sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział XXXV

Weszliśmy do środka.Pielęgniarka powiedziała nam numer sali, w której leżała Lola.Numer 7.Sala numer 7,mówiłam sobie cały czas w myślach,żeby nie zapomnieć.Kiedy doszliśmy pod dany pokój,stał tam lekarz.Ale wcale nie miał rozradowanej miny:
-Coś się stało?-spytałam go.
-Tak.Państwo są rodziną dziewczyny?
-Można tak powiedzieć...
-Mam złą wiadomość.
-Czy coś się stało z dziećmi? Żyją?-spytał Tomek.
-Tak Bliźniaczki żyją,ale niestety gorzej z dziewczyną...W czasie porodu pojawiły się komplikacje i ona...nie przeżyła porodu...
-Że co proszę?!-krzyknęłam-To... to niemożliwe!
-Przykro mi...
-Panu jest przykro?! Panu jest przykro?! To nam jest przykro...ty...ty...
-Natalia,uspokój się.-powiedział Tomek.Najprawdopodobniej wykrzyczałabym teraz temu lekarzowi co o nim myślę,ale gdy się odwróciłam zobaczyłam,że Tomek ma całą twarz w łzach.Przytuliłam go i...nagle też zaczęłam płakać...Będzie mi jej brakowało, jej uśmiechu...tańca..okrzyku radości,gdy coś się uda...moja Lola...Dlaczego ona? Otarłam dłonią twarz:
-Tomek...Tomek spokojnie.Chodź musimy zobaczyć twoje dzieci.Ola i Syntia czekają na ciebie.
Weszliśmy i zobaczyliśmy je:
-Jak ka sobie bez niej poradzę?-szepnął chlipiąc.
-Pomożemy ci.Jesdt jescze Patrycja i twoja rodzina.Poradzisz sobie nie martw się.
-Dziękuję ci.
Uśmiechnęłam się lekko.Nagle do pokoju weszła Patrycja i Baron.Byli przygnębieni,więc już o wszystkim wiedzieli:
-Tak mi przykro...-powiedziała Patrycja i przytuliła Tomka.Zaczęłam płakać i wyszłam na zewnątrz.Podszedł do mnie Baron.Wtuliłam się w niego.A on wytarł łzę spływającą po moim policzku:
-Chodź.Zabiorę cię stąd.Trochę ochłoniesz.-powiedział.
-A Tomek?
-O niego się nie martw,jest przy nim Patrcyja.
Pokiwałam głową.Złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze szpitala.Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy.Nie pojechaliśmy do mnie, tylko do jego domu.No tak,jeszcze tego mi było trzeba.Rozmowy z jego narzeczoną.Usiedliśmy na kanapie:
-Podać ci coś?-spytał.
-Nie.
Do salonu weszła Sylwia:
-Cześć kochanie.-pocałowała Barona.
-Nie Sylwia,musimy to skończyć.-odepchnął ją lekko.
-Ale co miśku?
-Między nami koniec..
-Ale jak to? Przecież...
-Masz godzinę na zebranie wszystkich swoich rzeczy i wyprowadzenie się stad.
-Ale...
-Żegnaj.To moje ostatnie słowo.
-To przez nią?s-pytała wskjazujac na mnie.
-Nie twój interes.
-Jeszce się spotkamy tarantulo.-powiedziała do mnie i wyszła.
-Zostań dzisiaqj u mnie.
-Nie mogę.
-Dlaczego?-spytał.
-Po prostu nie.
-Zaczekaj chwilę...
Dotknął mojego czoła i wyszedł do kuchni.Po chwili wrócił z tabletkami i wodą:
-Masz gorączkę.Musisz wziąć tabletkę.
-Nie ma mowy.
-Natalia, proszę.
-No dobrze.-nie miałam siły się kłócić.
Połknęłam ją i położyłam się spać.

Tomosn
-Kiedy będę mógł zabrać je do domu?-spytałem lekarza.
-Jutro jeśli nie będzie złych wyników badań.
-Dziękuję.Do wiedzenia.
-Do wiedzenia.
Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do mnie:
-Zostaniesz dzisiaj u mnie?-spytałem Patrycji.-Nie chcę dzisiaj by sam.
-Oczywiście jeśli tego chcesz.
-Dzięki.
Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie i znów zaczęłam płakać.Obok niego wisiało zdjęcie na którym byłem ja i Lola.Byliśmy tacy szczęśliwi:
-Bardzo cię kochała.-powiedziała Patrcyja.
-Wiem, ja ją też.Przepraszam,ale jeśli nie masz nic przeciwko położę się spać.
-Jasne.ja prześpię się w...Gdzie mam spać?
-W mojej sypialni, ja dzisiaj będę spał na kanapie.
-Dobrze,jak chcesz.
Położyłem się spać, niemal od razu zasnąłem.
*Sen*
Biegłem z Lolą przez łąkę...Śmialiśmy się.Nagle usiedliśmy na kocu,który leżał na trawie.Obok nas siedziały dzieci.Ola podała mi do ręki bukiet z ślicznych,małych stokrotek:
-To dla ciebie tatusiu.-powiedziała.Wziąłem ją na ręce i lekko podrzuciłem do góry.Zaśmiała się.Położyłem ją obok Syntii.Po kilku minutach dzieci zasnęły.Złapałem Lolę,za rękę i powiedziałem:
-Kocham cię.
Pocałowaliśmy się:
-Ja ciebie też,ale...zapomnij o mnie.-po jej policzku spłynęła łza...
*Rzeczywistość*
Obudziłem się cały zalany łzami.Tak bardzo za nią tęskniłem...Spojrzałem na zegarek.Była 7:30, położyłem się jeszcze spać...

Obudziłem się i poczułem piękny zapach...To na pewno Patrycja coś gotowała.Wstałem i wszedsłem do kuchni:
-O! Już wstałeś!-krzyknęła,gdy mnie zobaczyła.
-Tak...-podrapałem się nerwowo po głowie.
-Siadaj.Zrobiłam śniadanie.
Na stole leżały dwa talerze z tostami i dwie kawy:
-Dzięki.
Uśmiechnęła się i zabraliśmy się do jedzenia.Gdy skończyłem,Patrycja powiedziała:
-Idź się przebierz i uczesz.Musimy jechać po bliźniaczki.
-Ach! No racja! Zapomniałem!
Pobiegłem na górę i wszedłem do łazienki.Wyglądałem jak strach na wróble.Po doprowadzeniu się do porządku, zeszedłem na dół:
-Jedziemy?-spytałem.
Przytaknęła.Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu.Chciałem usiąść ze strony kierowcy,ale Patrycja mnie zatrzymała:
-O nie,nie nie.Dzisiaj ja prowadzę.
Zgodziłem się i już po chwili jechaliśmy do szpitala.Zdziwiłem się bo na tylnych siedzeniach znajdowały się fotele dla dzieci:
-Co one tu robią?-spytałem.
-Pojechałam dzisiaj do sklepu i kupiłam je.Trzeba dbać o bezpieczeństwo.-wyjaśniła.Wyciągnąłem portfel:
-Ile mam ci oddać?
-Nie ma mowy! Ja to kupiłam i nie ma rozmowy o oddawaniu.
Dojechaliśmy do szpitala i poszliśmy do sali, w której znajdowały się dzieci.Po rozmowie z lekarzem zabraliśmy je do domu:]
-Ekhm..-chrząknąłem.-Może...Może zgodziłabyś się z nami zamieszkać? Bo wiesz...ja nie mam za bardzo doświadczenia z dziećmi..
Ku mojemu zdziwieniu krzyknęła:
-Pewnie!

.............................................................................................................................................
I jak? Ten rozdział jest długi i mam nadzieję że wystarczający.Przepraszam że tak późno go dodaję,ale nie miałąm czawsu.Pozdrowionka! ♥
Natalia Afromental

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział XXXIV

Przebrałam się w to:
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę kasyna, które znajdowało się w centrum miasta.Spotkałam tam Maxa, mojego kolegę:
-Hej!-krzyknął.
-Cześć.
Usiadłam na krześle obok niego.
-Co tam?-spytał.
-Szkoda gadać, a u ciebie?
-Hmmm...Nic oprócz tego, że wygrałem dzisiaj 40000 zł w pokera!
-To świetnie! Gratulacje!
Uśmiechnął się szeroko:
-A może sama spróbujesz?
-Nie, dzięki.Może innym razem.
-Idziesz dzisiaj na imprezę?
-Jaką imprezę?
-Dzisiaj o 21:30 w barze obok.
-Spoko.
-Przyjadę po ciebie.
-Może lepiej nie, przecież nie wiesz gdzie mieszkam
-Spokojnie jakoś mi się uda.
Nagle mój telefon zaczął wibrować.Spojrzałam na niego.To Baron:
-Nie odbierzesz?-spytał.
-Nie.
-Jak chcesz.
-Pójdę już Pa
-Na razie.
Wyszłam z kasyna.Nagle ktoś złapał mnie za ramię.Odwróciłam się:
-Idż stąd!-krzyknęłam do niego.
-Musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym-powiedziałam i zostawiłam Barona samego.Ruszył za mną.
-Proszę cię...
-Nie.
-Ale Natalia
Weszłam do bloku.
-Nie przychodź tu więcej.
Zatrzasnęłam drzwi i weszłam do swojego mieszkania.Ściągnęłam kurtkę i zawiesiłam na wieszaku.Weszłam do kuchni.Była już 15:30, więc czas na obiad.Ni miałam ochoty na gotowanie, zamówiłam pizzę.Wyjęłam sok z lodówki i nalałam do szklanki.Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.Postanowiłam, że trochę potańczę i włączyłam muzykę.Nie zrobiłam jeszcze nawet jednego kroku, gdy nagle zadzwonił domofon. To pewnie facet od pizzy. Otworzyłam drzwi i odebrałam jedzenie, ale za tym mężczyzn ą stał jeszcze ktoś inny.Tym kimś był Tomson.Nie chętnie wpuściłam go do środka i ściszyłam muzykę.
-Musimy pogadać o Baronie.-zaczął.
-O nie.Nic nie musimy.Nie męcz mnie.
-Nie wiesz co się tam dzieje.
-Czy wyglądam jakbym chciała wiedzieć?
-Natalia,on za tobą tęskni.
-Nie interesuje mnie to.On teraz jest dla mnie niczym.
-Ty nie znasz go tak dobrze jak ja.On jest zagubiony.Teraz wróciła Sylwia i chce do niego wrócić.Musisz o niego zawalczyć!
-Nie!Nie chcę! Mam go dość ! Rozumiesz?! A teraz wyjdź! Chcę w spokoju zjeść obiad.
-To jest twój obiad?-spytał podnosząc pizzę.
-A masz z tym jakiś problem?
-Owszem,mam.
-To se miej,a teraz wyjdź!
Naszą kłótnię przerwał dzwonek jego telefonu.Odszedł na bok i przez chwilę rozmawiał.Gdy skończył podszedł do mnie,miał dziwną minę.
-Co się stało?-spytałam,jedząc jabłko.
-Lola jest w szpitalu.Zaczęła rodzić,sąsiad ją przywiózł
-No to jedźmy do niej!
Sięgnęłam po kurtkę:
-Nie wiem czy potrafię...
-Daj mi spokój! Wyłaź!
Pojechaliśmy jego samochodem:
-Gdzie to jest? Gdzie to cholera jest?!-dawno nie był tak zestresowany.
-Nie stresuj się.Tu skręć w lewo.
-Jak mam się nie stresować?! Zaraz zostanę ojcem!
-No więc się uspokój bo się ciebie wystraszą!-krzyknęłam i się zaśmiałam.
Wyszliśmy z samochodu.Na przeciwko nas szła kobieta z dzieckiem,gdy dziecko zobaczyło Tomsona zaczęło płakać:
-Widzisz mówiłam,że wszyscy się ciebie boją.-zaśmiałam się, jak nigdy.Głośno i wesoło.Ugryzłam jeszcze kawałek jabłka i wyrzuciłam go do kosza.Weszliśmy do szpitala.
--------------------------------------------------------
I jak ? mi podoba się bardzo.Czekam  na komentarze!
Natalia Afromental
Czytasz---->Komentujesz

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział XXXIII

Płakałam.Szłam i płakałam.Łzy ciekły mi strumieniami.Poszłam do domu. Barona.Miałam jeszcze dzisiaj u niego spać.Po cichu weszłam do domu,ale drzwi widocznie chciały zrobić mi na złość bo okropnie trzasnęły.Niestety obudziły tym Barona:
-Wróciłaś?-spytał.
-Nie.Dzisiaj muszę tu jeszcze spać,ale gwarantuję ci,że rano mnie już tu nie będzie.
Podszedł do mnie i złapał w talii, a potem przyciągnął do siebie:
-Wcale nie chcę,żebyś się wyprowadzała.
-Muszę...Ja po prostu muszę.A teraz puść mnie idę spać.
-Kocham cię.
-Nie, tobie się tylko wydaje,że mnie kochasz.Za tydzień spodoba ci się kto inny.Zobaczysz.
-Nieprawda. Kocham cię najbardziej na świecie.Obiecuję ci,że już nigdy nie wywinę ci żadnego głupiego bumeru.
-Nie składaj obietnic, których nie będziesz potrafił dotrzymać.
-Ale ja..
-Proszę cię. Jestem wyczerpana, daj mi spokój.-przerwałam mu i poszłam na górę.Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

*Rano*
Obudziło mnie szczekanie Bruna.Szybko się przebrałam i zeszłam na dół.To co tam zobaczyłam... W drzwiach stał nie kto inny jak Sylwia, narzeczona Barona.Stała obok niego z walizkami:
-Wróciłam kochanie!-krzyknęła i rzuciła mu się na szyję, a potem go pocałowała.Podeszłam do nich:
-A to co?-spytała wskazując na mnie.
-Nie co, tylko jak już coś kto.-powiedziałam.
-Mniejsza z tym.Jak ci na imię ?
-To jest Natalia. Moja...yyy...przyjaciółka.-wytłumaczył Baron.
-Mieszkasz tu ?
-Nie właśnie się wyprowadzam.
Wyszłam z domu trzaskając drzwiami i zabierając ze sobą Bruna.Gdy doszłam do mojego nowego domu,podszedł do mnie Daniel.
-Coś nie tak?-pytał.
-Nie wszystko okej.-skłamałam.
-Znam cię.
-Fajnie ja cię też.-powiedziałam zdenerwowana.Otworzyłam drzwi mieszkania.Mieszkanie miało dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.
-Mogę wejść ?-spytał.
-No przecież, już weszłaś.
-Racja.-zaśmiał się.Nagle podszedł do mnie i stanął ze mną twarzą w twarz.Zaczełam powoli się odsuwać,ale on złapał mnie i pocałował.Odepchnęłam go:
-Wyjdź stąd!-krzyknęłam.
-Ale..
-Już!!!-przerwałam mu.Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.Nie spodziewałam się tego po nim.Myślałam ,że dobrze go znam,ale jednak się myliłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej macie kolejny rozdział niestety mojej niespodzianki jeszcze nie ma,ale będzie. Przemyślałam całą sprawę z tym usuwaniem bloga. I... to wy zadecydujecie czy na 40 rozdziale mam go usunąć czy nie.Po lewej jest sonda,zapraszam do głoswoania i komentowania.
Czytasz------>Komentujesz

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział XXXII

Natalia
Baron miał przyjść,ale nie przyszedł. Na lotnisku powiedział mi,że nie miał czasu. W Polsce byliśmy już o 14:30.Cieszyłam się,że nikt nie wie,że dziś przylecieliśmy. Patrycja gdzieś poszła. Pewnie zwiała porozmawiać z Tomsonem. Ja wzięłam walizkę i psa i poszłam do domu Barona. Odłożyłam tylko rzeczy ( razem z psem) i wyszłam. Musiałam poszukać  nowego mieszkania. Nie miałam zamiaru mieszkać pod jednym dachem z Aleksandrem.Nagle zadzwonił telefon :
-Halo ?-spytałam.
-Dzień dobry. Pamięta pani może o swojej pracy w studiu nagraniowym ? Miała pani przyjść dwa dni temu, nie dało się do pani dodzwonić.
-Ja... O jeju... Przepraszam....
-Proszę mnie nie przepraszać tylko ma pani przyjść jutro na 7 do pacy, jak nie to panią zwolnię.
-Tak, tak. Ja bardzo przepraszam...
-Do widzenia.-przerwał mi i rozłączył się.Poszłam do pobliskiego sklepu z butami i kupiłam czarne trampki.Zaczęłam żałować,że sprzedałam mój dom, w którym mieszkałam wcześniej.Po co ja to zrobiłam ? Głupia. Idąc tak główną ulicą Warszawy, zobaczyłam Daniela idącego w moją stronę.* O, nie *-pomyślałam.Podbiegł do mnie wesoły:
-Nic nie mówiłaś,że disiaj przyheżdżasz.
-Bo nie miałam ochoty.
-Co robisz ?
-Szukam mieszkania.
-Nie mieszkasz już z Baronem?
-Nie , pokłóciliśmy się.
W jego oczach zobaczyłam błysk nadziei.Nadal myślał ,że kiedyś będziemy razem :
-Nie łódź się.-powiedziałam.
-Zawsze można pomarzyć....-nagle stanął.-Chyba wiem gdzie możesz kupić mieszkanie.
-Tak? Gdzie?
-Chodź!-krzyknął i pociągnął mnie za rękę.
-Ała!-krzyknęłam i zaczęłam biec.
* Obok domu Daniela*
Daniel mieszkał w bloku, w piętrowym bloku, więc już rozumiałam dlaczego powiedział mi,że wiem gdzie znajdę mieszkanie. Tutaj było ich pełno! Na pewno znajdzie się jakieś do kupienia, a blok prezentował się naprawdę przyzwoicie. W środku i na zewnątrz też.
-Tam jest wywieszona kartka,że mieszkanie jest do sprzedaży.-powiedział.
-Aha no to super.
Poszłam do tamtego mieszkania i kobieta sprzedałam mi je za 15 tysięcy, to nie za drogo. Jutro mogę się tu wprowadzić, no a dzisiaj będę musiała jakoś przeboleć mieszkanie z Baronem. Postanowiłam,że pójdę do Tomsona.
* W domu Tomka*
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi je Lola. od razu zobaczyłam,że jej brzuch jest tak jakby... większy..
-Cześć.-powiedziałam.
-Witaj kochana!
Weszłam do środka:
-Nie ma Tosmona ?
-Nie, nie.Wyszedł gdzieś z Patrycją...
-Och...
-Nadal jesteśmy przyjaciółkami tak ?-spytała. Usiadłam na kanapie.
-Mhm...
-Muszę ci coś powiedzieć...
-Tak ?
-Ja...ja...jestem w ciąży z Tomsonem.
-Co?!-krzyknęłam.-Czy ty wiesz co się stanie jak Patrycja się o tym dowie?!
-Wiem, nie planowałam tego. Tomek właśnie z nią rozmawia.
-O, boże...
-Przepraszam...
-Nie...nie ja cieszę się z twojego szczęścia!-uśmiechnęłam się szeroko.
-Naprawdę ?-spojrzała na mnie zdziwiona.
-Oczywiście! Zancie już płeć dziecka?
-To są bliźniaczki. Dwie dziewczynki...
-Hahaha...-zaśmiałam się.-Zastanawialiście się już nad imionami ?
-Tak. Chcemy,żeby jedna to była Syntia, a druga Ola.
-Tak się cieszę!-krzyknęłam i lekko ją przytuliłam.Wtedy do domu wszedł Tomson i Patrycja.Śmiali się,a to dobry znak.Pati podbiegła do Loli:
-Och! Gratuluję ci! Ola i Syntia, wspaniałe imiona!-krzyknęła.
-Co jej zrobiłeś?-spytałam Tomsona. Zaśmiał się serdecznie...:
-Magia...
Jego dobry humor udzielał się wszystkim.Po chwili śmialiśmy się jak nienormalni.
-A jak tam z tobą i Baronem ?-spytała Lola.
-Wyprowadziłam się od niego.-powiedziałam i od razu zmarkotniałam.Straciłam dobry humor. Tomson spojrzał na nią karcącym wzrokiem.-Muszę już iść.
Sięgnęłam po kurtkę.
-Narazie.-powiedziałąm i wyszłam.

----------------------------------------------------------------------------------
Proszę bardzo oto kolejny rozdział. Niespodzianka będzie w następnym poście. Mam dla was jeszcze jedno wiadomość, nie wiem czy dobrą czy złą, ale postanowiłam ,żę mój blog zakończy swoją działalność na 40 rozdziale.czemu ? Po prostu mam takie wrażenie ,że nikt już tego nie czyta i żę to powoli staje się nudne. :( Przepraszam.
Natalia Afromental

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział XXXI

Lola
Do pokoju wszedł Tomson:
-Lola! Nic ci nie jest?! Czemu tu leżysz?! Co się stało?!- spytał. * Milion pytań na minutę *
-Ja...my...to znaczy...
-Tak ?
-Nie umiem tego powiedzieć.
-Może chcesz napisać ? -spytał żartobliwie.
-Nie dzięki.
-Czekam...
-No dobrze...-wzięłam głęboki oddech.-Jestem w ciąży.
-To super!
-Nie...Nie...Tomek to jest woje dziecko...
-Że co proszę ?!-krzyknął.
-Proszę pani,zabieramy panią na badania.Chcemy sprawdzić płeć dziecka.-powiedziała pielęgniarka.
-Dobrze.-lekarz podsadził mnie na wózek i pojechaliśmy do innej sali.Tomek cały czas wlókł się za nami,nie dowierzając moim słowom.Gdy doszliśmy do sali położyli mnie na łóżku szpitalnym i zaczęli badać:
-To są bliźniaki.-powiedziała pielęgniarka.
-Słucham?!-teraz ja nie mogłam uwierzyć.
-Dwie dziewczynki.
-O,boże!-powoli usiadłam.
-Teraz może pani iść do domu,za tydzień do kontroli.
-Dobrze.
Tomek pomógł mi wstać i wejść do samochodu. W ogóle się do mnie nie odzywał.

* W domu *
Tomek przywiózł mnie do mojego domu. Usiadłam na kanapie:
-Przepraszam cię...-powiedział.
-Za co ?
-Jestem kompletnym idiotą,powinienem cię teraz wspierać,a nie drzeć na ciebie...
-To nie twoja wina...
-Jak to nie moja ?!  Jasne,że moja.
Nagle dostałam skurczu brzucha.Zaczęłam krzyczeć z bólu. Tomek wyglądał na przestraszonego. Gdy ból ustał odetchnęłam z ulgą:
-Jestem do bani,a le muszę ci coś powiedzieć...
-Tak ?-spytałam.
-Ja...wiesz zdałem sobie sprawę,że..że cię kocham...
-Ale...
-Tak wiem,jestem głupi,nieogarnięty, okropny, nienormalny...
-Skończ.-przerwałam mu, popatrzał na mnie zdziwiony.Uśmiechnęłam się lekko.-I mnie przytul.
Zaśmiał się,a ja...po chwili zasnęłam w jego ramionach...

Natalia
Poszłam do pokoju taty.Zapukałam,otworzył mi ,a ja usiadłam na kanapie:
 -Coś się stało ?-spytał.
-Nie tak po prostu przyszłam.To już nie można,przyjść porozmawiać ze swoim tatą ?
-Chodzi o Barona.Prawda? -spytał.Tak jakby czytał w moich myślach.
-Tak.
-Tęsknisz za nim.
-Nie wiem.
-Czemu po prostu do niego nie zadzwonisz i nie umówisz na rozmowę?! I nie będzie problemu.
-To nie jest takie łatwe.
-Owszem jest.-powiedział zdecydowanym tonem,tak jak wtedy kiedy byłam mała.-Masz telefon i dzwoń.
-Później.-skłamałam,ale on przejrzał mnie na wylot.
-Jestem twoim ojcem.Wiem kiedy kłamiesz.Dzwoń.
-No dobra.-zgodziłam się wreszcie.Zadzwoniłam, gdy skończyłam,powiedziałam:
-Będzie za 15 minut.
-I co to było takie trudne ?
-Nie.Najtrudniejsze dopiero przede mną....-ruszyłam do swojego pokoju...

                                                                                                                                                                           
Proszę bardzo oto kolejny rozdział.Bardzo dziękuję za tak wiele odwiedzin i komentarzy.Dzięki wam naprawdę się uśmiecham Dziękuję i pozdrawiam! ♥ 
Natalia Afromental

piątek, 11 października 2013

Rozdział XXX

Poszłam,spotkać się z Baronem.Nie miałam ochoty,ale w końcu jednak poszłam,ale to co tam zobaczyłam....To było coś strasznego! Gdy byłam już przy ,, Blue Crash " usiadłam na ławce i zaczęłam czekać na Barona.Gdy po piętnastu minutach nie przyszedł,poszłam stamtąd. Nie będę na niego czekać!! I wtedy właśnie stało się coś strasznego.Gdy szłam,przez park zobaczyłam jak...jak całuje się z jakąś blondyną! Podeszłam do niego i krzyknęłam:
-Aha,więc tak za mną tęsknisz?!
-Nie...Natalia...To nie tak...
-Zamknij się!-zaczęłam biec do domu.Gdy do niego weszłam,poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku.Zaczęłam płakać.Co ja takiego zrobiłam? Dlaczego ja muszę mieć takie nieszczęście?.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Otarłam łzy i powiedziałam:
-Proszę!
Do pokoju wszedł Paul.* O nie,tylko nie on *-pomyślałam.Zamknął drzwi i usiadł obok mnie:
-Płakałaś?-spytał.
-Nie.-skłamałam.
-Już trochę cię poznałem,nie kłam.
-Nie kłamię.
-O co chodzi? Co się stało?
-Nie twój interes. Nie bądź taki ciekawski.
-Natalia!
-Paul!
-Powiedz mi może ci ulży.Wytłumacz mi!
-Nie! Nie będę ci nic tłumaczyła!-krzyknęłam.-Wyjdź!
-Natalia...
-Wyraziłam się niejasno?!
Wyszedł trzaskając drzwiami i dobrze.Nagle zadzwonił telefon,odebrałam:
-Halo?-spytałam.
-Cześć.To ja Tomson.
-Hej.
-Jak tam?
-Źle.
-Pogodziliście się z Baronem.
-Nie.
-Przeprosił cię?
-Tak.
-To czemu nie chcesz do niego wrócić?
-Bo nie.
-Nie zachowuj się jak dziecko.
-Sam nie zachowuj się jak dziecko!
-On cię kocha.
-Ta, jasne całując się z jakąś blondyną!-krzyknęłam.
-Oj...
-No właśnie.
-No dobra,uspokój się.A tak poza tym wybaczyłaś mi?
-Tak i Loli też.Zrozumiałam,że to był tylko jeden przypadkowy raz.
-To dobrze.
-Nie ciesz się.A co z Patrycją?
-A co ma być?
-Mam jej powiedzieć?
-Nie!
-Sam jej powiesz?
-Tak...wiesz co...przez ten czas...zrozumiałem pare spraw i nie chcę z nią być.
-Że co proszę? Czy ty wiesz jak bardzo ją zranisz?
-Tak wiem,ale zrozum jak kocham Lolę!
-Zaś to samo.
-Chcę żyć wreszcie tak jak chcę,a nie tak jak mi ludzie każą!
-Masz rację.Przepraszam
-Nic się nie stało.Dobra kończę,Nara
-Pa-powiedziałam i rozłączyłam się.Jutro wieczorem ja i Patrycja przyjeżdżamy do Polski.Musiałam się dobrze wyspać,więc położyłam się spać.

* Rano *
Gdy wstałam Patrycja,siedziała na skraju mojego łóżka:
-Dzisiaj zabieram cię na zakupy i dzisiaj pooglądasz sobie Londyn.
-Aha...
-No..Nie bądź taka markotna...
-No dobra.
Wstała i powiedziała:
-Ubierz się i zejdź za chwilę na dół.
-Dobra.
Wyszła z pokoju,a ja zaczęłam szukać ubrania po chwili znalazłam to:











Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie.Razem z Pati poszłyśmy na zakupy.Za poradą Patrycji kupiłam to:




W czasie naszego spaceru dzwoniła Lola.Powiedziałam jej ,że już jej wybaczyłam,i że Tomkowi też.Pati pokazała mi wiele ciekawych rzeczy w Londynie,byłam naprawdę zachwycona.

Lola

Nareszcie! Natalia mi wybaczyła! Przed chwilą z nią rozmawiałam.Cieszyłam się z tego.Ostatnio cały czas miałam nudności, i mój brzuch się powiększył:Może nie powinnam,ale postanowiłam,że pójdę do pracy.I nagle ktoś na mnie przez przypadek wbiegł i uderzył w brzuch.
-Przepraszam!-powiedział.
-Nic się nie...-i wtedy zasłabłam.Zrobiło mi się ciemno przed oczami i spadłam na ziemię...Nic więcej nie pamiętałam...
* Później *
Obudziłam się w szpitalu.Podszedł do mnie lekarz:
-Gratuluję! Zostanie pani mamą!
-Że co?!-krzyknęłam.-To..to niemożliwe!
-A jednak...
-Ja nie chcę tego dziecka.
-Dzisiaj będzie mogła pani wyjść.-powiedział,zdecydowanie chciał się mnie już pozbyć.
-Który to miesiąc?
-To pani nic nie wie?
-Ale co?!
-Że jest pani w ciązy!
-Nie.Myślałam,że po prostu zgrubłam.
-O boże...Co za oszołom.
-Proszę się tak do mnie nie odzywać!
-Dobrze,dobrze. Przed drzwiami stoi pewien mężczyzna mam go wpuścić?
-A jak wygląda?
-Ma taką rudą, kuzią bródkę.
-Tomson.
-Nie ważne.Wpuścić?-był bardzo niemiły.
-Tak.
Zaczął iść w stronę drzwi:
-Panie doktorze.-powiedziałam.
-Co?!-boże,dzisiaj szpitale schodzą na psy.
-Powie mi pan ,który to w końcu miesiąc?!
-6.
-Dziękuję.
Wyszedł,a wtedy do sali wszedł Tomson.Zapowiadała się długa i męcząca rozmowa...

----------------------------------------------------------------------------------
Hej! Chciałabym wam bardzo podziękować.Mój blog ma już 3000 wyświetleń!
A poza tym zostałam nominowana do nagrody Liebster Award!
Thank you very mach!
Serdecznie pozdrawiam!
Natalia Afromental :)

środa, 9 października 2013

Liebster Award

Jak już wiecie,lub nie... :) Zostałam nominowana do Liebster Award przez inną użytkowniczkę ----> Agnieszkę W. Dla tych,którzy nie wiedzą co to jest :

,,Wyróżnienie Liebster Award otrzymywane jest od innego blogera w zamian uznania za bardzo dobrą pracę. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie."

Oto moje odpowiedzi:


1.Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Moją ulubioną piosenką jest Avril Lavigne-When you're gone i Miley Cyrus-Wrecking ball .
2.Jakie masz zwierzęta?
 Mam psa Yorka-Rafiego.
 3.Jakiego koloru masz pokój?
 Zielonego.
 4.Czy lubisz pisać bloga,jak tak to dlaczego?
Uwielbiam,ale nie wiem dlaczego :)
5.Jaki najbardziej lubisz rodzaj muzyki?
Rock,punk i może taki trochę ostrzejszy pop.
6. Czy lubisz spędzać czas z rodzinną?
Średnio.
7.  Napisałaś kiedyś swoją piosenkę?
Napisałam ich wiele, i dalej piszę. :)
8.Lubisz bywać po za domem?
Czasami tak,a czasami nie. Fajnie jest czasem pogadać z koleżanką,ale fajnie jest też posiedzieć gdzieś z rodziną.Ps.Uwielbiam chodzenie na koncert :) 
 9.Najlepszy zespół?
Afromental!!! ♥♥♥
10.Lubisz pisać?
Zależy co.Zadanie domowe nie.Bloga tak ;P 

A oto moje nominacje:
http://swiatvioletty.blogspot.com/
http://www.afromental-i-myy.blogspot.com/
http://afromentalowa.blogspot.com/
http://www.afromental-i-myy.blogspot.com/
 http://opowiadambolubie.blogspot.com/
http://afromental7.blogspot.com/
http://love-is-not-winning.blogspot.com/
http://afromentalowe-historie.blogspot.com/

Przepraszam,że tylko 7 ,ale nie mam pomysłów.Oto moje pytania:
1.Ulubiony kolor?
2.Ulubiony wykonawca/zespół ?
3. Placki ziemniaczane czy naleśniki?
4.Wolisz blogi wzruszające czy ostre?
5. Ulubiony blog?
6. Telefon czy laptop?
7.Avril Lavigne czy Miley Cyrus?
8.Lubisz pisać bloga? Dlaczego?
9.Ulubionyn film? Czemu?
10.Ulubiona książka?

Dziękuję za nominację i pozdrawiam! ♥♥♥
PS.Kolejny wpis w piątek
Natalia Afromental



niedziela, 6 października 2013

Rozdział XXIX

Natalia

-Co?! Co ty tu robisz?! -krzyknęłam.
-Jak to co? Chyba nie myślałaś,że pozwolę ci odejść?-powiedział Baron.
-To przez ciebie wyjechałam!Daj mi święty spokój!
-Czekaj...
Weszłam do taksówki i zatzrasnęłam rzwi.Patrycja,tata,Bruno i Lily już tam byli.Uchyliłam okno i krzyknęłam do niego:
-Nie chcę cię znać!
Taksówka pojechała.I nagle moją uwagę zwróciła Lily:
-A czemu ona jedzie z nami?-spytałam.
-Bo wiesz,ja muszę ci coś powiedzieć...-powiedziała tajemniczo Patrycja.
-Tak?
-Lily...Lily to jest...
-No co?
-Moja przyrodnia siostra...
Zamurowało mnie.
-Co?!-krzyknęłam.
-Gniewasz się?
-Yyyy....Nie....tylko po prostu...jestem w szkoku...
-Przepraszam,że ci nie powiedziałąm.
-Skończcie tę pogawędkę,mamy klienta za nami.-powiedziała Lily.Odwróciłam się i zobaczyłam,Barona na motorze!!!
-Co tu się dzieje?! Proszę się zatrzymać!-poleciłam kierowcy.Posłusznie się zatrzymał.Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami i podeszłam do Barona:
-Co ty robisz?!
-Wiem,że mnie kochasz,wiem że chcesz ze mną być,że nie chcesz mnie zostawiać!
-Mylisz się!
-Czyżby?!
-Nienawidzę cię! Nie kocham cię! Nie chcę cię! Nic do ciebie nie czuję! Jesteś dla mnie niczym! Odpierdol się!-krzyknęłam.Weszłam do samochodu i pojechaliśmy. Kierowca niemal przejechał mu po nogach.Tym razem Baron nie pojechał za nami,stał tam gdzie stał,sekundę temu.położyłam głowę, na ramieniu taty i zasnęłam.Byłam kompletnie wyczerpana...

* Później *
Obudziłam się w jakimś domu,leżąc na łóżku.po chwili do pokoju weszła Patrycja:
-Już wstałaś.-powiedziałą.
-Gdzie ja jestem?
-W swoim pokoju, u mnie w domu.
-Ale czemu tu leżę? Kto mnie tu przyniósł?
-Twój tata.
-Och...A jak on sie czuję?
-Dobrze,śpi.
-Aha...
I wtedy do pokoju wszedł wysko mężczyzna:
-Jestem Paul.-powiedział.
-Natalia.-podaliśmy sobie rękę.
-Jestem kolegą Patrycji..
-Aha...
-To ja zostawię was samych,poznajcie się bliżej....czy coś...no nie ważne.-powiedziała Patrycja i zeszła na dół.Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam co powiedzieć:
- Nie wiem co powuedzieć.-powiedział.
-Ja też.
-Może się gdzieś przejdziemy?-zaproponował.
-Spoko.
-To przyjdź za pół godziny na dół. Okej?
-Dobra.-powiedziałam,a on wyszedł z pokoju.Zaśmiałam się,nie wiem kim był,ale naprawdę poprawił mi humor. Zrobiłąm zdjęcie pokoju,był dokładnie w moim stylu.Patrycja się postarała:

 
 

 Włączyłam laptopa i wrzuciłam zdjęcie na Facebooka.Wyłączyłam go i przebrałam w takie coś:

 
                Zeszłam na dół:
-Gotowa?-spytał Paul.
-Chyba tak...
-No to chodź.-powiedział i złapał mnie w talii.Lekko go odepchnęłam.
-Przepraszam.-powiedział zawstydzony.Poszliśmy na zakupy do Grove Bling. Nic nie wybrałam,może po prostu nie miałam ochoty....
-Idziemy na kawę?-spytał.
-Okej.
Doszliśmy do kawiarni.Zamnówiłam ciastko i kawę Latte.zaczęłam rozmowę:
-Czym się zajmujesz?     
-To znaczy?
-Gdzie pracujesz?       
-Aha...Gram w początkującej rockowej kapeli.
-Kurde czemu ja zawsze trafiam na rockmenów?!
-Hahaha...-zaśmiał się.
-Na czym grasz?
-Na gitarze.
-Ch****a jasna!-krzyknęłam.Znów się zaśmiał.
-A ty co robisz?
-Śpiewam.
-Czekaj....Czekaj...Jak masz na nazwisko?-spytał.
-Szkot. Natalia Szkot   
-Hmmm....Skądś znam to nazwisko........Już wiem! Ty napisałaś ,,When you're gone" i ,,Girflend "!!
-O, boże...
-Zaśpiewaj mi coś.-powiedział.Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam,że dostałam sms-a.

Od: Baron
Do: Natalia    
Proszę cięwróćdo mnie.Tęsknię...
Spotkajmy się za około 15 minut w blue Crash.Proszę przyjdź.
Baron.


-Może kiedy indziej.-powiedziałam do Paula.-Muszę iść.
-Coś sie stało?-spytał.Sięgnęłam po kurtkę.
-Nie nic...
-Odprowadzę cię.-powiedział i wstał.
-Nie.-wyszłam z kawiarni.
-Zaczekaj!-krzyknął i pobiegł za mną.
-Proszę daj mi spokój.
-Ale czemu? Co ja zrobiłem?
-Nic...po prostu chcę pobyć sama...
-No dobra...Jak tam chcesz...Ale obiecaj mi,że wszystko mi wyjaśnisz...
-Nie...To nie są twoje sprawy.Na razie Paul !-powiedziałam i poszłam spotkać się z Aleksandrem w Blue Crash-kawiarni...   Kiedy on w końcu zrozumie,że już go nie kocham?       

-------------------------------------------------------------------------------
Myślę,że zauważyliście już,że po lewej stronie, pisze informacje.Tam będę informowała was o różnych rzeczach np.kiedy będzie kolejny wois.Napisałam tam,że jeśli do końca miesiąca mój blog,dobije do 3500 wyświetlen,obiecuję nispodziankę.Także do roboty ! :)
Pozdrawiam!
Czytasz----------------------> Komentujesz
Natalia                                


niedziela, 29 września 2013

Rozdział XXVIII

( Czytaj z muzyką : http://youtu.be/PxNYvk_0Onw?t=29s)

Poczułam, że ktoś delikatnie klepie mnie po ramieniu.Zdjęłam słuchawki z uszu i zobaczyłam stojącą nade mną brunetkę :
-Słucham?.-spytałam.
-Czy mogę usiąść obok ciebie?
-Ach...Tak pewnie...-usiadła na fotelu.
-A tak w ogóle to jestem Lily.
-Natalia.-podałyśmy sobie rękę.
-Ty też do Los Angeles?
-No.
-Super! Ja lecę,tam bo gram  w filmie.
-Serio? W jakim?
-,, Ostatnia piosenka ''
-Patrycja tam gra! Moja przyjaciółka!
-Och...Jedziesz do niej?
-Tak,wiesz po prostu rozstałam się z chłopakiem i w ogóle takie tam...Szkoda gadać...
-Czekaj czy ty napisałaś ,,When you're gone" ?
-Tak.-przyznałam
-Wow! Jesteś super!
-Dzięki.
-No nie ważne.Mów o tych problemach.W tych sprawach jestem ekspertem.-zaśmiałyśmy się. Schowałam Bruna do klatki,z czego nie był za bardzo zadowolony i zaczęłam opowiadać.Sama  nie wiedziałam czemu,jej wszystko opowiedziałam,chyba po prostu dobrze mi sie z nią gadało.po chwili powiedziała:
-Nie martw się.Wszystko będzie dobrze.
-Nie wydaje mi się.
-Przestań,trzeba być optymistą.
-Tak jak ty?
-Tak jak ja.-zaśmiałyśmy się.
-Przepraszam,ale czy mogłybyśmy przerwać tę pogawędkę? Jestem bardzo zmęczona i chciałabym położyć się spać.
-Jasne, śpij.
-Dzięki.-powiedziałam i położyłam głowę na poduszkę,a po chwili zasnęłam.

* Później *
-Natalia,wstawaj!-usłyszałam.
-Baron...Baron przestań...chcę spać.-powiedziałam z zamkniętymi oczami.
-Ha,ha,ha.
Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę ,że jestem w samolocie.
-Jestem  Baron,ahoj kapitanie!-powiedziała.
-Lily, uspokój się. Po prostu jestem niewyspana,a do tego przygnębiona.
-No to cię rozweselę.Zaczekaj.-podeszła do mężczyzny,stojącego obok.
-Hej,słodziutki.-zaczęła.Zaśmiałam się.
-Hej,bejbe.-powiedział facet.
-Mogę numer twojego telefonu,wyglądasz na słodziaka.
-Yyyy...Jasne.-był nią oczarowany.Flirtowanie wychodziło jej tak łatwo.
-Żartowałam,jesteś za brzydki.-spławiła go. Gdy podeszła do mnie,śmiałam sie jak głupia:
-Wiedziałam,że mi się uda.-uśmiechnęła się szeroko.
-Haha
Proszę o zapięcie pasów,lądujemy.-usłyszałyśmy.Zapięłyśmy pasy.Po 10 minutach wylądowaliśmy.Powiedziałam tacie,żeby wziął Bruna i wyszłam z samolotu.Za mną szła Lili i tata.
-Patrycja!-krzyknęłam i podbiegłam ją przytulić.
-Nareszcie przyjechałaś!-powiedziała i zaczęła głupio gapić się w jeden punkt,za mną.
-Co? Kto tam jest?
-Zobacz sama...-szepnęła.
Odwróciłam się i zobaczyłam...ostatnią osobę,którą chciałabym widzieć...

MARINA
Było mi żal Natalii.To wszystko moja wina... Zadręczałam ją swoimi kłopotami,nie zwracając uwagi na nią....Poszłam jeszcze do  Łoza po resztę rzeczy.Niechętnie zapukałam do drzwi.Otworzył mi Łozo:
-Wróciłaś!-krzyknął.
-Tak po swoje rzeczy.
Weszłam do domu.Wszędzie walały się niepotrzebne rzeczy.Widać było,że dom potrzebował kobiecej ręki.Wzięłam swoje rzeczy i chciałam wyjść,ale Łozo złapał mnie w talii:
-Proszę cie, wróć do mnie.Potrzebuję cię.-powiedział,odwróciłam się do niego.
-Ale zrozum...Ja nie potrafię....
-Potrafisz.Kocham cię. Bez ciebie,moje życie nie ma sensu.Jesteś dla mnie wszystkim.-powiedział.Jego argumenty były bardzo kuszące.
-No dobrze...
-Czyli wybaczasz mi?
-Tak.-powiedziałam.A on mnie pocałował.Byłam szczęśliwa.

                                                                                                                                                                 
I jak?  Może być? Czekam na ocenę i pozdrawiam! 
Natalia

sobota, 21 września 2013

XXVII rozdział

Natalia

Całą noc płakałam,ani na chwilę nie zmrużyłam oka.Przemyślałam całą sprawę i już wiem co robić.Poszłam do domu i zaczęłam się pakować.Nagle do pokoju wpadł Baron:
-Co ty robisz?!-krzyknął.
-Masz problemy z oczami?-odpowiedziałam pytaniem.
-Nie,nie mam. Co ty robisz?!-powtórzył pytanie.
-Chyba jednak powinieneś iść do okulisty.
-Nie pakuj się!
-Bo co?-spytałam na chwilę przerywając pakowanie.
-Bo nic.
-No właśnie!-krzyknęłam.
-Powiesz  mi wreszcie o co w tym wszystkim chodzi?!
-Wyjeżdżam! Wyjeżdżam rozumiesz?! Mam tego wszystkiego dość!
-Ale czego?
-No właśnie.Czego? Gdybyś wczoraj zamiast nagrywać płytę porozmawiał ze mną to wszystko byś wiedział!
-Przepraszam.
- Mam to gdzieś!-krzyknęłam.
-Powiedz mi o co chodzi.-poprosił.
-Naprawdę chcesz wiedzieć o co chodzi?!
-Tak!
-Wczoraj dowiedziałam się,że Daniel się we mnie zakochał, Lola przespała się z Tomsonem,a ty w ogóle nie zwróciłeś na mnie uwagi!
-Przepraszam!
-Nie!-krzyknęłam.
I wtedy do pokoju wszedł tata:
-Co się dzieje? Wyprowadzamy sie?-spytał.
-Tak!
-Kiedy?
-Jak najszybciej,najlepiej dziś.
-Dobrze idę się pakować.
-No to idź!-krzyknęłam.
Wyszedł z pokoju.zeszłam na dól i spakowałam rzeczy od psa.Baron cały czas za mną chodził i mówił,że mam nie wyjeżdżać,ale ja go nie słuchałam.

* Później *
Dzwoniłam do Patrycji i wszystko jej opowiedziałam,dobrze że chodziarz na niej można polegać.Wysłuchała mnie i powiedziała ,że mam, do niej przyjeżdżać do Los Angeles. O 18 razem z tatę, Brunem i ( niestety ) Baronem pojechaliśmy na lotnisko.Aleksander,ani razu się nie odezwał,za co jestem mu bardzo wdzięczna.

* Na lotnisku *
Gdy podeszłam do samolotu którym mieliśmy jechać,ogarnęła mnie panika. Jak tam będzie? Może jednak tam nie jechać? * pojadę.Nie zostanę tu ani chwili dłużej *-pomyślałam. Zobaczyłam,że w naszą stronę idzie całe Afromental i Lola.Żeby uniknąć rozmowy z nimi,szybko razem z tatą i Brunem wsiedliśmy do samolotu.Usiadłam na fotelu z psem na kolanach.Za mną siedział tata.Założyłam słuchawki na uszy i wsłuchałam się w piosenkę.Leciała Miley Cyrus-Wrecking ball.Ona idealnie pasowała do mojego nastroju. Starałam się nie patrzeć za okno gdyż nie chciałam sie rozpłakać.Jednak nie udało mi się.Po moim policzku spłynęła łza,szybko otarłam ją rękawem. Bruno dziwnie się zachowywał.Zazwyczaj gdy w pobliżu nie było Baron,zaczyna szczekać.Dzisiaj jest jakiś taki....no po prostu dziwny...3...2...1... wystartowaliśmy...





                                                                                                                                
Przepraszam,ze taki krótki,ale nie miałam czasu,a poza tym pod poprzednim rozdziałem było tylko 6 komentarzy.No więc wraca stara rzecz. Jak pod tym rozdziałem nie będzie minimum 10 komentarzy,nie będzie kolejnego wpisa.bardzo przepraszam,ale mam wrażenie,że czyta te posty tylko 6 osób. Czekam na komentarze!
Pozdrawiam!
Natalia

sobota, 14 września 2013

XXVI rozdział

-Daniel,tu jest pięknie!-krzyknęłam.Byłam pod wielkim wrażeniem.-Ale...czemu mi to pokazujesz?
-Bo jesteś dla mnie bardzo ważna...-powiedział nieśmiało.
-Aha....
-Bo, wiesz...ja mam dzisiaj urodziny...
-Na serio? No to wszystkiego najlepszego!-krzyknęłam i mocno go przytuliłam.
-Mam do ciebie jedną prośbę..To mógłby być dla mnie taki mały prezent...
-Tak?-spytałam podejrzliwie.
-Ja...ja...
-No co,ty?-spytałam lekko zdenerwowana.
-Bo...Czy mogłabyś mnie pocałować?
-Że co proszę?!-krzyknęłam.Chyba go pogięło.Nic nie powiedział tylko złapał moją twarz i zaczął mnie całować!! Gwałtownie go odepchnęłam i z całej siły dałam mu w twarz.
-Jak mogłeś?! Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi!-krzyknęłam.
-Natalia...ja cię kocham.Kocham cię od zawsze.Od gimnazjum i nigdy nie przestanę.
-Ty jesteś chory psychicznie! Idź się lecz!-krzyknęłam i pobiegłam do domu.Krzyczał do mnie,że mam zaczekać,że on mi wszystko wyjaśni,ale ja go nie słuchałam.Jak on mógł?! Od teraz był dla mnie niczym! Kompletnym zerem! A ja myślałam,że jesteśmy przyjaciółmi!

* W domu*
Poszłam do domu,bo zamierzałam wszystko opowiedzieć Baronowi,ale oczywiście go nie było! Jakżeby inaczej! Przez tę ich płytę,w ogóle ze sobą nie rozmawiamy! Mam go dość!!
-Idę do baru.-powiedziałam tacie i poszłam.

* W barze *
Wypiłam 2 kufle piwa.Obok mnie siedział gruby pan z czarną brodą:
-Chcesz proszek?-sptał po cichu.
-Jaki proszek?
-Narkotyki.-szepnął.
-Chyba cię coś wali!
Dobra,dobra to nie.-powiedział i poszedł.Sięgnęłam po kurtkę i wróciłam do domu.Gdy Baron przyszedł nie powiedziałam mu nawet cześć.Od razu poszłam do pokoju.Zaczęłam wyciągać rzeczy z kieszeni,ale oprócz mojego telefonu i portfela znalazłam tam coś jeszcze...Włożyłam rękę i wyjęłam z niej przeźroczysty woreczek z białym proszkiem.Wiedziałam co to jest.To ten czarny brodacz mi to podrzucił..Chwilę pomyślałam i... przecież nie mógł mi tego dać za darmo.Sprawdziłam portfel...No tak brakowało 180 złotych. pomyślałam:
,, Skoro już za to zapłaciłam to mogę spróbować.Raz się żyję"-i spróbowałam.Od razu poczułam się lepiej.Po cichu zbiegłam na dół.Baron rozmawiał o czymś z moim tatą,a Bruno im towarzyszył.Po cichutko wymknęłam  się z domu im poszłam w stronę domu Daniela. Gdy tam już doszłam,zauważyłam że drzwi są otwarte więc weszłam do środka.Weszłam do sypialni.Daniel spał na czarnym łóżku przykryty niebieską kołdrą.Chciałam z nim porozmawiać,ale wiedziałam że to nie ma sensu,więc się wycofałam.Wyszłam z jego domu.On we mnie widział nie tylko przyjaciela,on mnie kochał.Chciał czegoś,czego ja nie mogłam mu dać. Postanowiłam,że pójdę do Loli i o wszystkim z nią pogadam. Jej drzwi też były otwarte,ale to był wielki błąd.Weszłam do środka i... ona leżała tam z Tomsonem w łóżku...Jak ona mogła! Z chłopakiem mojej przyjaciółki! Gdy wyszłam trzaskając drzwiami,na ubrała szlafrok i pobiegła za mną:
-Natalia,to nie tak!-krzyknęła.Zamknij się ty głupia zdziro! Udawałaś moją przyjaciółkę,żeby przespać sie z chłopakiem Patrycji! Jesteś okropna!
-To...to nie tak!
-A jak?!...Albo wiesz co nie chcę wiedzieć! Wszyscy jesteście tacy sami!
-Natalia..nie...
-Spadaj stąd! Nie chcę cię znać!-krzyknęłam i pobiegłam przed siebie.Znalazłam jakąś starą kamiennice i zostałam sama.Sama jak zwykle ze swoimi problemami.Usiadłam i zalałam się łzami...



Patrycja

-Hello-powiedziałam,gdy zobaczyłam pewnego meżczyznę.Był tancerzem,z tego co wiem...
-Hi!-powiedział.-I'm Josh.
-I'm Patrycja.-powiedziałam i uścisnęliśmy sobie rękę.
-What are you doing tonight? Can you invite to dinner? -spytał. Znaczyło to: Co robisz wieczorem? Dasz zaprosić się na kolację?
-Yes.-powiedziałam.No co? Tomson w ogóle się do mnie nie odzywa,nie dzwoni...tęsknie za nim,ale najwyższa pora poznać nowych ludzi.
-Great!See you at seven!-krzyknął jeszcze i poszedł gdzieś.Ja poszłam na plan.Josh przyszedł i cały czas mi się przyglądał.Uśmiechnął się do mnie łobuzersko,miło mi było na niego patrzeć.



* 18:45 *
Miałam jeszcze 15 minut na przygotowanie się.Ubrałam coś takiego:


Po chwili przyszedł Josh:
-Ready?-spytał.
-Yes.
-Come on.-powiedział.Poszliśmy do restauracji i zarezerwowaliśmy stolik:
-You can speak Polish?-spytałam.
-Tak,moja mama jest polka.
-Och,to cudownie.
-Ja musieć ci coś powiedzieć.-załamałam się jego polszczyzną.
-Tak?-spytałam.
-Ja kocham ciebie od pierwszego wejrzenia.Czy mnie rozumujesz?-zaśmiałam się.
-Tak,ale ja cię nie kocham.
-Och...I'm sorry...
-To nie twoja wina.-powiedziałam.-Ja po prostu już kogoś mam.
-Och...Ale chyba możesz zatańczyć ze mna?-spytał.
-Hmmm...No pewnie,że tak!-powiedziałam i poszliśmy tańczyć.Ruszał się z taką lekkością...I wtedy przypomniałam sobie mój taniec z Tomsonem...Tak bardzo za nim tęsknię...Za jego śmiechem,za jego oddechem,za jego pocałunkami na dobranoc...

Lola
Tak mi wstyd.Natalia to wzystko widziała...Nie wiem jak to się stało.Pom południu poszłam do Natalii.Nie chciała mnie wpuścić,więc wróciłam do domu.Zobaczyłam pakującego się Tomsona:
-Co ty robisz?!-krzyknęłam.
-Wyprowadzam się.Mieszkanie z tobą było głupim pomysłem.
-Proszę nie.-powiedziałam.
-Daj mi spokój.
-Tomek! Ja cię potrzebuję! Kocham cię.
-Ale ja kocham Patrycję.Jesteś tylko moją przyjaciółką.-powiedział i wyszedł.Załamałam się.Straciłam wszystko przyjaciółkę i chłopaka swoich marzeń...
                                                                                                                      
I jak? Nowy wpis miał być dopiero w poniedziałek,ale nie mogłam sie powstrzymać :) Strasznie zaskoczyło mnie,gdy dodałam wpis,a po godzinie,było tam już 8 komentarzy.Co prawda anonimowych,ale ja i tak się cieszę.Kolejny wpis pojawi się we wtorek,ale najpierw,pod tym wpisem musi znaleźć się przynajmniej 10 komentarzy.Pozdrawiam!
Natalia

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty