótki, ale pisze na telefonie.Obiecuje, że następny będzie dłuższy. ;)
Rid

piątek, 7 marca 2014

54 rozdział

Z perspektywy Tomsona

Wyszliśmy z Lilly z domu:
-Coś się stało?-spytała.
-Nieważne.
-Pod słowem nieważne kryją się najważniejsze rzeczy.
-Przepraszam cię, ale nie chcę z tobą o tym rozmawiać.
-Jasne, rozumiem.
-Co masz ochotę zjeść?
-Mam ochotę na coś niezdrowego.Hmm...Pizzę.
-Znam świetną pizzerie.
Zaprowadziłem ją do miejsca do którego zawsze szedłem z Patrycją.Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.Wróciły te wszystkie wspomnienia.Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lilly:
-Słuchasz mnie w ogóle?!
-Tak...Nie, przeraszam.
-Co się z tobą dzieje? Pokłóciłeś się z Patrycją?-dotknęła mojej ręki.Szybko ją odsunąłem.-O co chodzi?
-O nic.Ja...Przepraszam...-powiedziałem i wybiegłem z pizzerii.

Z perspektywy Natalii.

-Kamil! Kamil! Wstawaj malutki.-powiedziałam łaskotając go po brzuchu.Roześmiany powiedział:
-Ma...ma.Mama.-po policzku spłynęła mi łza.Po chwili przyszedł Baron.
-Co się stało? Dlaczego płaczesz?
-Nasz syn powiedział właśnie pierwsze słowo.Po...powiedział mama.
Przytulił mnie.To była ważna chwila w naszym życiu.Zeszliśmy na dół.Aleksander poszedł do Domu Pracy Twórczej, gdyż miał tam do załatwienia kilka spraw.Posadziłam Kamila na krześle i zaczęłam robić kanapki:
-Chcesz z dżemem czy z wędliną?-spytałam choć wiedziałam, że i tak mi nie odppwie.Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.-Czyli z dżemem.-zaśmiałam się.
Usiadłam obok niego i pokroiłam kanapkę na małe kawałeczki.Następnie włożyłam mu je do buzi mówiąc.-Samolocik leci...Brrr...I doleciał.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.Wzięłam chłopca na ręce i poszłam otworzyć.Stał tam mężczyna z kamerą i jeden z mikrofonem:
-Dzień dobry.Nazywam się Marek Framik i chciałbym przeprowadzić z panią wywiad na temat pani syna.Czy możemy wejść do środka?
-Nie.Nie chcę rozmawiać o Kamilu.Do widzenia.-powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi.-Jak narazie nie muszę o tobie dużo wiedzieć.Prawda, kochanie?-odrzekłam do syna i poszłam z nim do salonu.Dałam mu do ręki misia, a on przytulił go.Miło było na to patrzeć.Zobaczył mój uśmiech i odwzajemnił go.Kamil, mój mały syn.

Z perspektywy Jane

Siedziałam z Łozem w salonie i oglądałam film, przytulona do niego.Spojrzałam na niego czule, a on mnie pocałował.Denerwowało mnie to, że musieliśmy udawać, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.Wojtek nie chciał mi zdradzić dlaczego nie mogę powiedzieć tego Natalii, ani nikomu innemu.Ale co miałam zrobić? Kochałam go, a dla miłości mogłam zrobić wszystko.Gdy film się skończył spytał:
-I jak podobał ci się ten film?
-James jest bardzo przystojny.
-Ale chyba nie tak jak ja?-zaśmiał się.
-Nie, o wiele bardziej.-powiedziałam aby trochę się z nim podroczyć.
-Ej!-krzyknął.
-Żartowałam.Ty jesteś dla mnie najprzystojnieszy na całym świecie.-pocałowaliśmy się namiętnie.

-----------------------------------------------------
I jak? :) Zapraszam na nowego bloga ( nie o Afromental, ale opowiadanie fanfiction)
http://because-i-am-other.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Rid ❤❤


środa, 5 marca 2014

53 rozdział

PATRYCJA
Chris jest wspaniały.Cały czas się śmiejemy.Jestem szczęśliwa.Wczoraj wyprowadziłam się od Tomka.Powiedziałam mu o tym,że jesteśmy rodziną , ale on się tym nie przejął tak jak ja.Po ślubie Natalii, miał mnie za przeproszeniem gdzieś.Zrobiłam coś nie tak? Przecież to nie moja wina,że jesteśmy ze sobą związani.On teraz interesuje się tylko moją siostrą.To boli kiedy cały czas o nią wypytuje.Teraz mieszkam z Lilly, brakuje mi bliźniaczek, ale mam nadzieję,że będę mogła opiekować się nimi tak jak niedawno.Dzisiaj przyszedł do nas Tomek.Chciał porozmawiać  z moją siostrą ale jej nie było:
-Ale jak to jej nie ma?-spytał.-Umówiliśmy się na spotkanie,
-A co to moja wina ,że jej nie ma?!
-Możesz nie krzyczeć?!
-A czy ty możesz stad wyjść?!
-O co ci chodzi?!
-Jesteś taki głupi naprawdę, czy tylko takiego udajesz?!-wrzasnęłam.
-Przestań mnie obrażać!
-Bo co?!
Podbiegł do mnie i pocałował mnie! Ale dlaczego?
-Co ty wyprawiasz?-spytałam.
-Nie wiem.-zmieszał się.-Przepraszam.
Po moim ciele przeszedł dreszcz, zawsze tak było kiedy stał blisko mnie.Nie powinien tego robić, bo ja nadal go kocham.Ale nie jako kuzyna, tylko jako mężczyznę i chciałabym z nim być.Jednak wiem,ze to niemożliwe.Patrzeliśmy się na siebie cicho.Nikt się nie odzywał..Byłam w szoku.Tą grobową ciszę przerwała Lilly, wiebając do mieszkania:
-Cześć!-krzyknęła wesoło.Kiedy zauważyła nasze miny spytała: -Coś się stało?
-Nie.Musimy już wychodzić.-powiedział Tomek.
-Ale jak to przecież nie zdążyłąm jeszcze nawet zjeść.
-Zjesz na mieście.Chodź.
-No dobrze.-sięgnęła po kurtkę i już po chwili zniknęli za drzwiami.
Usiadłam i zalałam się łzami.Nie wiedziałam co robić.
NATALIA
Zaadoptowaliśmy dziecko.Rocznego chłopca-Kamila.Jest cudowny.Kocham go.Razem z Aleksandrem poświęcamy mu wiele czasu.Jest teraz naszym oczkiem w  głowie.Co wieczór czytam mu książki na dobranoc, które uwielbia.Macha rączkami i uśmiecha się, a ja widząc jego radość odwzajemniam to.Aleksander kupuje wiele niepotrzebnych dla niego zabawek.Kiedy mówię mu,że tylko traci pieniądze to odpowiada ze śmiechem,że tak ma być.Wszędzie piszą o tym,że mamy dziecko.W gazetach, w radiu a nawet w telewizji.Kiedy przechodzę ulicami Warszawy z Kamilem w wózku, dużo ludzi mi gratuluje.Większość z nich to tacy, których nie znam.Mój ojciec też jest szczęśliwy,że został dziadkiem.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Krótka wiadomość:
NIE USUWAM BLOGA. :)

czwartek, 27 lutego 2014

52 rozdział

NATALIA

*Dwa miesiące później*
Wydałam płytę.Nosi tytuł: ,, Funny Smile ".



Osiągnęła  już w ciągu tygodnia platynę.Bardzo dużo osób kupiło tę płytę, aż sama się zdziwiłam.W przyszłym tygodniu rozpoczynam trasę po Polsce.Nie mogę się doczekać! Chociaż jest mi też smutno, bo będę musiała przeżyć bez mojego męża miesiąc.No ale cóż, coś za coś.Staraliśmy się o dziecko jednak kiedy wczoraj okazało się, gdy poszłam do lekarza, że jestem bezpłodna zrezygnowaliśmy z tego.Byliśmy załamani.I tak od wczoraj jesteśmy smutni i w ogóle się do siebie nie odzywamy.Dzisiaj siedziałam w domu z książką w rękach, pod kołdrą i z kawą w ręce.Kiedy nagle do wszedł Aleks był cały roześmiany.Jednak mi nie udzielał się jego nastrój:
-O co chodzi?-spytałam.
-Znalazłem rozwiązanie!
-Jakie?
-Zaadoptujemy dziecko!
-Ale przecież ono nie będzie chciało z nami rozmawiać!
-Nie martw się weźmiemy takie małe.
-Naprawdę?
-Tak.-podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.W oczach miałam łzy.Będę miała dziecko!

------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam motywacji.Jak to możliwe,że jest 19 obserwatorów i tylko 2 komentarze? :C
Nie żądam zbyt wiele.Przynajmniej 5 komentarzy. :C
Mam dla was przykrą informację, jeżeli nie będzie poprawy i komentarzy to będzie to ostatni post.Usunę bloga, bo nie mam już siły :C
Po co pisać coś czego nikt nie czyta? :C
Rid

niedziela, 23 lutego 2014

51 rozdział

Wyszliśmy z kościoła i weszliśmy do samochodu, a następnie kierowca zawiózł nas do restauracji, gdzie odbyło się przyjęcie.Na samym początku ukroiliśmy tort i każdy zjadł po kawałku. Następnie zaczęliśmy tańczyć.Ja z moim mężem, Patrycja z Chrisem i Jane z Łozem...Zaraz co?! Coś tu nie gra.Dlaczego oni tańczą w tak dziwnych parach? Chciałam podejść do nich, ale Aleksander zatrzymał mnie ręką:
-Zostaw ich.-szepnął mi do ucha.
-No dobrze.-powiedziałam i uśmiechnęłóam się.
Gdy rzucałam wianek to złapała je Jane.Co znaczy,że to ona pierwsza wyjdzie za mąż.Zauważyłam ,że ukradkiem spojrzała na Wojtka, a on widząc to zarumienił się.Zachichotałam.Po przyjęciu odjechaliśmy mercedesem.Pod domem mój mąż wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg.W środku zamknął drzwi i postawił mnie na ziemi:
-Nie mogę w to uwierzyć.-powiedziałam.
-W co?
-W to,że jesteśmy teraz małżeństwem.
-Ja też.-powiedział i pocałował mnie.Ale na tym się nie skończyło.Poszliśmy do sypialni i...

* RANO *
Obudziłam się obok niego w łóżku.Cicho z niego wyszłam, aby go nie obudzić. Szybko sie przebrałam i zeszłam na dół.Tam zrobiłam śniadanie i zaczęłam je jeść.Po chwili przyszedł Aleks:
-Jak się spało?-spytałam.
-Bardzo dobrze.-pocałował mnie w policzek.
-No to się cieszę.
-Co na śniadanie?-spytał ziewając.
Wtedy coś mi się przypomniało:
-Teledysk!-krzyknęłam.
-Co?
-Obiecałam moim fanom,że .. o mój Boże! Miałam go nagrać tydzień temu!
-No to nagrasz go dzisiaj.
-Racja! Szybko jedz i przebieraj się.
-Co?! Ale teraz?!-krzyknął.
-Nie odstawiaj czegoś na jutro, jeśli możesz zrobić to dzisiaj.
-Ale...
-No już! Szybko!-pocałowałam go i roześmiałam sie.

* Po południu *
Nie wiem jak to zrobiliśmy,że udało nam się nakręcić i zmontować teledysk w jeden dzień.Ale się udało! Wróciliśmy strasznie zmęczeni.Szybko wrzuciłam filmik na Youtube a następnie na Facebooka.Pojawiło się kilka pozytywnych komentarzy, ale i trochę negatywnych.Pisali,że w ogóle nie umiem śpiewać, nie mam talentu i powinnam zająć się czymś innym.Jednak ja nie za bardzo się tym przejęłam.Poszłam do kuchni i zrobiłam obiad.Wspólnie go zjedliśmy.Godzinę później zadzwonił dzwonek do drzwi:
-Kogo tutaj niesie?-spytał mój mąż i poszedł otworzyć.Okazało się,że to Tomson.Prosił o to aby zaopiekować się przez kilka godzin dziewczynkami.Oczywiście się zgodziliśmy i po chwili mieliśmy na głowie dwójkę małych bobasów.

PATRYCJA
Weszłam do domu.Tomka nigdzie nie było.Okazało się,że naprawdę jest moim bratem.Powoli się z tym oswajałam, choć było trudno bo w końcu go kochałam.
 

środa, 19 lutego 2014

50 rozdział

PATRYCJA
Szliśmy z Chrisem ulicą, gdy nagle się zatrzymał i kazał usiąść na ławce.Usiadłam więc obok niego.Złapał mnie za rękę.Na chwilę wstrzymałam oddech.Zaczął mówić:
-Od chwili , gdy rozstaliśmy się tam w Anglii, to ... ja nie zapomniałem o tobie.Nie było dnia , ani nocy abym nie myślał o tobie.
Gwałtownie puściłam jego rękę i wstałam:
-Przyjechałeś to po to aby mi to powiedzieć?!
-Yyy...Ja...
-Przepraszam cię, ale muszę już iść do dziewczynek i do Tomka.
-Kochasz go, prawda?
-Nawet jeśli to co?!
-Nie powinnaś.
-Dlaczego?!-krzyknęłam.
-Bo on jest twoim bratem.
LILY
Siedzieliśmy z Tomsonem na kanapie.Nikt z nas nie wiedział co powiedzieć.Nagle usłyszeliśmy płacz dzieci:
-To ty masz dzieci?-spytałam zdziwiona.
-Tak.
-Co oznacza,że żonę też masz.-stwierdziłam.
-Miałem.-powiedział smutno.Poszliśmy na górę.Zobaczyłam dwie małe płaczące dziewczynki.Wzięłam obydwie na ręce.Momentalnie usnęły:
-Masz jakiś dar czy co?-szepnął, pomagając mi położyć je w łóżeczku.
-Dlaczego?
-Mi zajmuje to godzinę!
Roześmialiśmy się cicho i wyszliśmy z pokoju.
 NATALIA
 Tydzień później
Jakoś udało mi się pogodzić z Baronem.Wspólnie doszliśmy do porozumienia, także z jego rodzicami.Okazało się,że oni po prostu wciąż uważają go za ich małego synka.W końcu po kilku rozmowach zaakceptowali mnie.Dzisiaj miał odbyć się ślub, trochę go przyśpieszyliśmy.Moja rodzina była bardzo tradycyjna i przed ceremonią w kościele, mój przyszły mąż nie mógł zobaczyć mnie w sukni ślubnej.Po wielu kłótniach udało mi się przekonać do czarnej sukni, zamiast białej.Razem  z tatą weszłam do białego mercedesa i pojechaliśmy.Pod kościołem byliśmy punktualnie.Tato pomógł mi wyjść z samochodu i prowadził do ołtarza.Byłam mu wdzięczna, gdyż inaczej pewnie przewróciłabym się w moich wysokich butach.Gdy podeszłam do ołtarza, Aleksander złapał mnie za rękę i szepnął do ucha:
-Wyglądasz ślicznie.
Powiedzieliśmy sobie że się chcemy i pocałowaliśmy namiętnie.Wszyscy w  kościele bili brawa.

piątek, 14 lutego 2014

49 rozdział

NATALIA

Wybiegłam z płaczem z domu i pobiegłam w stronę domu Jane.Zobaczyła mnie od razu, bo siedziała na krześle na zewnątrz.Podeszła do mnie:
-Co sie stało?-spytała.
-Pokłóciłam sie z Baronem.
-Znowu?
-Jak to znowu?-zdziwiłam się.
-Cały czas sie kłócicie.
-Masz racje...Może...nie jesteśmy sobie przeznaczeni.
-Przestań.Opowiem ci pewną historię.Rok temu poznałam przystojnego mężczyznę Mike'a, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.Po niedługim czasie się zaręczyliśmy, ale wtedy pojawiły się kłótnie.Poprosiłam go o trochę czasu na przemyślenia i zerwałam z nim.Po kilku dniach zobaczyłam go z inną kobietą.Był szczęśliwy, a ja cierpiałam, bo wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że był młością mojego życia.Dlatego tu przyjechałam.Żeby nareszcie o nim zapomnieć.
Przytuliłam ją.Teraz już wiedziałam, że musze walczyć o naszą miłość.

TOMSON

Siedziałem w salonie gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi.Poszedłem otworzyć.Stali w nich mężczyzna i kobieta:
-My do Patrycji.
-Patrycja!-wrzasnąłem.
Po chwili zbiegła na dół:
-Lili!!-mocno ją przytuliła.Wtedy spojrzała na mężczyznę:-Chris? A co ty tu robisz?
-Musimy porozmawiać.Wyjdźmy na zewnątrz.
-Dobrze.-odpowiedziała i wyszli.
-Jestem Lili.-przedstawiła się brunetka.
-To....Tomek...dla przyjaciół...Tomson.-odrzekłem oczarowany jej urodą.

------------------------------------------
Przepraszam was że taki krótki i tak późno dodany, ale nie miałam czasu.
Życze miłych walentynek! ;*

Rid

poniedziałek, 10 lutego 2014

48 rozdział

JANE

Tak wiem, pocałowałam go.Ale nie mogłam oprzeć się jego spojrzeniu.Gdy się pocałowaliśmy powiedział:
-Teraz powiesz że to było nie ważne i musimy o tym zapomnieć.Prawda?
-Nie.-uśmiechnęłam się i jeszcze raz go pocałowałam.
Roześmiał się.
-Czyli wychodzi jednak na to że nie znam kobiet.
-Tak mi przykro.-powiedziałam z sarkazmem.
-Mi też.
Zaśmialiśmy się i wtedy zadzwonił mi telefon.Odeszłam na bok aby odebrać:
-Halo?-zaczęłam.
-Jane mam problem.
-Natalia?
-Tak to ja.
-Co się stało?
-To nie jest rozmowa na telefon.Przyjdź do kawiarni  ,, Black coffie ".
-Już idę.Cześć.
Rozłączyła się:
-Coś się stało?-spytał Łozo, widząc moje zdenerwowanie.
-Dzwoniła Natalia.
-Coś z jej zdrowiem?
-Chyba nie.Prosiła o spotkanie.
-Pojadę z tobą.
-Nie trzeba.To rozmowa między mną a Natalią.
-Aha...No dobrze.To ja już pójdę.
-Okej.Zadzwonię do ciebie.
-Będę czekał.-dał mi buziaka w policzek i wyszedł.

NATALIA

Czekałam na Jane, w kawiarni, nieopodal jej domu.Gdy usłyszałam to co mówiła matka Barona, byłam w szoku.Myślałam ,że oni mnie lubią.Szybko stamtąd uciekłam. Było mi przykro,że jego rodzice mnie nie zaakceptowali.Gdy Jane przyszła i zobaczyła moje  łzy natycmiast mnie przytuliła:
-Co się stało?-usiadła na przeciwko mnie.-Chodzi o Barona?
-Może nie tyle o niego, co o jego rodziców.
-Co zrobili?
-Nie zaakceptowali mnie, uważają mnie za laskę, która pragnie tylko jego kasy i sławy.
-Przykro mi.... Oni tacy są.Najlepiej gdyby w ogóle nie mił dziewczyny.Oni cały czas uważają ,że jest ich małym sykiem.
-No i co ja teraz zrobię?
-Nie martw się.Pogadam z nimi i wszystkoim wyjaśnię.
-Naprawdę? Zrobisz to dla mnie?
-Tak, oczywiście.W końcu jesteśmy już prawie rodziną.-przytuliłyśmy się.-A teraz przepraszam cię, ale muszę już iść.
-Jasne, ja też.
Wyszłyśmy z kawiarni.Ona odprowadziła mnie do kawiarni za co byłam jej bardo wdzięczna.Gdy weszłam do środka zobaczyłam rozgniewanego Aleksa:
-Gdzieś ty była?-krzyknął.
-Na spacerze z Jane.
-Dlaczego uciekłaś z przyjęcia?! Musiałem przez ciebie tłumaczyć się rodzicom.
-Ciekawe jak ty byś zareagował, gdyby ktoś o tobie powiedział,że jesteś zwykłym dupkiem!!
-Moja matka taka jest.Ale ona przynajmniej interesuje sie moim życiem, nie tak jak twój ojciec!
-On chce dla mnie jak najlepiej i uważa,że jeżeli kogoś kocham to powinnam z nim być i w pełni to akceptuje.Nie wtrąca się w moje życie!
-A co moja matka sie niby wtrąca?!
-No a  co nie?!
-Ja ją przynajmniej mam!-wrzasnął.I wtedy wróciły wspomnienia o mojej nie żyjącej mamie.Z oczu momentalnie popłynęły mi łzy.Zauważył to i od razu się poprawił-Przepraszam...
-Wiesz co ?! Jesteś zwykłym dupkiem bez serca! Dzisiaj śpię u Jane!!!.-wrzasnęłam i wybiegłam  z płaczem z domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale, mam nadzieję,że się podoba. :))
Bardzo chcieliście od razu kolejny więc macie :))
Pozdrawiam!

XoXo

niedziela, 9 lutego 2014

47 rozdział

Podbiegłam do niej i wesoło się uśmiechnęłam.Mocno się przytuliłyśmy:
-Lili, co ty tu robisz?-spytałam.
-A przyjechałam sobie tu do Polski.Na stałe.
-Na stałe? To cudownie!
Roześmiałyśmy się.Spojrzała na moją dłoń, na której widniał zaręczynowy pierścionek;
-O mój Boże!-krzyknęła.-Z kim się zaręczyłaś?
-Z Baronem.
-Gratulacje!-mocno mnie uścisnęła.
Nagle dostałam sms-a:

Od:Baron
Dzisiaj idziemy do moich rodziców.Kup sobie coś ładnego, kochanie.

Lili czytała ze mną:
-Super! No to idziemy wybrać sukienkę.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę sklepu.

Łozo

Siedziałem u Jane i ogładaliśmy jakiś film na DVD.Nagle zaburczało mi w brzuchu.Jane się roześmiała:
-Chcesz coś przekąsić?-spytała.
-Tak.
Poszła do kuchni,a ja podążyłem za nią.Robiła kanapki, więc ja nalałem do kubków herbaty.Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.Zabrałem się za zmywanie ale ona mnie wyprzedziła.Zaczęliśmy wesoło się popychać, aż nagle stanęliśmy twarzą w twarz.Patrzeliśmy na siebie w milczeniu.Ona uśmiechnęła się lekko i czule mnie pocałowała.

BARON
     ~*~
-Natalia przebrałaś się już?-spytałem.
-Tak.
Zeszła na dół.Miała na sobie niebieską sukienkę , na ramiączkach:
-Nie będzie ci w tym za zimno?
-Przecież ubiorę na to kurtkę, a poza tym jedziemy samochodem.-nadąsała się.
-Masz rację.Wyglądasz ślicznie.-dałem jej buziaka,a jej od razu wrócił dobry humor.Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy.W domu moich rodziców usiedliśmy przy stole i czekaliśmy na podanie jedzenia.Gdy wszyscy usiedli przy stole powiedziałem:
-Muszę wam coś powiedzieć.
-Tak synku?-spytała mama.
-Zaręczyłem się z Natalią.
Ich reakcja była zupełnie inna niż się spodziewałem.Mama poprosiła mnie na chwilę do kuchni, więc poszedłem:
-Nie możesz zostać jej mężem.
-DLACZEGO?
-Bo nie.
-Myślałem że ją lubicie.
-Och...synku.Myśleliśmy że to tylko przelotny romans.
-No jak widać nie.
-Może da się to jakoś odkręcić.
-Nie! Mamo ja ją kocham.
-Taką zdzire? Jej zależy tylko na twojej kasie i sławie.
I wtedy zobaczyłem że całej rozmowie przysłuchwiała się Natalia.

poniedziałek, 3 lutego 2014

46 rozdział

Stałam i patrzałam na niego zdziwiona.Po chwili zastanowienia powiedziałam:
-Tak.Tak wyjdę za ciebie.- na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, odwzajemniłam go.Włożył mi pierścionek na palec, wstał i pocałował mnie.Cała sala biła brawa.
Przytuliłam go.Trudno opisać co wtedy czułam.Ale wiem,że byłam szczęśliwa.Bardzo szczęśliwa.Wyszliśmy z tego pokoju.I szliśmy trzymając sie za ręce, przez park.Nagle podbiegła do nas Patrycja:
-Gratulacje!-wrzasnęła.
-Dzięki.-zaśmiałam się.
-Mam nadzieję,ze będę mogła być druhną na waszym ślubie?
-Pewnie.-uśmiechnęłyśmy się do siebie.Popatrzała na nas chwilę i powiedziała:
-Muszę lecieć.Idę kupić ubranka dla dziewczynek.Z tamtych już wyrosły.
-To idź .Cześć.
Razem z Baronem poszliśmy do domu.Kiedy weszłam do środka zobaczyłam stół, pięknie przystrojony z różami na obrusie, zapalonym 2 świecami i z kolacją:
-A co gdybym się nie zgodziłą? o bytś z tym zrobił?
-No, wtedy miałbym problem.-zaśmiał się.
-Duży problem.-dodałam  i też się roześmiałam.Odsunął dla mnie krzesło.Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.Było przepyszne.Spojrzałam na pierścionek:
-Podoba ci się?-spytał.
-Jest piękny.
-Tak jak ty.-pocałowałam go.On wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę.Zaczęliśmy się całować, nagle któreś z nas nacisnęło na pilot i telewizor się włączył.Usłyszeliśmy:
-Natalia Szkot i Aleksander Milwiw-Baron są zaręczeni! Parze gratulujemy, ale Natalii jest nam żal, bo fanki Afromental już przygotowywują zemstę.
-One cię zabiją.-zaśmiał się.
-Nic na to nie poradzę.-powiedziałąm, apo chwili śmialiśmy sie jak głupi.-Idę się myć.
-Okej,Kto pierwszy się umyje. Na trzy..raz..dwa trzy...START!
I obydwoej popędziliśmy do swoich łazienek.Wyszliśmy z nich w tym samym czasie.Roześmiani poszliśmy do sypialni, gdzie zasnęłam w jego objęciach.

*Rano*
Kiedy się rano obudziłąm, Aleksa nie było.Usiadłam na łóżku i ziewnęłam.Czy to co się stało to sen? Czy Baron naprawdę mi się oświadczył? Spojrzałam na dłonie.Na palcu nadal widniał pierścionek.Uśmiechnęłam sie szeroko.Wtedy do pokoju wszedł Baron:
-I jak wyspałaś sie?-spytał.Na rękach trzymał tacę ze śniadaniem.
-Tak.-uśmiechnęłam się.Usiadł obok mnie i zaczęliśmy jeść:
-Kiedy planujemy  ślub?
-Hmm...Nie wiem.Co powiesz na początek marca?
-Jak tobie pasuje to mi też.-pocałował mnie w czoło.Gdy zjedliśmy Baron poszedł na miasto, a ja przebrałam sie i zabrałam za czytanie mojej ulubionej książki.Nagle zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć.Stał w nich mój tata:
-Gratulacje córciu!-przytulił mnie.Zaprosiłam go do środka i zrobiłam kawę:
-Jesteś pewna że to ten jedyny?-spytał.
-Tak.
-To dobrze.Jestem...-przerwało mi pukanie do drzwi.
* Co dzisiaj tak wszystkich tu niesie?*-pomyślałam.Zobaczyłam,że to Daniel.Myślałam,że chce mi pogratulować, ale on powiedział:
-Jak mogłaś mi to zrobić.
-Co?!
-Przecież dobrze wiesz ,że mi się podobasz.
-Tak.Ale to moje życie!-wtedy za nim pojawił się Aleks i powiedział:
-Coś nie tak?
-Tak, debilu.Natalia będzie ze mną.
-Chyba w twoich snach.
Zaczęli się bić.Przestraszona krzyknęłam:
-Chłopcy przestańcie.
Odciągnełam ich od siebie:
-Idź stąd.
-Pff.-prychnął Daniel i poszedł.Zaprowadziłam Aleksa do łazienki przyłożyłam mu lód do policzka:
-Zwariowałeś?!
-Nie.Przepraszam cię, ale jak go widzę to od razu podskakuje mi ciśnienie.
-Idę do sklepu.-powiedziałam  i podeszłam do taty:
-Idziesz?-spytał.
-Tak.Podwieźć cię?
-Gdyby to nie był problem...
Wsiedliśmy do mojego jeppa i pojechaliśmy.Zawiozłam go do domu i pojechałam do supermarketu.Aż się zdziwiłam kogo tam zobaczyłam.To była dziewczyna, którą bardzo dobrze znałam.Podbiegłam do niej radośnie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
I co myślicie o tym rozdziale? Fajny? Mam nadzieję,że tak.Jak myślicie kogo Natalia spotka?
Następny rozdział, będzie jak pojawi się jak pod tym rozdziałem pojawi się 6 komentarzy.Wiem,że was na to stać.Pozdrawiam!

Czytasz--------------------> Komentujesz

Zbuntowana

sobota, 1 lutego 2014

45 rozdział

NATALIA
      
Dziś   był pogrzeb.Pogrzeb Loli.To było coś strasznego.Nigdy tak nie płakałam.Lola była moją przyjaciółką, bardzo mi jej brakuje.Niech spoczywa w pokoju....

                                                  ,,Magiczna chwila ''
Kilka dni później

PATRYCJA

Usiadłam obok Tomsona na kanapie.Dzieci spały:
-Tomek, ja muszę ci coś powiedzieć.-zaczęłam.
-Tak?
-Kocham cię.Nigdy nie przestałam cię kochać.Nawet wtedy kiedy dowiedziałam się,że jesteś z lolą i macie dzieci.
-Ale...
-Powiedz... czy ty mnie kochasz?
-Patrycja... ja..To jeszcze za wcześnie na nowy związek.Dopiero co umarła Lola.Muszę  się z tego otrząsnąć.
-Jasne .Przepraszam...-powiedziałam zmieszana.
-Ale chcę żebyś wiedziała ,że jesteś dla mnie w życiu bardzo ważna.
Uśmiechnęłam się szeroko i już chciałam coś powiedzieć,gdy usłyszałam płacz dziecka.Pobiegłam na górę.

NATALIA

-Nie uwierzysz co się stało!-wrzasnęłam, zbiegając ze schodów. 
-Co?-spytał roześmiany Baron.
-Mam zaśpiewać w Warszawie w programie!!
-Naprawdę? Kiedy?
-Dziś o 18:30!!
-To radziłbym się ci zbierać, bo jest już 17:00.
-Już?!
-Tak.-zaśmiał się.
-Biegnę się ubrać.
-Dobra ja muszę załatwić sprawę na mieście.Zaraz przyjdę.
-Dobrze.
Pobiegłam na górę i zaczęłam grzebać w szafie.Co ja mam ubrać? Po chwili namysłu wybrałam zestaw.Nie za skromny, ale nie też za wulgarny.Przebrałam się i zeszłam na dół:
-Świetnie wyglądasz.-pochwalił mnie Aleks.
-Dziękuję.
Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy.Prawie się spóźniłam!!
Wykonałam ,,Girflend" :

Gdy skończyłam, rozległy się wielkie brawa.Zaśmiałam się.Nic nie sprawiało mi tak wielkiej frajdy jak śpiewanie.Usiadłam na kanapie.Piotr (prowadzący program)przeprowadzał ze mną wywiad:
-Ostatnio byłaś chora i leżałaś w szpitalu.Jak się dziś czujesz?
-Och...Dziękuję.Już jest dobrze.-uśmiechnęłam się.
-Skąd w tobie tak dużo energii?
-Sama nie wiem.Po prostu kiedy widzę ludzi, którzy czekają na to aż zaśpiewam.To jakoś tak...To daje wielką motywację i sprawia,że chce mi się tańczyć.
-Czy do piosenki ,,Girflend'' będzie teledysk?
-Tak.Od jutra zaczynam pracę nad nim.
-Możesz zdradzić trochę szczegółów? Jak on będzie wyglądał? 
-Cóż będzie to zdecydowanie szalony teledysk.Nic więcej nie powiem.-zaśmiałam się.
-A płyta?
-Wszystko w swoim czasie.
-A jak układa siew  pani związku z Baronem?
-Dobrze.
-Jesteście zaręczeni?
-Nie..-powiedziałam i wtedy usłyszałam głos Olka: 
-Jeszcze nie.
Podszedł do mnie i uklęknął na jedno kolano:
-Wyjdziesz za mnie?-spytał.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Co myślicie o tym rozdziale? Co odpowie Natalia?
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia.Codziennie jest ich 100! Super! Oby tak dalej =D
Tylko w tym miesiącu miałam 2909 wyświetleń! Nie wiem jak tego dokonaliście, ale bardzo wam dziękuję.
Pozdrawiam!
Buntowniczka

środa, 29 stycznia 2014

44 rozdział

PATRYCJA
Baron zadzwonił do mnie i powiedział, że ktoś chciał zabić Natalię.Znowu.Czemu ona ma takiego pecha? Kto to zrobił? Przecież Sylwia jest w więzieniu.Jest ktoś jeszcze? Milion pytań na minutę.Martwiłam się o nią.Natalia była dla mnie jak siostra,  której nigdy nie miałam... Gdy wbiegłam do szpitala zobaczyłam Aleksa stał przy szybie i patrzał na Natalię.Podbiegłam do niego:
-Co się stało? Nic jej nie jest?
-Ktoś odłączył ją od sprzętu i lekarz ją reanimował.Policja go złapała.A z nią jest wszystko dobrze,  teraz śpi.
-To dobrze, ale mi strachu napędziłeś.-odetchnęłam z ulgą. 
-Zabiję tego gnoja.-warknął.
-Przestań.To pewnie zasługa Sylwii.
Usiadł na krześle :
-Myślałem,że ona naprawdę się zmieniła.Ja jej wierzyłem.... Planowałem z nią życie,a ona... ona próbowała zabić Natalię....
-Wiem.Ja też się temu dziwię...Aleks...Powiedz mi proszę co się ostatnio stało, że tak nagle wybiegłeś  z sali?
-Nie chcę o tym gadać.
-Mi możesz powiedzieć.-zachęciła.
-Natalia ma zaniki pamięci nie pamięta wszystkiego.Pamięta to,że...że była z Tomsonem i to z nim chce się widywać.Nie pamięta tego co razem przeżyliśmy...Nic.-powiedział ze smutkiem.Przytuliłam go.Wtedy podeszła do nas pielęgniarka:
-Pacjentka chce się z panem widzieć.
-Ze mną?-spytał zdziwiony.
Uśmiechnęłam się do niego.Wszedł do sali.

NATALIA
-No nareszcie jesteś.-powiedziałam do Barona.
-Coś się stało?
-No tak... w końcu..yy...przeżyłam....
-Zawołać Tomsona?
-Tomsona?-zdziwiłam się.-A po co?
-To nie chcesz się z nim widzieć, przecież uważasz ,że jest twoim chłopakiem..-powiedział z niesmakiem.
-Ale..Przecież ja jestem z tobą.
-Co? Czegoś tu nie rozumiem.Wczoraj mówiłaś,że jesteś z nim.
-To ja się wczoraj obudziłam?
-Zaczekaj...Powiedz mi co pamiętasz...
-No,że jestem z tobą.Nagrałam piosenkę która stała się hitem...Patrycja to moja przyjaciółka i Lola też...-posmutniałam.-Nie żyjąca Lola.Czy był jej pogrzeb?
-Nie.Jest jutro...
Na kilka minut zapadliśmy  w ciszę, po chwili się odezwał:
-Czyli jesteśmy razme?
-A jak inaczej.-uśmiechnęłam się szeroko.Pocałował mnie w policzek.Do sali wszedł lekarz:
-I jak się czujesz ślicznotko?-spytał.
-Dobrze.
-Hmm...Ciśnienie w formie, krew też w porządku.W takim razie jutro będziesz mogła już nas opuścić.
-Naprawde?
-W rzeczy samej.
Uśmiechnęłam się szeroko.
  * Następy dzień*
W domu nareszcie poczułam sie dobrze.Usiadłam na kanpie i przykryłam się kocem:
-Herbaty?-spytał Aleks.
-Tak, poproszę.-Uśmiechnęliśmy się do siebie.

--------------------------------------------------------------------
I jak? Tak jak obiecałam jest dłuższy od tamtego.Mam nadzieję,że sie podoba.Kolejny rozdział za kilka dni. :))


poniedziałek, 27 stycznia 2014

43 rozdzial


JASON
Policjant pozwolił mi zadzwonić. Głupi uwierzył, że Filip to mój brat.Poprosiłem go aby przyszedł dzisiaj rano mnie  odwiedzić.Gdy przyszedł usiedliśmy przy stole  w sali dla odwiedzających. Aby się  z nim porozumiewać,  musiałem używać szyfru, żeby żadna glina się nie domyśliła o co chodzi:
-Nasz skowronek wciąż żyje, a nie powinnien. ..
-Rozumiem.
-Modę na ciebie liczyć?
-Oczywiście. -powiedział i zaśmiał się szyderczo.
BARON
Wròciłem do szpitala. Musiałem porozmawiać z Natalią.Wszystko przypomnieć. Kiedy wszedłem na korytarz, w którym znajdował się pokój Natlii zastanawiałem się co jej powiem.Aż nagle... usłyszałem krzyk.Jej krzyk. :
-Natalia? !-wrzasnąłem i pobiegłem w tamtą stronę.Ona...leżała na ziemi, odcięta od całej aparatury, która umożliwiała jej oddychanie. Wezwałem lekarza,  a on się nią zajął.Zobaczyłem otwarte okno.Bandyta musiał skoczyć przez nie, gdy mnie usłyszał. Skoczyłem z niego,  bo było stosunkowo nisko. Wtedy ktoś obok mnie przebiegł.To musiał być ten bandyta.Pobiegłem za nim.Był szybki i po chwili dyszałem z zmęczenia. Zauważyłem że on też zwolnił.To była moja szansa.Przyspieszyłem  i złapałem go.Uderzyłem go pięścią w twarz.Oddał mi i zaczęliśmy się bić.Jakaś kobieta zadzwoniła po policję .Po chwili przyjechali:
-Ej!! Co tu się dzieje?!-wrzasnął jeden z nich.Przytrzymali nas.W skròcie wszystko im  wytłumaczyłem.Puścili mnie a jego zabrali na komisariat.Modliłem się aby Natalii nic się nie stało.
------------------------
Przepraszam że taki krótki ale pisze  go już drugi raz, ponieważ tamten się usunął ;(
Obiecuję że następny będzie dłuższy i ciekawszy.
POZDRAWIAM!

czwartek, 23 stycznia 2014

42 rozdział

TOMSON

Wszedłem do sali Natalii:
-Co się stało? Baron wybiegł z sali zdenerwowany.-spytałem.
-Nie wiem kochanie.
-Że jak?
-Czemu wy się zachowujecie tak dziwnie gdy mówię że jestem z tobą?
-Yyyy....
-No co?
-Nic.
-Nie dasz mi nawet budziaka na przywitanie.
-No dobra.-przybliżyłem się do niej i prawie ją pocałowałem
ale wtedy wszedł Baron.
-Tomek?! Co ty robisz?!
-Nic.
-Wyjdź stąd.
-Olek uspokój się.-powiedziała Natalia.-To ja mówię kto ma tu być.
-Ale...
-To ty wyjdź.
Wyszedł a ja za nim:
-Sory Aleks.
-Spadaj.-powiedział i poszedł do domu.Jestem głupi.

JANE

Od razu , gdy Baron wyszedł, ja i Wojtek poszliśmy za nim.Siedział teraz na ławce przed szpitalem.Łozo podszedł do niego:
-Co się stało? -spytał.
-Spadaj.
-Ja wiem, że...
-Powiedziałem, że masz spadać!
-Wiesz co, ja zachowuje sie jak twój przyjaciel, chcę cię pocieszyć...A ty co?!
-Nara.
-Cześć.-powiedział Wojtek i ruszył przed siebie.Nie chciałam rozmawiać z Baronem.Zachował się okropnie. Pobiegłam za moim towarzyszem.Nie odważyłam się odezwać.Miał naburmuszoną minę.Postanowiłam, że nie będę mu przeszkadzała, w jego rozmyślaniach.Szłam i delektowałam się świeżym powietrzem.Wiatr wiał mi prosto w twarz, ale trudno się dziwić, był środek zimy.Nagle Wojtek na mnie spójrzał:
-Czemu nic nie mówisz?-spytał.
-Nie chcę cię drażnić.
Uśmiechnął się.
-Nie martw się o to.
-Zimno mi.-powiedziałam.Złapał mnie za rękę.Przez moje ciało przeszedł dreszcz:
-Rzeczywiście.Jesteś zziębnięta.
-Chodźmy do mnie.Ogrzeję się trochę.
-Ty idź.Ja wracam do szpitala.
-Ale ja nalegam.
-Nie.
-Tak.-powiedziałam uparcie.
-No dobra.
Zaprowadziłam go pod mój dom.

SYLWIA
-Puść mnie debilu.-wrzasnęłam na policjanta, trzymającego moje ręce.On nie odpowiedział.Wrzucił mnie do celi i wyszedł.W celi obok mnie był Jason:
-No i co zrobiłaś głupia babo?!
-To nie moja wina.Natalie trzeba zabić.
-Ja tu rządze.Zadzwonie po Filipa.On to załatwi.
Zaśmialiśmy się szyderczo.

---------------
Dziękuję za wszystkie komentarze.Pozdrawiam!  ♥♥
Natalia Afromental

wtorek, 21 stycznia 2014

41 rozdział

BARON

Gdy weszliśmy do szpitala , podbiegła do mnie Jane'
-Zwariowałeś?! Coś ty sobie myślał?! Nigdy więcej tego nie rób!-krzyknęła i przytuliła mnie.Po chwili podbiegła do Łoza i dała mu buziaka w policzek.Cały się zarumienił:
-Dziękuję.Nigdy tego nie zapomnę.Jeżeli mogłabym ci się jakoś odwdzięczyć?
-Nie trzeba.
-W takim razie zabiorę cię dzisiaj na obiad do mnie do domu.
-Ale przecież ty mieszkasz z Baronem?
-Już nie.Gdy skończy się operacja i wszystko będzie dobrze to pójdziemy.
-Niech będzie.
Uśmiechnęła się szeroko i usiadła na krześle.Podszedł do mnie Tomson:
-Nadal się o nią martwisz?
Nie odpowiedziałem.
-Wszystko będzie dobrze.
Nie słuchałem go.Po chwili z sali wyszedł lekarz:
-Operacja się udała.Pacjentka się obudziła.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Wszedłem do sali i zobaczyłem ją.Miała wesołą twarz.Złapałem ją za rękę:
-Tak bardzo się o ciebie bałem.
-Przestań.-powiedziała słabym głosem.
-Cieszę się że żyjesz.
-Tomson, kochanie uspokój się.
-Chyba... chciałaś powiedzieć Baron?- zdziwiłem  się.
-Nie. Baron to mój przyjaciel.
Wybiegłem z sali. TO BYŁ SZOK.Podeszłem do lekarza:
-Czy jest coś o czym nie wiem? Dlaczego ona to powiedziała? Czy ona ma zaniki pamięci?
-Tak.Niektóre elementy trzeba będzie jej przypominać.
-Ale....Nie!

---------------------------------------------
Mam internet! Hurra! A oto nowy rozdział
MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA <3
Czekam na wasze opinie.♥
Natalia Afromental

sobota, 18 stycznia 2014

40 rozdział i ...informacja

ŁOZO

Baron podszedł do mnie i poprosił mnie, na bok.Chciał mi coś powiedzieć:
-Co jest stary?-spytałem.
-Chodzi o moją kuzynkę.
-Tak?
-Podoba ci się?
-Dopiero co ją poznałem.-powiedziałem.
-Chcę żebyś trzymał się od niej z daleka.-myślałem,że to co powiedział to był zwykły żart.Myliłem się.
-Słucham?!
-Proszę cię jak przyjaciela zostaw ją w spokoju.
-Co?! Ale dlaczego?!
-Ona dopiero co tu przyjechała i..nie chciałbym aby ktoś ją zranił.Przeżyła już wiele trudnych chwil, a ja traktuję ją jak siostrę.
-Ale...chyba nie myślisz,że mógłbym jej coś zrobić?
-Może i nie, ale proszę cię żebyście byli przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi.
-Weź się uspokój! Dopiero co ją poznałem i nie planowałem mieć z nią żadnych dzieci.Zluzuj kokardę.
-Może masz racje.-ukradkiem popatrzał na Jane.-Przepraszam.
-Spoko.
Nagle podszedł do nas lekarz:
-Mogę z panem porozmawiać?-powiedział do Olka.
-Tak, słucham
-W cztery oczy.
-Dobrze.
-Chodźmy do mojego gabinetu.
Poszli i zostawili mnie samego.Oglądałem sobie ulotki.Gdy wrócił Baron, miał bladą twarz, nie wyrażała emocji:
-Coś nie tak?-spytałem.
-Natalia...-szepnął.
-Co?
-Ona... umarła....
-Co?! Ale jak to?! To niemożliwe! Co powiedział lekarz?!
-Umarła....
-Olek! Uspokój się!-położyłem mu dłoń na ramieniu.Odepchnął ją i schował twarz w rękach.
Czułem ,ze nic już od niego nie wyciągnę.Zdenerwowany wszedłem do gabinetu:
-Co się stało?!-krzyknąłem.
-Kim pan jest? Proszę wyjść z ...
-Jestem przyjacielem Natalii.Proszę mi powiedzieć co się stało!
-Jej stan uległ zmianie.Jest coraz gorzej.Nie wiadomo czy dożyje poranka.
-Niech pan sobie nie żartuje?!
-Czy wyglądam jakbym żartował?
-Ale...Na pewno da się jeszcze coś zrobić!
-Nie wiem.... Jeśli przeżyje to będzie to cud...
-Jest pan dobrym lekarzem tak?!
-Tak myślę.
-Więc proszę coś zrobić.Proszę ją uratować. Jest za młoda aby umierać!
-Przykro mi...
-Ach wy lekarze! Wszyscy tacy sami! Gadacie, gadacie a nic nie robicie.Na pewno! Na pewno da się coś zrobić! I ja to wiem.Czy nie widzi pan jak on cierpi?!-wskazałem na Barona.-Ona jest dla niego najważniejsza.Rozumie pan?! Ma pan żonę?!
-Mam.
-To w takim razie co by pan zrobił gdyby pańska żona była u kresu sił, a lekarzom nie chciałoby się nic zrobić?! Co?!
-No naturalnie że...
-Że?!
Nagle lekarz dostał chyba oświecenia, bo powiedział:
-Milena przygotuj salę operacyjną. Zabieramy panią Natalię na operację.
Uśmiechnąłem się i poszedłem o wszystkim poinformować Barona.Jednak nigdzie go nie było.Oby nie zrobił tego co myślę.Wyciągąłem telefon i przeczytałem sms-a od niego:

Od- Baron
Żegnaj.

Nie! to nie może się tak skończyć.Pomyślałem chwilę i już wiedziałem gdzie jest.Wybiegłem z szpitala.Oby nie było za późno.Pobiegłem nad most.Tak jak myślałem stał tam Aleksander:
-Baron! Co ty robisz?!-wrzasnąłem.
-Chcę umrzeć.
-Nie możesz.
-Mogę.
-Ona żyje.
-Jeszcze... Rano umrze już jej nie zobaczę.
-Nie prawda! Zabrali ją na operację!
-Co?-zobaczyłem błysk  w jego oku.
-To co mówię.Chodź i przestań się wygłupiać.
Niemal natychmiast pobiegł w stronę szpitala.Pobiegłem za nim....

------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ten rozdział? :)) Mi bardzo.Informacja:
Jutro jadę do babci.Będę u niej do piątku i niestety nie ma ona internetu i kolejny rozdział pojawi się dopiero w sobotę [25.01.2013 r. ]. Jeżeli znajdę gdzieś wi-fi to dodam go wcześniej. dlatego zaglądajcie tu. :)
Pozdrawiam was serdecznie! ;**
Natalia Afromental

czwartek, 16 stycznia 2014

39 rozdział

BARON    [ czytaj z muzyką : http://youtu.be/wwCykGDEp7M?t=45s ]

-Doktorze co z nią?-spytałem.
-Na razie utrzymywana jest w śpiączce, ale jutro podejmiemy pierwszą próbę wybudzenia dziewczyny.
-Czyli to oznacza,że tych prób może być więcej? -byłem strasznie spanikowany.
-Proszę pana, ta kobieta jest w bardzo złym stanie.Ten strzał, o mało co by ją zabił.Proszę myśleć pozytywnie.-powiedział i poklepał mnie po ramieniu.-A teraz pan wybaczy,ale muszę isć do innych pacjentów.Do widzenia.
-Do widzenia.
Usiadłem na krześle. ,, Myśleć pozytywnie''... Postanowiłem, że zadzwonię do jej ojca i Patrycji, on też powinni wiedzieć co się dzieje z Natalią.Gdy przyjechali, obydwoje mieli łzy w oczach:
-Czy ona żyje? Jak do tego doszło ?-spytała Patrycja. Opowiedziałem im wszystko. Tak samo jak ja byli zdziwieni zachowaniem Sylwii:
-Dobrze, że siedzi w więzieniu, bo inaczej bym się z nią rozprawił.Popamiętałaby sobie.-powiedział pan Szkot.
-Ja bym się przyłączył.Patrycja,  a co z Tomsonem?
-Tak szczerze mówiąc to nie wiem.Nie byłam jeszcze dzisiaj u niego.Pójdziesz ze mną? Na chwilę zapomnisz o Natalii i przestaniesz się martwić.
-Dobrze.A pan idzie z nami?
-Nie wolę zostać tutaj.
-Wszystko będzie dobrze.
-Wiem ale chcę być przy niej.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.Ja i Patrycja poszliśmy w stronę sali w której był Tomson.
Ku naszemu zdziwieniu, nie leżał już na łóżku i nie miał na sobie piżamy, tylko normalne ubrania:
-Patrycja a gdzie dziewczynki?
-Zostawiłam je z Jane.
-Z kim?
-Och..Przepraszam zapomnieliśmy ci ją przedstawić.Jane to kuzynka Barona.
-Aha... A gdzie Natalia?
-Leży w pokoju obok.-powiedziałem smutny.
-Co?! Ale jak to?!
-Została cięzko pobita.
-Pobita?! Przez kogo?
-Przez Sylwię.
-A to zdzira .
Nie odpowiedziaem.
-Muszę ją zobaczyć.
-Jak na razie tylko przez szybę.
-Nie chcę stracić, już drugiej najważniejszej w moim życiu kobiety.
Zobaczyłem,że Patrycja zmarkotniała, ona nadal czekała na to,aż on znowu ją pokocha:
-Nie pozwalaj sobie.-powiedziałem zdenerwowany.
-Przepraszam, ale nic na to nie poradzę...
Poszliśmy pod salę.Na krześle siedział ojciec Natalii.Przyglądaliśmy się dziewczynie przez szybę.Każde z nas miało łzy w oczach...Miejmy nadzieję,że się wybudzi, nie wytrzymałbym bez niej...

JANE
Patrycja poszła do domu mojego kuzyna.Podziękowała mi i zabrała bliźniaczki do siebie.Postanowiłam,że pójdę do szpitala, pocieszyć Barona.Musi mu być ciężko.Nikt nie spodziewał się tego co się stało i to jeszcze przez byłą Olka!

~~
W szpitalu usiadłam obok salo, w której leżała Natalia.Aleksander poszedł napić się herbaty, a ja czekałam aż wróci.Czytałam książkę .Nagle podszedł do mnie wysoki mężczyzna.Od razu go poznałam :
-Ty jesteś Łozo?-spytałam.
-Tak.Chcesz autograf?
-Nie.
-Aha, sorry.
Był jakiś taki dziwny.Przysiadł obok mnie:
-Co czytasz?
-Alex Kava ,,Granice Szaleństwa''
-Świetna książka czytałem.
-Och....
Nikt z nas nie wiedział za bardzo co powiedzieć.Na szczęście podszedł do nas mój kuzyn i poprosił Łoza na bok.Mogłam w spokoju czytać dalej....

-------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? :) Jak myślicie co Baron chce powiedzieć przyjacielowi? Czy Natalia się wybudzi?
Czekam na wasze opinie.
Natalia Afromental.

środa, 15 stycznia 2014

Zwiastun i...podziękowania :)

Cześć!
Dzisiaj pojawi się zwiastun 2 części opowiadania o Afromental.Mój blog ma już 6189 wyświetleń za co bardzo chciałabym wam podziękować. Jak również i za to,że komentujecie rozdziały.Ciesze się ,że wam się podobają :))  Kilka razy miałam już chwile zwątpienia i chciałam usunąć bloga...Jednak tego nie zrobiłam za co bardzo dziękuję moim przyjaciółkom : Ani, Karolinie i oczywiście Klaudii, która pokłada we mnie największą wiarę i cały czas mnie wspiera. Jutro pojawi się kolejny rozdział i mam nadzieję,że wam się spodoba.Nie przedłużając już więcej zapraszam do oglądania :))


Czekam na wasze opinie i pozdrawiam serdecznie! :*
Natalia Afromental

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 38

NATALIA

-Jak myślisz co one jedzą?-spytał Baron.
-Zaczekaj chwilę.Patrycja zostawiła mi słoiczki z jedzeniem dla nich.Zejdę na dół.
-Dobra, ja się nimi zajmę.
Zeszłam na dół, gdy nagle zadzwonił dzwonek, podeszłam do drzwi i zobaczyłam Sylwię z dwoma potężnymi mężczyznami.
-Czego chcesz?-spytałam oschle.Wtedy daj mężczyźni złapali mnie za ręce i wsadzili do samochodu.Jeden zatkał mi twarz,gdy próbowałam krzyczeć.Sylwia prowadziła, nie wiedziałam gdzie jedziemy, zawiązali mi oczy chustą.Byłam bezbronna i źle się z tym czułam.Gdy dojechaliśmy odsłonili mi oczy i wyprowadzili z samochodu.Staliśmy teraz przed starym, zniszczonym domkiem letniskowym.Zaczęłam krzyczeć.
-Krzycz sobie ile chcesz i tak cię nikt nie usłyszy.-powiedziała Sylwia.Podziałało, już więcej się nie odezwałam.W domu przywiązali mnie do krzesła:
-O co chodzi?! Wypuść mnie!-wrzasnęłam.
-Zaraz wracam.-wyszła razem z tymi dwoma mężczyznami.To była moja szansa.Przewróciłam się razem z krzesłem i po chwili udało mi się odwiązać sznury.Zaczęłam iść w stronę drzwi i wtedy jeden facet przewrócił mnie na ziemię i zaczął mnie kopać,a potem ciągnął mnie po podłodze i wsadził na krzesło.Miałam kilka zadrapań na czole, które strasznie bolały.Znów mnie przywiązał i wtedy weszła Sylwia:
-Próbowałaś uciec? oj..nieładnie...nieładnie...
-Spadaj.O co ci chodzi dziewczynko ?!
-Naprawdę chcesz wiedzieć ?! Naprawdę?!
-Tak.-Wiesz jak to jest, kiedy musisz wyjechać na miesiąc do Hiszpanii, żeby załatwić pieniądze na ślub z ukochanym?! Harujesz,ale cały czas myślisz o nim i wiesz,że kiedy przyjedziesz to wszystko będzie dobrze,weźmiecie ślub i będziecie żyć długo i szczęśliwie.Tylko,że nikt nie wiedział,że pojawi się ktoś taki jak ty i wszystko zepsuje! Całe marzenia,oczekiwania!..Wszystko zepsułaś ! Rozumiesz?! Wszystko!-krzyczała ze łzami w oczach i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jaką zdzirą byłam.Zepsułąm jej całe życie:
-Sylwia ja przepraszam...nie wiedziałam że tak bardzo go kochasz.Byłam samolubna i myślałąm tylko o sobie.Przepraszam...-spojrzała na mnie wściekle.
-Mam to gdzieś.-moje słowa nie miały dla niej żadnego znaczenia.-Wiesz co to jest?-spytała pokazując mi pistolet.-Tym za chwilę rozstrzelę ci łeb.Za to co mi zrobiłaś!
Zazcęłam łapczywie łapać oddech.Jeszcze nigdy tak się nie bałam.Nagle ktoś tworzył drzwi:
-Policja! Na ziemię!-krzyknęli,ale Sylwia nic sobie z tego nie robiła,strzeliła we mnie.Próbowała strzelić mi w głowę,ale strzeliła w rękę.Krzyknęłam z bólu.Policja zlapała ją i wyrwała broń.Czułam ogromny ból w ręce:
-Pali się! Moja ręka się pali-krzyczałam.Policjanci spojrzeli na siebie bezradnie,a potem obraz mi się urwał...



---------------------------------------------------------------
Oto ostatni rozdział 1 części bloga. :)
Druga część rozpocznie się 16.01 .2014 r. Mam nadzieję,że wpis wam się podoba.Liczę na wasze komentarze! :))
Zaglądajcie tu bo lada dzień może się pojawić zwiastun.I jeszcze jedno.Pojawiła się nowa zakładka ,, Informowani,, jeśli chcecie abym informowała was o nowych rozdziałach to zostawcie tam w komentarzu link do swoje bloga lub aska, maila.
Pozdrawiam serdecznie!
Natalia Afromental





sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 37

PATRYCJA

Pobiegłam w tamtą stronę i zobaczyłam nieprzytomnego Tomsona,leżącego na trawie! Natychmiast zadzwoniłam po karetkę.Po chwili przyjechali.Nie wiem kto krzyczał nikogo oprócz Tomka tam nie było.Jadąc karetką,łzy spływały mi po policzkach.Oby nic mu się nie stało.Kiedy dojechaliśmy pod szpital lekarze zabrali go na ostry dyżur.Tomek miał wszędzie krew i rozciętą rękę.Był nieprzytomny.Zadzwoniłam do Łoza po chwili przyjechał:
-Gdzie on jest?-spytał.
-Na..na..ostrym dyżurze...
-Co się stało?
-Nie wiem.Jechaliśmy załatwić sprawę pogrzebu dla Loli.Ja został w samochodzie, a on poszedł na spotkanie z księdzem.Długo nie wracał a ja po chwili usłyszałam krzyk.No i potem go zobaczyłam.Wydaje mi się,że ktoś go pobił.
-Ale kto?
-Nie wiem.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.
Lekarz wyszedł z sali:
-I co?-spytałam zdenerwowana.
-Będzie żył.-uśmiechnął się.
Odetchnęłam z ulgą zauważyłam,że Łozo też.Nagle zobaczyłam jak kilka mężczyzn wiezie Tomka do sali.Miał grubą ranę,ale już nie krwawił:
-Mogę go odwiedzić?-spytałam lekarza.
-Nie dzisiaj.Musi odpoczywać.Myślę,że jeśli wszystko pójdzie dobrze to ewentualnie jutro.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze...A co jak nie pójdzie?

NATALIA

Siedzieliśmy i bawiliśmy się z bliźniaczkami.,Były takie wesołe.Nagle zadzwonił dzwonek,poszłam otworzyć drzwi.Stali w nich Łozo i Patrycja:
-Hej-powiedziałąm.
-Cześć.
-Wejdźcie.
Usiedli na kanapie.Patrycja posadziła sobie na kolanach Syntię,a Łozo i Baron poszli do pokoju.Ola smacznie sobie spała:
-Coś się stało?-spytałam Patrycji,miała czerwone oczy.
-Tomson jest w szpitalu.
-Jak to?
-Ktoś go pobił.
-CO?!
-Długa historia.
-Ale wszystko jest dobrze?
-Nie wiem.Cały czas sie martwię.Jutro będzie można go odwiedzić.Pójdziesz ze mną?
-Tak,to w końcu też mój przyjaciel.Ale co z pogrzebem Loli?
-No właśnie..Mogą u was dzisiaj przenocować? Chciałam iść to załatwić.
-Chyba tak.
-Dzięki.-spojrzała na zegarek.-Dobra ja muszę już iść.Na razie!
-Cześć.
Wyszła z domu.No to miałam dzisiaj na głowie dwa maluszki.

ŁOZO
-Muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałem Baronowi.
-Co jest?
-Chcę pogadać o Marinie.Wiesz...wczoraj jak wracałem do domu to zobaczyłem ją jak ..całowała się z jakimś kolesiem.Oni mnie nie zauważyli, ale ja ich tak.
-No co ty?-spytał niedowierzając.
-Niestety...
-Co zamierzasz z tym zrobić?
-Właśnie nie wiem.Chciałem,żebyś mi coś poradził.Z Mariną ostatnio cały czas się kłócimy,a ta akcja z pocałunkami to nie pierwszy raz.Już kilka razy ją widziałem.W domu nie da się wytrzymać!
-Porozmawiaj z nią o tym,ale nie wierzę,że on cię zdradza.
-Czyli co?! Jestem ślepy?!-krzyknąłem.
-Tego nie powiedziałem.
Nagle na górę weszła Natalia, na rękach trzymała bliźniaczki:
-Dzisiaj będziemy mieli towarzystwo.-zwróciła się do Olka.
-Daj mi jdną.
Podała mu Syntię:
-To ja już będę się zbierał.-powiedziałem i wyszedłem.
Poszedłem do domu.Na kanapie siedziałą Marina:
-Cześć.-powiedziałem.
-Hej.
-Nie teraz.
-Owszem teraz.
-Nie mam czasu.
-Wiem wszystko.
-Ale co?-spytała udawając ,że nic nie wie.
-Nie udawaj.Widziałem jak całowałaś tego faceta.
-Ja? Chyba ci się przewidziało.
-Nie. Jesteś beznadziejna dlaczego sie nie przyznasz.
Poszła do kuchni:
-Może dlatego,że nic nie zrobiłam.
Nagle dostała sms-a.Głupio się z tym czułem,ale przeczytałem i miałem pewność że mnie zdradza:

Od-Maciek
Do-Marina
Kocham cię wiesz! :* I nie mogę doczekać się naszego kolejnego spotkania.Pozdrawiam!
Twój Maciek

Jak ona mogła?
Weszła do pokoju:
-Nie zdradzasz mnie?! A to co?!-krzyknąłem pokazując jej wiadomość.
-Wojtek to nie tak jak myślisz...
-Wynoś się stąd! N ienawidzę cię!
Pobiegła na górę z płaczem i zaczęła pakować swoje rzeczy

SYLWIA
-Dupku,pomyliłeś osoby! Miałeś pobić  Natalię,a nie Tomsona!-krzyknęłam
-Było ciemno.Nic nie widziałem.
-Och..Wszystko muszę załatwiać sama.-powiedziałam i sięgnęłam po nóż.Po czym poszłam pod dom Natalii...

----------------------------------------------------------------------------------------------
Wielkie dzięki za komentarze i odwiedziny.Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu.Pozdrawiam! Wesołego Nowego Roku! Trochę spóźnione życzenia. xDD :))

Natalia Afromental
 

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 36

Natalia

Gdy wstałam nikogo nie było w domu.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi poszłam otworzyć i ujrzałam...:
-A co ty tu robisz? -spytałam nieproszonegp gościa.
-Chyba raczej co ty tu robisz.Odwal się od Barona.Rozumiesz?!-powiedziała Sylwia.
-Bo co?
-Bo ja tak mówie!
-A co ty moim góru jakimś jesteś?!
-A żebyś wiedziała.
-Ta...Jasne.
-Gdzie on jest? !
-A bo ja wiem!
-Gadaj.
-Chyba śnisz.Nawet gdybym wiedziała to bym ci nie powiedziała.
-Wiesz co?!
-No co?!-krzyknęłam.
I wtedy do domu wszedł Baron:
-A co ty tu robisz? Chyba wyraziłem się jasno mówiąc że masz się mi więcej nie pokazywać na oczy.-powiedział do Sylwii.
-Ale wybacz mi...
-Nie.Oddaj  pierścionek.
-Jaki pierścionek? !-spytała.
-Zaręczynowy.
-Nie ma mowy on jest mój.
-Dawaj go.
-Nie.
-Już!-krzyknął.
-Masz.-powiedziała i dała mu go do ręki.Wyszła z domu.
-Gdzie byłeś?-spytałam.
-W sklepie.Zgaduję że nic nie jadłaś?
-Tak.-uśmiechnęłam się.Poszliśmy do kuchni.Ja usiadłam na krześle a on zaczął robić kanapki.Zjedliśmy w ciszy i spokoju ale ona nie trwała długo.Do Barona zadzwonił telefon.Poszedł odebrać. Po chwili wrócił:
-Będziemy mieli gości.-powiedział.
-Chyba ty.Ja idę.
-Nie.Zostań.Tomson przyprowadzi  maluchy.On i Patrycja idą załatwić sprawę pogrzebu Loli.A ja muszę zająć się dziewczynkami.Pomożesz mi?
-No dobrze.
-Świetnie.-uśmiechnął się zwycięsko.
Odeszłam od stołu i poszłam do pomieszczenia w którym kiedyś znajdował się mój pokój.Zostało w nim kilka moich ciuchów.Wybrałam jedno i przebrałam się.Po chwili zeszłam na dół.Na kanapie leżały dziewczynki a Baron oglądał TV.Usiadłam obok niego.Nagle go wyłączył.Przysunął się do mnie i powiedział:
-Pogódźmy się.
-Po co?
-Tęsknie za tobą.
-Nie chcę
-Obiecuje że się poprawię
-No nie wiem.
-Ale ja wiem.-powiedział i pocałował mnie w usta
-No dobrze
-Super.-jeszcze raz mnie pocałował. Wtedy dzieci się obudziły.Baron zaczął je łaskotać.

PATRYCJA

Jechaliśmy samochodem.Patrzałam e okno.Tomek był smutny.Zdawało się że zaraz znowu zacznie płakać.
-Wszystko dobrze?-spytałam.
-Taak...
Dojechaliśmy pod kościół.Tomek poszedł do księdza a ja siedziałam i czekałam.Gdy po pół godzinie nie wrócił zaczęłam się martwić. Wyszłam z samochodu i ruszyłam w sronę kościoła.Nagle usłyszałam krzyk...Zaczęłam biec w tamtą stronę...

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty