środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 36

Natalia

Gdy wstałam nikogo nie było w domu.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi poszłam otworzyć i ujrzałam...:
-A co ty tu robisz? -spytałam nieproszonegp gościa.
-Chyba raczej co ty tu robisz.Odwal się od Barona.Rozumiesz?!-powiedziała Sylwia.
-Bo co?
-Bo ja tak mówie!
-A co ty moim góru jakimś jesteś?!
-A żebyś wiedziała.
-Ta...Jasne.
-Gdzie on jest? !
-A bo ja wiem!
-Gadaj.
-Chyba śnisz.Nawet gdybym wiedziała to bym ci nie powiedziała.
-Wiesz co?!
-No co?!-krzyknęłam.
I wtedy do domu wszedł Baron:
-A co ty tu robisz? Chyba wyraziłem się jasno mówiąc że masz się mi więcej nie pokazywać na oczy.-powiedział do Sylwii.
-Ale wybacz mi...
-Nie.Oddaj  pierścionek.
-Jaki pierścionek? !-spytała.
-Zaręczynowy.
-Nie ma mowy on jest mój.
-Dawaj go.
-Nie.
-Już!-krzyknął.
-Masz.-powiedziała i dała mu go do ręki.Wyszła z domu.
-Gdzie byłeś?-spytałam.
-W sklepie.Zgaduję że nic nie jadłaś?
-Tak.-uśmiechnęłam się.Poszliśmy do kuchni.Ja usiadłam na krześle a on zaczął robić kanapki.Zjedliśmy w ciszy i spokoju ale ona nie trwała długo.Do Barona zadzwonił telefon.Poszedł odebrać. Po chwili wrócił:
-Będziemy mieli gości.-powiedział.
-Chyba ty.Ja idę.
-Nie.Zostań.Tomson przyprowadzi  maluchy.On i Patrycja idą załatwić sprawę pogrzebu Loli.A ja muszę zająć się dziewczynkami.Pomożesz mi?
-No dobrze.
-Świetnie.-uśmiechnął się zwycięsko.
Odeszłam od stołu i poszłam do pomieszczenia w którym kiedyś znajdował się mój pokój.Zostało w nim kilka moich ciuchów.Wybrałam jedno i przebrałam się.Po chwili zeszłam na dół.Na kanapie leżały dziewczynki a Baron oglądał TV.Usiadłam obok niego.Nagle go wyłączył.Przysunął się do mnie i powiedział:
-Pogódźmy się.
-Po co?
-Tęsknie za tobą.
-Nie chcę
-Obiecuje że się poprawię
-No nie wiem.
-Ale ja wiem.-powiedział i pocałował mnie w usta
-No dobrze
-Super.-jeszcze raz mnie pocałował. Wtedy dzieci się obudziły.Baron zaczął je łaskotać.

PATRYCJA

Jechaliśmy samochodem.Patrzałam e okno.Tomek był smutny.Zdawało się że zaraz znowu zacznie płakać.
-Wszystko dobrze?-spytałam.
-Taak...
Dojechaliśmy pod kościół.Tomek poszedł do księdza a ja siedziałam i czekałam.Gdy po pół godzinie nie wrócił zaczęłam się martwić. Wyszłam z samochodu i ruszyłam w sronę kościoła.Nagle usłyszałam krzyk...Zaczęłam biec w tamtą stronę...

5 komentarzy:

  1. Świetny! Dodaj jutro kolejny, albo jeszcze dzisiaj, proszę Cię!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny dodam jutro lub w sobotę Dzięki :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny dodawaj jaa najszybciej lovciam twój blog
    oby z tomusiem nic nie było:-*:-*:-*:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. SUUUUUUUUUUUUPER!!!!!!!! daj kolejny! prooooooooooosze!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Natalia i Baron się pogodzili, prawidłowo! ; D Może jak się tak częściej będą zajmować maluchami, to im się coś poprzestawia i będą chcieli mieć swoje ; D
    Jak możesz w takim momencie kończyć?! JAK?!

    OdpowiedzUsuń

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty