niedziela, 29 września 2013

Rozdział XXVIII

( Czytaj z muzyką : http://youtu.be/PxNYvk_0Onw?t=29s)

Poczułam, że ktoś delikatnie klepie mnie po ramieniu.Zdjęłam słuchawki z uszu i zobaczyłam stojącą nade mną brunetkę :
-Słucham?.-spytałam.
-Czy mogę usiąść obok ciebie?
-Ach...Tak pewnie...-usiadła na fotelu.
-A tak w ogóle to jestem Lily.
-Natalia.-podałyśmy sobie rękę.
-Ty też do Los Angeles?
-No.
-Super! Ja lecę,tam bo gram  w filmie.
-Serio? W jakim?
-,, Ostatnia piosenka ''
-Patrycja tam gra! Moja przyjaciółka!
-Och...Jedziesz do niej?
-Tak,wiesz po prostu rozstałam się z chłopakiem i w ogóle takie tam...Szkoda gadać...
-Czekaj czy ty napisałaś ,,When you're gone" ?
-Tak.-przyznałam
-Wow! Jesteś super!
-Dzięki.
-No nie ważne.Mów o tych problemach.W tych sprawach jestem ekspertem.-zaśmiałyśmy się. Schowałam Bruna do klatki,z czego nie był za bardzo zadowolony i zaczęłam opowiadać.Sama  nie wiedziałam czemu,jej wszystko opowiedziałam,chyba po prostu dobrze mi sie z nią gadało.po chwili powiedziała:
-Nie martw się.Wszystko będzie dobrze.
-Nie wydaje mi się.
-Przestań,trzeba być optymistą.
-Tak jak ty?
-Tak jak ja.-zaśmiałyśmy się.
-Przepraszam,ale czy mogłybyśmy przerwać tę pogawędkę? Jestem bardzo zmęczona i chciałabym położyć się spać.
-Jasne, śpij.
-Dzięki.-powiedziałam i położyłam głowę na poduszkę,a po chwili zasnęłam.

* Później *
-Natalia,wstawaj!-usłyszałam.
-Baron...Baron przestań...chcę spać.-powiedziałam z zamkniętymi oczami.
-Ha,ha,ha.
Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę ,że jestem w samolocie.
-Jestem  Baron,ahoj kapitanie!-powiedziała.
-Lily, uspokój się. Po prostu jestem niewyspana,a do tego przygnębiona.
-No to cię rozweselę.Zaczekaj.-podeszła do mężczyzny,stojącego obok.
-Hej,słodziutki.-zaczęła.Zaśmiałam się.
-Hej,bejbe.-powiedział facet.
-Mogę numer twojego telefonu,wyglądasz na słodziaka.
-Yyyy...Jasne.-był nią oczarowany.Flirtowanie wychodziło jej tak łatwo.
-Żartowałam,jesteś za brzydki.-spławiła go. Gdy podeszła do mnie,śmiałam sie jak głupia:
-Wiedziałam,że mi się uda.-uśmiechnęła się szeroko.
-Haha
Proszę o zapięcie pasów,lądujemy.-usłyszałyśmy.Zapięłyśmy pasy.Po 10 minutach wylądowaliśmy.Powiedziałam tacie,żeby wziął Bruna i wyszłam z samolotu.Za mną szła Lili i tata.
-Patrycja!-krzyknęłam i podbiegłam ją przytulić.
-Nareszcie przyjechałaś!-powiedziała i zaczęła głupio gapić się w jeden punkt,za mną.
-Co? Kto tam jest?
-Zobacz sama...-szepnęła.
Odwróciłam się i zobaczyłam...ostatnią osobę,którą chciałabym widzieć...

MARINA
Było mi żal Natalii.To wszystko moja wina... Zadręczałam ją swoimi kłopotami,nie zwracając uwagi na nią....Poszłam jeszcze do  Łoza po resztę rzeczy.Niechętnie zapukałam do drzwi.Otworzył mi Łozo:
-Wróciłaś!-krzyknął.
-Tak po swoje rzeczy.
Weszłam do domu.Wszędzie walały się niepotrzebne rzeczy.Widać było,że dom potrzebował kobiecej ręki.Wzięłam swoje rzeczy i chciałam wyjść,ale Łozo złapał mnie w talii:
-Proszę cie, wróć do mnie.Potrzebuję cię.-powiedział,odwróciłam się do niego.
-Ale zrozum...Ja nie potrafię....
-Potrafisz.Kocham cię. Bez ciebie,moje życie nie ma sensu.Jesteś dla mnie wszystkim.-powiedział.Jego argumenty były bardzo kuszące.
-No dobrze...
-Czyli wybaczasz mi?
-Tak.-powiedziałam.A on mnie pocałował.Byłam szczęśliwa.

                                                                                                                                                                 
I jak?  Może być? Czekam na ocenę i pozdrawiam! 
Natalia

sobota, 21 września 2013

XXVII rozdział

Natalia

Całą noc płakałam,ani na chwilę nie zmrużyłam oka.Przemyślałam całą sprawę i już wiem co robić.Poszłam do domu i zaczęłam się pakować.Nagle do pokoju wpadł Baron:
-Co ty robisz?!-krzyknął.
-Masz problemy z oczami?-odpowiedziałam pytaniem.
-Nie,nie mam. Co ty robisz?!-powtórzył pytanie.
-Chyba jednak powinieneś iść do okulisty.
-Nie pakuj się!
-Bo co?-spytałam na chwilę przerywając pakowanie.
-Bo nic.
-No właśnie!-krzyknęłam.
-Powiesz  mi wreszcie o co w tym wszystkim chodzi?!
-Wyjeżdżam! Wyjeżdżam rozumiesz?! Mam tego wszystkiego dość!
-Ale czego?
-No właśnie.Czego? Gdybyś wczoraj zamiast nagrywać płytę porozmawiał ze mną to wszystko byś wiedział!
-Przepraszam.
- Mam to gdzieś!-krzyknęłam.
-Powiedz mi o co chodzi.-poprosił.
-Naprawdę chcesz wiedzieć o co chodzi?!
-Tak!
-Wczoraj dowiedziałam się,że Daniel się we mnie zakochał, Lola przespała się z Tomsonem,a ty w ogóle nie zwróciłeś na mnie uwagi!
-Przepraszam!
-Nie!-krzyknęłam.
I wtedy do pokoju wszedł tata:
-Co się dzieje? Wyprowadzamy sie?-spytał.
-Tak!
-Kiedy?
-Jak najszybciej,najlepiej dziś.
-Dobrze idę się pakować.
-No to idź!-krzyknęłam.
Wyszedł z pokoju.zeszłam na dól i spakowałam rzeczy od psa.Baron cały czas za mną chodził i mówił,że mam nie wyjeżdżać,ale ja go nie słuchałam.

* Później *
Dzwoniłam do Patrycji i wszystko jej opowiedziałam,dobrze że chodziarz na niej można polegać.Wysłuchała mnie i powiedziała ,że mam, do niej przyjeżdżać do Los Angeles. O 18 razem z tatę, Brunem i ( niestety ) Baronem pojechaliśmy na lotnisko.Aleksander,ani razu się nie odezwał,za co jestem mu bardzo wdzięczna.

* Na lotnisku *
Gdy podeszłam do samolotu którym mieliśmy jechać,ogarnęła mnie panika. Jak tam będzie? Może jednak tam nie jechać? * pojadę.Nie zostanę tu ani chwili dłużej *-pomyślałam. Zobaczyłam,że w naszą stronę idzie całe Afromental i Lola.Żeby uniknąć rozmowy z nimi,szybko razem z tatą i Brunem wsiedliśmy do samolotu.Usiadłam na fotelu z psem na kolanach.Za mną siedział tata.Założyłam słuchawki na uszy i wsłuchałam się w piosenkę.Leciała Miley Cyrus-Wrecking ball.Ona idealnie pasowała do mojego nastroju. Starałam się nie patrzeć za okno gdyż nie chciałam sie rozpłakać.Jednak nie udało mi się.Po moim policzku spłynęła łza,szybko otarłam ją rękawem. Bruno dziwnie się zachowywał.Zazwyczaj gdy w pobliżu nie było Baron,zaczyna szczekać.Dzisiaj jest jakiś taki....no po prostu dziwny...3...2...1... wystartowaliśmy...





                                                                                                                                
Przepraszam,ze taki krótki,ale nie miałam czasu,a poza tym pod poprzednim rozdziałem było tylko 6 komentarzy.No więc wraca stara rzecz. Jak pod tym rozdziałem nie będzie minimum 10 komentarzy,nie będzie kolejnego wpisa.bardzo przepraszam,ale mam wrażenie,że czyta te posty tylko 6 osób. Czekam na komentarze!
Pozdrawiam!
Natalia

sobota, 14 września 2013

XXVI rozdział

-Daniel,tu jest pięknie!-krzyknęłam.Byłam pod wielkim wrażeniem.-Ale...czemu mi to pokazujesz?
-Bo jesteś dla mnie bardzo ważna...-powiedział nieśmiało.
-Aha....
-Bo, wiesz...ja mam dzisiaj urodziny...
-Na serio? No to wszystkiego najlepszego!-krzyknęłam i mocno go przytuliłam.
-Mam do ciebie jedną prośbę..To mógłby być dla mnie taki mały prezent...
-Tak?-spytałam podejrzliwie.
-Ja...ja...
-No co,ty?-spytałam lekko zdenerwowana.
-Bo...Czy mogłabyś mnie pocałować?
-Że co proszę?!-krzyknęłam.Chyba go pogięło.Nic nie powiedział tylko złapał moją twarz i zaczął mnie całować!! Gwałtownie go odepchnęłam i z całej siły dałam mu w twarz.
-Jak mogłeś?! Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi!-krzyknęłam.
-Natalia...ja cię kocham.Kocham cię od zawsze.Od gimnazjum i nigdy nie przestanę.
-Ty jesteś chory psychicznie! Idź się lecz!-krzyknęłam i pobiegłam do domu.Krzyczał do mnie,że mam zaczekać,że on mi wszystko wyjaśni,ale ja go nie słuchałam.Jak on mógł?! Od teraz był dla mnie niczym! Kompletnym zerem! A ja myślałam,że jesteśmy przyjaciółmi!

* W domu*
Poszłam do domu,bo zamierzałam wszystko opowiedzieć Baronowi,ale oczywiście go nie było! Jakżeby inaczej! Przez tę ich płytę,w ogóle ze sobą nie rozmawiamy! Mam go dość!!
-Idę do baru.-powiedziałam tacie i poszłam.

* W barze *
Wypiłam 2 kufle piwa.Obok mnie siedział gruby pan z czarną brodą:
-Chcesz proszek?-sptał po cichu.
-Jaki proszek?
-Narkotyki.-szepnął.
-Chyba cię coś wali!
Dobra,dobra to nie.-powiedział i poszedł.Sięgnęłam po kurtkę i wróciłam do domu.Gdy Baron przyszedł nie powiedziałam mu nawet cześć.Od razu poszłam do pokoju.Zaczęłam wyciągać rzeczy z kieszeni,ale oprócz mojego telefonu i portfela znalazłam tam coś jeszcze...Włożyłam rękę i wyjęłam z niej przeźroczysty woreczek z białym proszkiem.Wiedziałam co to jest.To ten czarny brodacz mi to podrzucił..Chwilę pomyślałam i... przecież nie mógł mi tego dać za darmo.Sprawdziłam portfel...No tak brakowało 180 złotych. pomyślałam:
,, Skoro już za to zapłaciłam to mogę spróbować.Raz się żyję"-i spróbowałam.Od razu poczułam się lepiej.Po cichu zbiegłam na dół.Baron rozmawiał o czymś z moim tatą,a Bruno im towarzyszył.Po cichutko wymknęłam  się z domu im poszłam w stronę domu Daniela. Gdy tam już doszłam,zauważyłam że drzwi są otwarte więc weszłam do środka.Weszłam do sypialni.Daniel spał na czarnym łóżku przykryty niebieską kołdrą.Chciałam z nim porozmawiać,ale wiedziałam że to nie ma sensu,więc się wycofałam.Wyszłam z jego domu.On we mnie widział nie tylko przyjaciela,on mnie kochał.Chciał czegoś,czego ja nie mogłam mu dać. Postanowiłam,że pójdę do Loli i o wszystkim z nią pogadam. Jej drzwi też były otwarte,ale to był wielki błąd.Weszłam do środka i... ona leżała tam z Tomsonem w łóżku...Jak ona mogła! Z chłopakiem mojej przyjaciółki! Gdy wyszłam trzaskając drzwiami,na ubrała szlafrok i pobiegła za mną:
-Natalia,to nie tak!-krzyknęła.Zamknij się ty głupia zdziro! Udawałaś moją przyjaciółkę,żeby przespać sie z chłopakiem Patrycji! Jesteś okropna!
-To...to nie tak!
-A jak?!...Albo wiesz co nie chcę wiedzieć! Wszyscy jesteście tacy sami!
-Natalia..nie...
-Spadaj stąd! Nie chcę cię znać!-krzyknęłam i pobiegłam przed siebie.Znalazłam jakąś starą kamiennice i zostałam sama.Sama jak zwykle ze swoimi problemami.Usiadłam i zalałam się łzami...



Patrycja

-Hello-powiedziałam,gdy zobaczyłam pewnego meżczyznę.Był tancerzem,z tego co wiem...
-Hi!-powiedział.-I'm Josh.
-I'm Patrycja.-powiedziałam i uścisnęliśmy sobie rękę.
-What are you doing tonight? Can you invite to dinner? -spytał. Znaczyło to: Co robisz wieczorem? Dasz zaprosić się na kolację?
-Yes.-powiedziałam.No co? Tomson w ogóle się do mnie nie odzywa,nie dzwoni...tęsknie za nim,ale najwyższa pora poznać nowych ludzi.
-Great!See you at seven!-krzyknął jeszcze i poszedł gdzieś.Ja poszłam na plan.Josh przyszedł i cały czas mi się przyglądał.Uśmiechnął się do mnie łobuzersko,miło mi było na niego patrzeć.



* 18:45 *
Miałam jeszcze 15 minut na przygotowanie się.Ubrałam coś takiego:


Po chwili przyszedł Josh:
-Ready?-spytał.
-Yes.
-Come on.-powiedział.Poszliśmy do restauracji i zarezerwowaliśmy stolik:
-You can speak Polish?-spytałam.
-Tak,moja mama jest polka.
-Och,to cudownie.
-Ja musieć ci coś powiedzieć.-załamałam się jego polszczyzną.
-Tak?-spytałam.
-Ja kocham ciebie od pierwszego wejrzenia.Czy mnie rozumujesz?-zaśmiałam się.
-Tak,ale ja cię nie kocham.
-Och...I'm sorry...
-To nie twoja wina.-powiedziałam.-Ja po prostu już kogoś mam.
-Och...Ale chyba możesz zatańczyć ze mna?-spytał.
-Hmmm...No pewnie,że tak!-powiedziałam i poszliśmy tańczyć.Ruszał się z taką lekkością...I wtedy przypomniałam sobie mój taniec z Tomsonem...Tak bardzo za nim tęsknię...Za jego śmiechem,za jego oddechem,za jego pocałunkami na dobranoc...

Lola
Tak mi wstyd.Natalia to wzystko widziała...Nie wiem jak to się stało.Pom południu poszłam do Natalii.Nie chciała mnie wpuścić,więc wróciłam do domu.Zobaczyłam pakującego się Tomsona:
-Co ty robisz?!-krzyknęłam.
-Wyprowadzam się.Mieszkanie z tobą było głupim pomysłem.
-Proszę nie.-powiedziałam.
-Daj mi spokój.
-Tomek! Ja cię potrzebuję! Kocham cię.
-Ale ja kocham Patrycję.Jesteś tylko moją przyjaciółką.-powiedział i wyszedł.Załamałam się.Straciłam wszystko przyjaciółkę i chłopaka swoich marzeń...
                                                                                                                      
I jak? Nowy wpis miał być dopiero w poniedziałek,ale nie mogłam sie powstrzymać :) Strasznie zaskoczyło mnie,gdy dodałam wpis,a po godzinie,było tam już 8 komentarzy.Co prawda anonimowych,ale ja i tak się cieszę.Kolejny wpis pojawi się we wtorek,ale najpierw,pod tym wpisem musi znaleźć się przynajmniej 10 komentarzy.Pozdrawiam!
Natalia

środa, 11 września 2013

XXV Rozdział

A kto to jest?-spytał zdziwiony Baron,wchodząc do pokoju.
-To jest...yyy...hmm....to jest....Yyyy....Ogrodnik! Tak to jest ogrodnik!
-Okeeej.-powiedział.-No,ale po co on tu?
-Yyy...No bo wiesz....mamy ogród a ja nie mam czasu aby się nim zająć,no i wiesz....
-No dobrze rozumiem.A jak mam do niego mówić?
-Janusz.-powiedziałam,nie skłamałam naprawdę miał tak na imię.
-Okej.To może oprowadzisz swojego tatę po okolicy?-spytał.
-Kogo?-zdziwiłam. się.
-Nie udawaj już.Wiem,że to twój tata.
-Ale...
-Kochanie...-powiedział powoli.
-No co? Ja....
-Do jasnej anielki przestań kłamać!-krzyknął.
-No dobra,dobra.Będzie u nas na razie mieszkał,aż znajdzie sobie mieszkania.Okej?
-No dobra,niech będzie.-powiedział.
Poszłam i wyszłam z tatą z domu.Poszliśmy do parku.Znaleźliśmy ławkę i usiedliśmy na niej:
-Bardzo ci dziękuję.-powiedział.
-Ale za co?
-Za to,że pozwalasz mi u siebie mieszkać.
-Nie powinnam tego robić.-powiedziałam.
-Ale dlaczego?-spytał zdziwiony.
-Zostawiłeś mnie i moją mamę same.Musiałyśmy polegać tylko na sobie.
-Że co proszę?-spytał zdenerwowany.
-No co? Mówię ci to jak jest i to co powiedziała mi mama.
-Co ona ci za bzdury naopowiadała! Cały czas was szukałem!-krzyknął.
-Tato,nie kłam.
-Posłuchaj.Powiedz co dokładnie powiedziała ci mama?
-Powiedziała,że gdy już wróciliście,to t zostawiłeś mamę i sobie poszedłeś.
-Nie wiedziałem,że twoja mama może być tak dobrą kłamczuchą.
-Ona nie kłamała! Nigdy cię nie widziałam! Nie słyszałam,żebyś kiedykolwiek nas odwiedzał! Jesteś podły!-krzyknęłam.
-To nie tak...
-A jak w takim razie?! No opowiedz!
-No dobrze...No więc, gdy dopłynęliśmy na tę wyspę,to twoja matka poznała tam Johna.John był murzynem,ale twoja mama się w nim zakochała.W każdej chwili mogliśmy wrócić,ale ona nie chciała....Nie chciała go opuszczać,było mi strasznie smutno...I gdy wreszcie się zdecydowała,bo przypomniałem jej o tobie,to powiedziała,że pojedzie,ale John pojedzie z nami...Nie chciałem tego,ale bardzo za tobą tęskniłem i chciałem cię wreszcie zobaczyć...Wszystko szło dobrze,i nawet dogadywaliśmy się ze sobą,ale...wszystko się zepsuło...John wpadł do wody i utonął,twoja matka miała mi za złe,że go nie uratowałem i obraziła się na mnie....Gdy dopłynęliśmy już na miejsce,powiedziałem,że za chwilę wrócę i poszedłem po kawy dla nas,ale gdy wróciłem to...twojej matki nie było...poszła sobie...i wtedy zdałem sobie sprawę,jaka była okropna....Miałem ją już gdzieś zacząłem cię szukać,aż wreszcie znalazłem...Poszedłem pod podany adres i otworzyła mi twoja mama,ale nie wpuściła mnie do środka tylko wypchnęła za drzwi i tak za każdym razie,aż w końcu straciłem nadzieję...i mniej więcej rok później dowiedziałem się,że umarła postanowiłem walczyć o ciebie w sądzie,ale wygrała twoja ciocia...Podała straszne argumenty...No i na tym się skończyło...Aż w końcu się znalazłem...-rozpłakałam się i mocno go przytuliłam...A więc mama cały czas mnie okłamywała! jak mogłam tego nie zauważyć?! Wróciliśmy do domu.Tata poszedł do swojego pokoju,a ja do swojego.Weszłam na Facebooka.Nic nowego.Sprawdziłam jeszcze kilka stronek.W tym YouTube, moja piosenka ,,Girflend"  miała już 987 00 Wyświetleń! Byłam pod wrażeniem! Najwyższy czas zrobić teledysk.i wtedy dostałam smsa:
Od: Daniel
Do:Natalia
Cześć dawno się nie widzieliśmy! Może spotkamy się dzisiaj o 15:30 w kawiarence ,,na rogu,, ?

Szybko odpisałam:
Od:Natalia
Do:Daniel
Pewnie! Już nie mogę się doczekać!
Poszłam się przebrać i po chwili namysłu wybrałam takie coś:
 
No i poszłam...
W kawiarni byłam 15-minut przed czasem.Usiadłam na fotelu i zamówiłam ciastko i kawę cappuccino. po chwili przyszedł Daniel:
-Wstawaj idziemy!-krzyknął.
-Co,ale gdzie?
-Pójdziesz zobaczysz.
-Nienawidzę niespodzianek.-powiedziałam naburmuszona.
-No,przecież wiem.-powiedział i szelmowsko się uśmiechnął.Poszliśmy do lasu.Po chwili zakrył mi rękami oczy:
-Ej! Co ty robisz?-krzyknęłam.
-To magiczne i piękne miejsce.Spodoba ci się.-powiedział,a po chwili moim oczom ukazał się piękny krajobraz....Miał rację tu było pięknie...



                                                                                                                    
I jak? Podoba się? Ostatnio na moim blogu zonwu jest mało komentarzy! Pod ostatnim były tylko 2! I wraca stara reguła.Nie ma komentarzy, nie ma nowego wpisa.Gdy będzie przynajmniej 8 komentarzy to pojawi się kolejny rozdział. Czekam i pozdrawiam!
Czytasz- - - - - -- - -  > Komentujesz
Natalia



sobota, 7 września 2013

XXIV rozdział




Wróciłam do domu i wtedy zadzwonił telefon:
-Halo?-zaczęłam.
-Dzień dobry.Nazywam się Hubert Klibter i prowadzę program ,,Poznaj gwiazdę miesiąca,,-powiedział.
-No, dobrze,ale co ja mam z tym wspólnego?
-No,chwilkę,jeszcze nie wytłumaczyłem.No,więc twoja piosenka ",,When you're gone, już od miesiąca jest na pierwszym miejscu naszej Toplisty! A twoja nowa piosenka ,,Girflend" zajmuje 3 miejsce.Chciałbym przeprowadzić z panią wywiad i żeby zaśpiewała pani u nas swoje piosenki.
-Tak,chętnie to zrobię.-zgodziłam się.
-W takim razie przyjedziemy dziś po panią o 14:30.Dobrze?
-Nie ma takiej potrzeby,wiem gdzie jechać.
-Och,w takim razie świetnie! Do zobaczenia.-powiedział,lub może raczej krzyknął.
-Do zobaczenia.-powiedziałam i rozłączyłam się.
Powiedziałam o wszystkim Baronowi,zgodził się się i wybraliśmy ciuchy.O 14 pojechaliśmy.Przywitał mnie Hubert.

* W programie *
 Za kulisami stał Baron,bardzo dobrze go widziałam.Cieszyłam się,że przyszedł ze mną, dobrze mieć kogoś takiego kto zawsze jest przy mnie... Usiadłam na przeciwko Huberta a fotelu.Facet miał około 40-stki i krótkie brązowe włosy.Był bardzo wysportowany. Z internetu przeczytałam,że ma żonę i małego synka.Zaczął się program.Przedstawił mnie publiczności i widzom w telewizorach i zaczął mówić:
-Twoja piosenka ,,When you're gone, już od miesiąca jest na pierwszym miejscu naszej Top-listy!Jeszcze nikomu się to nie udało.Jest pani gwiazdą!
-Bardzo cieszę się,że ma tak wysokie miejsce.Nie wiedziałam,że aż tak bardzo się ludziom spodoba.A co do gwiazdy,to nie uważam się za nią.Gwiazdą może być na przykład Rihanna, której każda piosenka staje się hitem,ale nie ja.
-Ależ dlaczego?! Przecież twoja piosenka ,,Girflend " zajmuje 3 miejsce! A pani dopiero zaczyna!
-No, właśnie zaczynam.Tak jest zawsze.Gdy w show-biznesie pojawia się nowa osoba a jej piosenka jest dość znana to wszyscy mówią:Wow! Ona jest świetna! Ale z czasem wszyscy o niej zapominają...Już nie pisze takich hitów,więc już jest niczym.I tak też będzie ze mną.Jeden głupi ruch i mnie nie ma.Ludzie są okropni i mało jest prawdziwych fanów.-powiedziałam.Zamurowało go.
-Jesteś inna,niż wszyscy,których do tej pory poznałem...Prawdziwa...
Nic nie powiedziałam.Wywiad szedł dalej:
-Czy jest coś, co Ci się w sobie samej nie podoba? Czy jest coś, co chciałabyś w sobie zmienić? 
-Nie! Lubię siebie taką jaka jestem, i niczego nie żałuję. Nawet jeżeli coś, co zrobiłam, nie podobało mi się potem, to i tak koncentruję się na przyszłości i ciągle zmierzam do przodu.-powiedziałam.
- Jakbyś opisała swój styl?
-Rock Glam.Noszę krawaty, podarte jeansy, kamizelki, koszulki z czaszkami i mam czarne paznokcie.

-Jaki styl lubisz w facetach?
Wygląd na The Rockabilly, z odrobiną Marlon Brando i James Dean: Dżinsy, koszula, sweter, czarne okulary nerd”.

-Co jest w Twojej torbie z kosmetykami?
-Różowy błyszczyk i krem chroniący przed słońcem. Jestem z natury blada. Chciałabym być trochę bardziej opalona, ale jeśli mam być szczera, staram się unikać słońca, które szkodzi skórze. Kiedy moje przyjaciółki leżą na plaży, w słońcu i chcą się opalić, ja noszę kapelusz.

-Musisz się martwić o to co jesz?
-Uwielbiam zapach babeczek, ale nie jadam za wielu słodyczy. Kiedy chcę być niezdrowa, idę do meksykańskiej restauracji. Idę na frytki i cole no i zapominam o ciastkach.

-Zapewne masz kogoś takiego,bardzo ważnego,komu oddałaś serce.Kto to jest?-spytał.
-Rzeczywiście,mam taką osobę,ale na razie nie powiem kim jest.-powiedziałam.I tak skończyła się nasza rozmowa.Zaśpiewałam piosenki i poszłam. 

* Następny dzień *
Jak co rano poszłam do kiosku po moją ulubioną gazetę.I zdziwiłam się bardzo gdy na okładce zobaczyłam siebie! ,,Jest nieśmiała,rockowa,nie uważa się za gwiazdę  i jest...prawdziwa"-głosił napis.Kupiłam ją i wróciłam do domu.W środku był mój wywiad i zdjęcia.Naprawdę fajnie to wyszło.Gdy przyszedł Baron,pokazałam mu to.Ucieszył się tak jak ja.Byłam z siebie dumna...
 Zadzwonił mi telefon,to była Patrycja.Mówiła,że zaczęli już pracę nad filmem i że poznała tam już kilku fajnych ludzi.Pytała co tam u mnie i u Tomka.Wszystko jej opowiedziałam,oprócz tego,że Lola zamieszkała z Tomsonem. Byłam zła na Lolke,mam nadzieję,że nie chce odebrać Pati chłopaka...Nie wybaczyłabym jej tego...W ogóle ta cała sprawa jest dziwna... Czemu ona zaproponowała mieszkanie Tomsonowi? ...

* Niespodziewana wizyta *
Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam tam...mojego ojca! w ogóle się nie zmienił...W ręce trzymał walizkę:
-Mogę wejść?-spytał,zdenerwował mnie.Tak nagle pojawia się po tylu latach?! 
-Czego chcesz?!-spytałam.
-Stęskniłem się za tobą i szukałem cię po całej Polsce!.
-Tak,na pewno,a świnki latają.Wejdź.-powiedziałam i wpuściłam go do środka.Usiadł na kanapie.
-Mam taką sprawę...
-No?!
-Czy mogę u ciebie zostać na kilka dni? Chciałbym zamieszkać w tym mieście,a chwilowo nie mam tu pracy i...właściwie nie mam tu niczego!
-Ojoj...Straszne...-powiedziałam z sarkazmem.Już chciałam coś powiedzieć gdy do salonu wszedł Baron...

                                                                                                           
No i pojawił się kolejny rozdział.Co o nim myślicie? Mnie się bardzo podoba. Jak myślicie jak zareaguje Baron na wiadomość,że przyjechał ojciec Natalii? Tego dowiecie się już w poniedziałek.
Pozdrawiam!
Natalia
Czytasz- - - - - - - - - > Komentujesz
 

piątek, 6 września 2013

Hej!

Bardzo przepraszam,że tak późno dodam rozdział,ale no wiadomo zaczęła się szkoła,i te problemy.Dalej będę starała się dodawać jak najczęściej wpisy,no ale wiadomo,że będą one troszkę później kolejny rozdział pojawi się w sobotę (7.09.). Naprawdę bardzo przepraszam.Dziękuję za tak duże ilości odwiedzin mojego bloga jest już ich ponad 2000 i 61 komentarzy! To naprawdę dużo.Cieszę się,że tak dużo osób czyta moje opowiadanie.
Pozdrawiam!
Natalia

wtorek, 3 września 2013

XIII Rozdział

Natalia
Gdy zjadłam śniadanie,zadzwonił telefon.Poszłam i odebrałam:
-Halo?-zaczęłam.
-Cześć.To ja Tomson.
-O! Tomson! Cześć! Co się stało? Jesteś jakiś zdenerwowany.
-Ty też będziesz jak się dowiesz.-powiedział.
-O co chodzi?
-Przyjedźcie na lotnisko.
-No okej. Dobra.-powiedziałam i zaczęłam się bać najgorszego.Rozłączyłam się.
-Coś nie tak kochanie?-spytał Baron.
-Nie wiem co się dzieje,ale Tomson kazał nam przyjechać szybko na lotnisko.-powiedziałam.
-No dobra,to ja odwołam ten dzisiejszy twój występ,a ty idź się szybko przebrać.
-Dobra.-powiedziałam i pobiegłam na górę.Wybrałam to i zbiegłam na dół.

Po około 15-minutach pojechaliśmy.

* Na lotnisku*
Gdy wbiegliśmy na lotnisko,zauważyliśmy cały zespół Afromental,Lolę i Patrycję z walizkami! Podbiegłam do nich:
-Co tu się do cholery dzieje?! -krzyknęłam.
-Posłuchaj mnie,ale najpierw usiądź-powiedziała,a ja usiadłam.
-No więc?-spytałam.
-Dostałam rolę w filmie!-krzyknęła.
-To super!-krzyknęłam i mocno ją przytuliłam.-Ale po co w takim razie mieliśmy tu przyjść, i po co są te walizki?
-Są też złe strony tej roli,bo...muszę przez to wyjechać do Los Angeles.
-Co?! Nie,nie,nie!
-Ale zrozum to dla  mnie wielka szansa.Jadę tam tylko na rok,no co najwyżej dwa.Wrócę tu,obiecuję.
-Tylko rok?! Czy ty zdajesz sobie sprawę ile trwa rok?!-krzyknęłam.
-Postaw sie w mojej sytuacji.Gdyby ktoś zaproponował ci wystąpienie na wielkiej gali w Los Angeles i do tego trasę po Europie,to co byś zrobiła?
-Masz rację,też bym pojechała...
-No właśnie,dlatego ja też jadę,ale poza tym będziemy w stałym kontakcie,przecież jest telefon,skype,gadu-gadu...
-Będzie mi ciebie brakowało.-powiedziałam i mocno ją przytuliłam.
-Mi ciebie też.Ale za 15 minut mam samolot,więc muszę już iść.-powiedziała,a ja wypuściłam ją z uścisku.I wtedy podszedł do niej Tomson.Przytulili się,a potem pocałowali.Nie mogłam na to patrzeć i wtuliłam sie w Barona.Gdy odleciała,nadal tam stałam i patrzyłam.Już mi jej brakowało.Poszłam w końcu do domu.

* W domu*
Weszłam do domu,na kanapie spał Baron.Uśmiechnęłam sie i poszłam do kuchni.Zrobiłam sobie kawę, i wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi,poszłam otworzyć.Stała tam Lola:
-Cześć!-powiedziałam.
-Hej! 
-Wejdź do środka.-zaprosiłam ją,lecz ona stała w drzwiach.
-Nie,poczekam tu,a ty idź po portfel.
-Ale po co?
-Chcę zrobić niespodziankę Tomsonowi.Cały czas siedzi na kanapie i patrzy się w ten durny telewizor.Pomyślałam,że pójdziemy do sklepu i mu coś kupimy,pogadamy.Co?
-No dobra.-powiedziałam i poszłam po portfel.Napisałam jeszcze Baronowi kartkę,że idę i poszłam.

* U Tomsona.*
Zapukałyśmy do drzwi.Otworzył nam niewyspany Tomson:
-A co wy tu robicie?-spytał.
-Przyszłyśmy do ciebie,a co nie wolno?-spytałam.
Wpuścił nas do środka.Podałyśmy mu nasz prezent,Otworzył go i powiedział:
-A co tu k***a mam dzisiaj urodziny?-spytał ze śmiechem.-Świetne!-krzyknął ,gdy już zobaczył swojego full-capa.
-No to,fajnie,że ci się podoba.-odezwała się Lola.
Usiedliśmy na kanapie.
-Dzięki,chciałyście mi tym pewnie poprawić humor nie?-spytał.
-No.
-Ale,nie udało wam się.Próbuje się pozbierać,ale w tym domu wszędzie widzę Patrycję.No i co ja mam zrobić?-spytał.
-Hmmm...-zastanowiła się Lola.-Możesz narazie zamieszkać u mnie.-zaproponowała.
-Ne chciałbym robić ci kłopotu.
-Ależ nie robisz! 
-No to super.Kiedy moge przyjść?
-Kiedy chcesz.-powiedziała Lola.
-No to ja idę się pakować,a wy se porozmawiajcie.
No i poszedł na górę.
-Czemu mu to zaproponowałaś?-spytałam,gdy już zostałyśmy same.
-Jest kompletnie przybity,sam sobie nie poradzi.-powiedziała,spojrzałam na zegarek.
-Dobra ja idę! Muszę jesszcze przygotować piosenki na jutrzejszy występ.
-Dobra.To do jutra.
-Pa.-powiedziałam i poszłam.W domu zaczęłam grać na pianinie i wymyśliłam świetną piosenkę na jutro,po czym poszłam spać.

*Rano,następny dzień*
Wstałam i poszłam zjeść z Baronem śniadanie, a potem razem wybraliśmy dla mnie ubranie.O 15 pojechaliśmy.Gdy weszłam za kulisy,zamurowało mnie:
-Przecież tu jest ponad milion ludzi!-krzyknęłam.
-No właśnie i oni wszyscy tu przyszli po to,żeb cię usłyszeć! To są twoi fani! Nie cieszysz się?-spytał.
-Cieszę,cieszę,ale nie wiem czy dam radę.
-Dasz,dasz.-powiedział.-A teraz zmykaj na scenę.
Wzięłam głeboki oddech i weszłam na scenę.Powiedziałam:
-Cześć! Cieszę się,że jest was tak dużo! Dzisiaj zaśpiewam wam 2 piosenki.Jedna znich będzie nowa,pisałam ją wczoraj wieczorem.No ale zaczynamy piosenką ,, When you're gone"-i zaczęłam grać i śpiewać.

Wstąpiła we mnie nowa energia gdy oni zaczęli  śpiewać ze mną...Nie spodziewałam się tego...Poczułam się wspaniale.Tak jak w swoim żywiole,gdy skończyłam zeszłam ze sceny i poszłam się przebrać.Fryzjerki zdjęły mi moje doczepiane pasemka i po chwli znowu weszłam na scenę:
-Teraz mój najnowszy numer.Nazywa się ,,Girflend" i mam nadzieję,że wam się spodoba.-powiedziałam.Ta piosenka potrzebowała ruchu,energii i dzięki nim moim fanom i Baronowi potrafiłam to tak zaśpiewać...

Gdy skończyłam,zaczęliśmy razem z Baronem iść do domu,ale wtedy otoczyli nas moi fani.Było ich pełno.Zaczęłam rozdawać autografy.Byłam taka szczęśliwa...

Poczułam się jakbym już zawsze to robiła....
Jakby to było moje powołanie...
To co mówił Baron było prawdą...
On mówił,że moje piosenki będą hitami,a ja nareszcie zabłysnę...
On i Patrycja...
To im mogę dziękować za ten sukces,są najważniejszymi osobami w moim życiu...






                                                                           
No i jak wam się podoba? Mi bardzo.Przepraszam,że wpis  jest dzisiaj,a nie w poniedziałek.Ale no po prostu nie miałam czasu?Chciałabym jeszcze bardzo wam podziękować,za tak liczne komentarze i odwiedziny.Dobijamy do 2000 wyświetleń! Bardzo dziękuję. Pozdrawiam wszystkich fanów Afromental i czytelnikow tego bloga.
Natalia ♥♥
Czytasz - - - - - - - -> Komentujesz

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział XXII

Kino,popcorn,cola,film. Ten film był naprawdę fajny,czułam się tak jakbym tam była...
Gdy wyszliśmy z kina postanowiliśmy,że pójdziemy się przejść.Trafiło na park.Szliśmy i rozmawialiśmy.A po drodze spotkaliśmy rodziców Barona:
-Aleksander?-spytała jego zdziwiona mama.
-Tak,cześć mamo.-powiedział zmieszany.
-Dlaczego nas nie odwiedzasz? Nie chcesz mieć już doczynienia ze ,,starymi,,jak wy to mówicie?
-Mamo,dobrze wiesz,że tak nie jest.
-Och...No nie wiem...A to...kto?-spytała,pokazując na mnie.
-Przepraszam,że przedstawiłam się.Nazywam się Natalia Szkot i jestem dziewczyną Barona.-powiedziałam i podałam rękę jego mamie i tacie.
-A więc to jest ta twoja wybranka?-spytał jego ojciec.
-Tak.-odpowiedział Baron.
-Och! W takim razie zapraszam was dzisiaj  do nas na 17-stą!-krzyknęła jego mama.
-Yyy...Dzisiaj?... No nie za bardzo.-Baron chciał się jakoś z tego wykręcić,ale mu przerwałam.
-Chętnie przyjdziemy,będę mogła was lepiej poznać.-Baron spojrzał na mnie wrogim wzrokiem.Zachichotałam.
-Wspaniale!-krzyknęła jego matka.-Do zobaczenia wieczorem!
-Do widzenia.-powiedziałam i poszli.
Przez pół drogi się do siebie nie odzywaliśmy,aż w końcu zachichotałam.
-Co tak cię śmieszy?-spytał Baron.
-Gdybyś widział swoją miną!-krzyknęłam.
-Och...z moimi rodzicami nie ma zabawy,uwierz mi gdybyś znała ich od dziecka...
Po raz kolejny zachichotałam:
-Przestań,nie są chyba,aż tacy straszni?
-Oj uwierz mi są.-powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
Gdy doszliśmy do domu,czekała tam na nas Marina.Oczy miała całe we łzach.Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
-Co się stało?-spytałam.
-Bo...bo...no..
-Czekajcie,ja was zostawię,nie będę wam przeszkadzał.-powiedział Baron.Spojrzałam na niego gromiącym wzrokiem.
- Nie widzisz że ona jest w rozpaczy?!-krzyknęłam.
-No dobra dobra idę do Tomsona.Przyjadę o 16-stej.-powiedział i poszedł.
Weszłam z Mariną do domu i zrobiłam kawę.Usiadłyśmy na kanapie:
-Przepraszam za Barona.Nie wiem co mu dzisiaj odbiło.-powiedziałam.-Co się stało?
-Ty tego nie zrozumiesz.-powiedziała płacząc.
-Spróbuję.Mów.
-Bo...Kiedy dzisiaj rano przyszłam do domu,bo miałam do pracy na noc.Na dole walało się pełno piw.Pomyślałam,że on po prostu zrobił imprezę i tyle.Ale nie... Kiedy weszłam do naszej wspólnej sypialni...to...-zalała się łzami.Mocno ją przytuliłam.-Tam leżał Łozo,a...a..a obok niego...jakaś półnaga laska...-zaczęła płakać.
 Było mi jej strasznie żal.Ale Łozo? Coś mi tu nie grało.Kto jak kto,ale Łozo? Przecież on świata poza Mariną nie widzi.Muszę z nim o tym porozmawiać.
 -Nie płacz.Wszystko można wyjaśnić,może to był jakiś podstęp.Ktoś go wrobił...No nie wiem...-powiedziałam
.
-Nie...On to zrobił...Zdradził mnie...I ja to wiem...Temu nie da się zaprzeczyć.
I wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Poczekaj zaraz przyjdę.-powiedziałam i poszłam otworzyć.Tak jak myślałam stał tam Łozo:
-Jest tu Marina?-spytał trzymając w rękach kwiaty.
-Jest,ale nie sądzę, żeby chciała z tobą rozmawiać.-powiedziałam.-Jak mogłeś?!
-Ach...A więc ty też mi nie wierzysz? Ja jej nie zdradziłem.
-No to co?! Ma zwidy?!
-Ojeju...Przepuść mnie...Ja muszę z nią porozmawiać.-powiedział.
-Nie!-krzyknęłam tarasując mu drogę.Niestety mój krzyk usłyszała Marina i podeszła do drzwi.
-Wpuść go.-powiedziała.-Ma rację musimy porozmawiać...
Niechętnie go wpuściłam i powiedziałam:
-To ja pójdę na górę.Nie będę wam przeszkadzać -i poszłam.
Łozo
Dlaczego nikt mi nie wierzy?! Ktoś podłożył mi tą pannę i tyle! Przecież ja  kocham Marinę! Gdy Natalia poszła zacząłem rozmowę:
-Cieszę się,że zechciałaś ze mną rozmawiać.Proszę to dla ciebie.-powiedziałem i podałem jej kwiaty.
-Myślisz,że jakieś p********e kwiaty,załatwią wszystko?!-krzyknęła.-Jesteś w błędzie!
-Ale,kochanie ja tego nie zrobiłem!
-Nie?!-powiedziała.-To nie ty byłeś z nią w łóżku tylko Święty Mikołaj?! Daj se siana!
-No dobra,masz rację to ja tam byłem,ale przyżekam ci,że ja z nią nie spałem.
-Wiesz co?! Ta rozmowa jest bez sensu! Ty się nawet nie umiesz się przyznać!
-Proszę cię uwierz mi! Ja tego nie zrobiłem!
-Wyjdź stąd! Nie mam ochoty dalej ciągnąć tej bezsensownej rozmowy! Do widzenia! A i wyprowadzam się!Nie mam ochoty mieszkać z tobą!-krzyknęła.
-Ach...Więc w takim razie gdzie zamierzasz mieszkać?! Tu?!
-Nie wynajmę sobie mieszkanie! A poza tym co cię to interesuję?!
-Dużo! Ja cię kocham!
-Ale ja cię nie!-krzyknęła.Ale ja jej nie słyszałem.Złapałem jej twarz i pocałowałem ją.Dała mi z liścia.
-Jesteś zwykłym gnojkiem i debilem! Aż brak mi na ciebie słow!Wynoś się stąd!-krzyknęła.
-Dobrze.No to pójdę,do widzenia.-powiedziałem i wyszedłem.

Natalia
Gdy zeszłam na dół Łoza już nie było.Myślałam,że Marina będzie płakać...ale nie...Ona aż się trzęsła ze złości...
-Idę!-krzyknęła i poszła.Nawet jej nie zatrzymywałam.Nie miałam takiej ochoty.Postanowiłam,ze nie będę o tym myślała i pójdę się przebrać.Za piętnaście minut miał przyjść Baron,więc miałam mało czasu.Dzisiaj postawiłam na elegancję.Muszę się jakoś spodobać jego rodzicom.Wybrałam to:



Aż się zdziwiłam,że mam coś takiego.Punktualnie o 16-stej przyszedł Baron.Ubrany był w czarną koszulę i jeansy.Weszłam do jego samochodu i pojechaliśmy:
-Gniewasz się na mnie?-spytał w samochodzie.
-A powinnam?
-No nie wiem..
-Zachowałeś się jak kompletny debil!
-No,ale to wasze sprawy jesteście kobietami,a więc no wiesz kobieta do kobiety,facet do faceta...Nie?
-Może i tak,ale i tak jesteś okropny.-powiedziałam.Zaśmiał się:
-No dobra.Mów co tam się stało.
-Ach...No więc tak kobiety maja swoje tajemnice a faceci swoje...Nie?-spytałam złośliwie.Zaśmiał się.
-No dobra,ale tak na poważnie?
-No dobra.Łozo ją zdradził.
-Co?!-krzyknął.
-No właśnie,dla mnie to też jest dziwne.
-Przecież Łozo ją kocha!
-No ja to wiem,ale ona najwyraźniej nie.-powiedziałam i wtedy dojechaliśmy.Dom jego rodziców był nieco mniejszy od naszego,ale był bardzo ładny.Gdy weszłam do środka,przywitał mnie jego ojciec i zaprowadził do jadalni.Tam na stole,czekał już  na nas duży pieczony kurczak.Oczy jadły! Baron odsunął mi krzesło i zaczęliśmy jeść.Było pyszne.
-A więc,ty jesteśNatalia Szkot.Tak?-spytała jego matka.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Czekaj...Skądś kojarzę to nazwisko...
-Tak,napiała piosenkę ,,When you're gone"-powiedział za mnie Baron.
-Och...Wsapaniale! Zaspiewaj nam to!-krzyknął oiciec.
-No nie wiem...-powiedziałam.
-Już!-krzyknęła.Zachoichotałam i zaczęłam grać.Gdy skończyłam zaczęłi bić mi brawo:
-Świetne!Wspaniałe!-krzyknęła jego matka.
-Dziękuję.-powiedziałam i odłożyłam gitarę na bok.
-Mam pomysł.A może zechciałabyś zaśpiewać na scenie jutro?
-Yyyy...
-Świetnie! W takim razie Baron cię tam zaprowadzi.Juto o 14-stej.Tylko przygotuj jeszcze jeden utwór.Dobrze?-powiedziała.
-No dobrze.-zgodziłam się O 21 pojechaliśmy do domu.
-Masz świetnych rodziców!-krzyknęłam gdy już dojechaliśmy.
-Nie wydaje mi się!-krzyknął.
-Są fajni.Chyba ich nawet lubię.-powiedziałam i poszłam do łazienki się umyć.
Gdy wyszłam Baron leżał już na łóżku w pidżamie.Położyłam się obok niego i powiedziałam:
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-powiedział,i zaczął mnie całować,a potem wszystko przybrało tempa.

* Rano*
Gdy się obudziłam byłam bardzo szczęśliwa.To co się stało wczoraj...To jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło.Po cichu wstałam i chciałam otworzyć drzwi,żeby iść zrobić śniadanie gdy usłyszałam za sobę głos Barona:
-Nawet nie próbuj! Dzisiaj ja robię śniadanie.
-Nie ma mowy!-krzyknęłam.
-A jednak.-powioedział i wziął mnie na ręcę,a następnie położył na łóżko.
-Poczekaj tu.-powiedział.Zgodziłam sie,nie chciało mi sie z nim kłócić.
Po chwili usłyszałam zamykanie drzwi.On mnie zamknął!Podbiegłam do drzwi i krzyknęłam:
-Pogieło cię!
-Nie,ale jak znam życie to coś byś wymyśliła.No więc ja też wymyślłem.-powiedział ze śmiechem.Usiadłam na łóżku,ale nie zamierzałam siedzieć tam długo.Wzięłam klucze,otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego. *Jaki on głupi*-pomyślałam i otworzyłam drzwi do domu.Ze śmiechem wbiegłam do kuchni
-Co?! Co ty tu robisz?!-krzyknął zdziwiony.
-Tak jak ty gram nie fair.-odpowiedziałam i pocałowałam go w usta.

                                                                                                      
I jak wam się podoba? Mi bardzo..Mam nadzieję,że wam też.Następny rozdział w środę.
Pozdrawiam!
Natalia :*
Czytasz- - - - - - - > Komentujesz


123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty