środa, 29 stycznia 2014

44 rozdział

PATRYCJA
Baron zadzwonił do mnie i powiedział, że ktoś chciał zabić Natalię.Znowu.Czemu ona ma takiego pecha? Kto to zrobił? Przecież Sylwia jest w więzieniu.Jest ktoś jeszcze? Milion pytań na minutę.Martwiłam się o nią.Natalia była dla mnie jak siostra,  której nigdy nie miałam... Gdy wbiegłam do szpitala zobaczyłam Aleksa stał przy szybie i patrzał na Natalię.Podbiegłam do niego:
-Co się stało? Nic jej nie jest?
-Ktoś odłączył ją od sprzętu i lekarz ją reanimował.Policja go złapała.A z nią jest wszystko dobrze,  teraz śpi.
-To dobrze, ale mi strachu napędziłeś.-odetchnęłam z ulgą. 
-Zabiję tego gnoja.-warknął.
-Przestań.To pewnie zasługa Sylwii.
Usiadł na krześle :
-Myślałem,że ona naprawdę się zmieniła.Ja jej wierzyłem.... Planowałem z nią życie,a ona... ona próbowała zabić Natalię....
-Wiem.Ja też się temu dziwię...Aleks...Powiedz mi proszę co się ostatnio stało, że tak nagle wybiegłeś  z sali?
-Nie chcę o tym gadać.
-Mi możesz powiedzieć.-zachęciła.
-Natalia ma zaniki pamięci nie pamięta wszystkiego.Pamięta to,że...że była z Tomsonem i to z nim chce się widywać.Nie pamięta tego co razem przeżyliśmy...Nic.-powiedział ze smutkiem.Przytuliłam go.Wtedy podeszła do nas pielęgniarka:
-Pacjentka chce się z panem widzieć.
-Ze mną?-spytał zdziwiony.
Uśmiechnęłam się do niego.Wszedł do sali.

NATALIA
-No nareszcie jesteś.-powiedziałam do Barona.
-Coś się stało?
-No tak... w końcu..yy...przeżyłam....
-Zawołać Tomsona?
-Tomsona?-zdziwiłam się.-A po co?
-To nie chcesz się z nim widzieć, przecież uważasz ,że jest twoim chłopakiem..-powiedział z niesmakiem.
-Ale..Przecież ja jestem z tobą.
-Co? Czegoś tu nie rozumiem.Wczoraj mówiłaś,że jesteś z nim.
-To ja się wczoraj obudziłam?
-Zaczekaj...Powiedz mi co pamiętasz...
-No,że jestem z tobą.Nagrałam piosenkę która stała się hitem...Patrycja to moja przyjaciółka i Lola też...-posmutniałam.-Nie żyjąca Lola.Czy był jej pogrzeb?
-Nie.Jest jutro...
Na kilka minut zapadliśmy  w ciszę, po chwili się odezwał:
-Czyli jesteśmy razme?
-A jak inaczej.-uśmiechnęłam się szeroko.Pocałował mnie w policzek.Do sali wszedł lekarz:
-I jak się czujesz ślicznotko?-spytał.
-Dobrze.
-Hmm...Ciśnienie w formie, krew też w porządku.W takim razie jutro będziesz mogła już nas opuścić.
-Naprawde?
-W rzeczy samej.
Uśmiechnęłam się szeroko.
  * Następy dzień*
W domu nareszcie poczułam sie dobrze.Usiadłam na kanpie i przykryłam się kocem:
-Herbaty?-spytał Aleks.
-Tak, poproszę.-Uśmiechnęliśmy się do siebie.

--------------------------------------------------------------------
I jak? Tak jak obiecałam jest dłuższy od tamtego.Mam nadzieję,że sie podoba.Kolejny rozdział za kilka dni. :))


poniedziałek, 27 stycznia 2014

43 rozdzial


JASON
Policjant pozwolił mi zadzwonić. Głupi uwierzył, że Filip to mój brat.Poprosiłem go aby przyszedł dzisiaj rano mnie  odwiedzić.Gdy przyszedł usiedliśmy przy stole  w sali dla odwiedzających. Aby się  z nim porozumiewać,  musiałem używać szyfru, żeby żadna glina się nie domyśliła o co chodzi:
-Nasz skowronek wciąż żyje, a nie powinnien. ..
-Rozumiem.
-Modę na ciebie liczyć?
-Oczywiście. -powiedział i zaśmiał się szyderczo.
BARON
Wròciłem do szpitala. Musiałem porozmawiać z Natalią.Wszystko przypomnieć. Kiedy wszedłem na korytarz, w którym znajdował się pokój Natlii zastanawiałem się co jej powiem.Aż nagle... usłyszałem krzyk.Jej krzyk. :
-Natalia? !-wrzasnąłem i pobiegłem w tamtą stronę.Ona...leżała na ziemi, odcięta od całej aparatury, która umożliwiała jej oddychanie. Wezwałem lekarza,  a on się nią zajął.Zobaczyłem otwarte okno.Bandyta musiał skoczyć przez nie, gdy mnie usłyszał. Skoczyłem z niego,  bo było stosunkowo nisko. Wtedy ktoś obok mnie przebiegł.To musiał być ten bandyta.Pobiegłem za nim.Był szybki i po chwili dyszałem z zmęczenia. Zauważyłem że on też zwolnił.To była moja szansa.Przyspieszyłem  i złapałem go.Uderzyłem go pięścią w twarz.Oddał mi i zaczęliśmy się bić.Jakaś kobieta zadzwoniła po policję .Po chwili przyjechali:
-Ej!! Co tu się dzieje?!-wrzasnął jeden z nich.Przytrzymali nas.W skròcie wszystko im  wytłumaczyłem.Puścili mnie a jego zabrali na komisariat.Modliłem się aby Natalii nic się nie stało.
------------------------
Przepraszam że taki krótki ale pisze  go już drugi raz, ponieważ tamten się usunął ;(
Obiecuję że następny będzie dłuższy i ciekawszy.
POZDRAWIAM!

czwartek, 23 stycznia 2014

42 rozdział

TOMSON

Wszedłem do sali Natalii:
-Co się stało? Baron wybiegł z sali zdenerwowany.-spytałem.
-Nie wiem kochanie.
-Że jak?
-Czemu wy się zachowujecie tak dziwnie gdy mówię że jestem z tobą?
-Yyyy....
-No co?
-Nic.
-Nie dasz mi nawet budziaka na przywitanie.
-No dobra.-przybliżyłem się do niej i prawie ją pocałowałem
ale wtedy wszedł Baron.
-Tomek?! Co ty robisz?!
-Nic.
-Wyjdź stąd.
-Olek uspokój się.-powiedziała Natalia.-To ja mówię kto ma tu być.
-Ale...
-To ty wyjdź.
Wyszedł a ja za nim:
-Sory Aleks.
-Spadaj.-powiedział i poszedł do domu.Jestem głupi.

JANE

Od razu , gdy Baron wyszedł, ja i Wojtek poszliśmy za nim.Siedział teraz na ławce przed szpitalem.Łozo podszedł do niego:
-Co się stało? -spytał.
-Spadaj.
-Ja wiem, że...
-Powiedziałem, że masz spadać!
-Wiesz co, ja zachowuje sie jak twój przyjaciel, chcę cię pocieszyć...A ty co?!
-Nara.
-Cześć.-powiedział Wojtek i ruszył przed siebie.Nie chciałam rozmawiać z Baronem.Zachował się okropnie. Pobiegłam za moim towarzyszem.Nie odważyłam się odezwać.Miał naburmuszoną minę.Postanowiłam, że nie będę mu przeszkadzała, w jego rozmyślaniach.Szłam i delektowałam się świeżym powietrzem.Wiatr wiał mi prosto w twarz, ale trudno się dziwić, był środek zimy.Nagle Wojtek na mnie spójrzał:
-Czemu nic nie mówisz?-spytał.
-Nie chcę cię drażnić.
Uśmiechnął się.
-Nie martw się o to.
-Zimno mi.-powiedziałam.Złapał mnie za rękę.Przez moje ciało przeszedł dreszcz:
-Rzeczywiście.Jesteś zziębnięta.
-Chodźmy do mnie.Ogrzeję się trochę.
-Ty idź.Ja wracam do szpitala.
-Ale ja nalegam.
-Nie.
-Tak.-powiedziałam uparcie.
-No dobra.
Zaprowadziłam go pod mój dom.

SYLWIA
-Puść mnie debilu.-wrzasnęłam na policjanta, trzymającego moje ręce.On nie odpowiedział.Wrzucił mnie do celi i wyszedł.W celi obok mnie był Jason:
-No i co zrobiłaś głupia babo?!
-To nie moja wina.Natalie trzeba zabić.
-Ja tu rządze.Zadzwonie po Filipa.On to załatwi.
Zaśmialiśmy się szyderczo.

---------------
Dziękuję za wszystkie komentarze.Pozdrawiam!  ♥♥
Natalia Afromental

wtorek, 21 stycznia 2014

41 rozdział

BARON

Gdy weszliśmy do szpitala , podbiegła do mnie Jane'
-Zwariowałeś?! Coś ty sobie myślał?! Nigdy więcej tego nie rób!-krzyknęła i przytuliła mnie.Po chwili podbiegła do Łoza i dała mu buziaka w policzek.Cały się zarumienił:
-Dziękuję.Nigdy tego nie zapomnę.Jeżeli mogłabym ci się jakoś odwdzięczyć?
-Nie trzeba.
-W takim razie zabiorę cię dzisiaj na obiad do mnie do domu.
-Ale przecież ty mieszkasz z Baronem?
-Już nie.Gdy skończy się operacja i wszystko będzie dobrze to pójdziemy.
-Niech będzie.
Uśmiechnęła się szeroko i usiadła na krześle.Podszedł do mnie Tomson:
-Nadal się o nią martwisz?
Nie odpowiedziałem.
-Wszystko będzie dobrze.
Nie słuchałem go.Po chwili z sali wyszedł lekarz:
-Operacja się udała.Pacjentka się obudziła.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Wszedłem do sali i zobaczyłem ją.Miała wesołą twarz.Złapałem ją za rękę:
-Tak bardzo się o ciebie bałem.
-Przestań.-powiedziała słabym głosem.
-Cieszę się że żyjesz.
-Tomson, kochanie uspokój się.
-Chyba... chciałaś powiedzieć Baron?- zdziwiłem  się.
-Nie. Baron to mój przyjaciel.
Wybiegłem z sali. TO BYŁ SZOK.Podeszłem do lekarza:
-Czy jest coś o czym nie wiem? Dlaczego ona to powiedziała? Czy ona ma zaniki pamięci?
-Tak.Niektóre elementy trzeba będzie jej przypominać.
-Ale....Nie!

---------------------------------------------
Mam internet! Hurra! A oto nowy rozdział
MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA <3
Czekam na wasze opinie.♥
Natalia Afromental

sobota, 18 stycznia 2014

40 rozdział i ...informacja

ŁOZO

Baron podszedł do mnie i poprosił mnie, na bok.Chciał mi coś powiedzieć:
-Co jest stary?-spytałem.
-Chodzi o moją kuzynkę.
-Tak?
-Podoba ci się?
-Dopiero co ją poznałem.-powiedziałem.
-Chcę żebyś trzymał się od niej z daleka.-myślałem,że to co powiedział to był zwykły żart.Myliłem się.
-Słucham?!
-Proszę cię jak przyjaciela zostaw ją w spokoju.
-Co?! Ale dlaczego?!
-Ona dopiero co tu przyjechała i..nie chciałbym aby ktoś ją zranił.Przeżyła już wiele trudnych chwil, a ja traktuję ją jak siostrę.
-Ale...chyba nie myślisz,że mógłbym jej coś zrobić?
-Może i nie, ale proszę cię żebyście byli przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi.
-Weź się uspokój! Dopiero co ją poznałem i nie planowałem mieć z nią żadnych dzieci.Zluzuj kokardę.
-Może masz racje.-ukradkiem popatrzał na Jane.-Przepraszam.
-Spoko.
Nagle podszedł do nas lekarz:
-Mogę z panem porozmawiać?-powiedział do Olka.
-Tak, słucham
-W cztery oczy.
-Dobrze.
-Chodźmy do mojego gabinetu.
Poszli i zostawili mnie samego.Oglądałem sobie ulotki.Gdy wrócił Baron, miał bladą twarz, nie wyrażała emocji:
-Coś nie tak?-spytałem.
-Natalia...-szepnął.
-Co?
-Ona... umarła....
-Co?! Ale jak to?! To niemożliwe! Co powiedział lekarz?!
-Umarła....
-Olek! Uspokój się!-położyłem mu dłoń na ramieniu.Odepchnął ją i schował twarz w rękach.
Czułem ,ze nic już od niego nie wyciągnę.Zdenerwowany wszedłem do gabinetu:
-Co się stało?!-krzyknąłem.
-Kim pan jest? Proszę wyjść z ...
-Jestem przyjacielem Natalii.Proszę mi powiedzieć co się stało!
-Jej stan uległ zmianie.Jest coraz gorzej.Nie wiadomo czy dożyje poranka.
-Niech pan sobie nie żartuje?!
-Czy wyglądam jakbym żartował?
-Ale...Na pewno da się jeszcze coś zrobić!
-Nie wiem.... Jeśli przeżyje to będzie to cud...
-Jest pan dobrym lekarzem tak?!
-Tak myślę.
-Więc proszę coś zrobić.Proszę ją uratować. Jest za młoda aby umierać!
-Przykro mi...
-Ach wy lekarze! Wszyscy tacy sami! Gadacie, gadacie a nic nie robicie.Na pewno! Na pewno da się coś zrobić! I ja to wiem.Czy nie widzi pan jak on cierpi?!-wskazałem na Barona.-Ona jest dla niego najważniejsza.Rozumie pan?! Ma pan żonę?!
-Mam.
-To w takim razie co by pan zrobił gdyby pańska żona była u kresu sił, a lekarzom nie chciałoby się nic zrobić?! Co?!
-No naturalnie że...
-Że?!
Nagle lekarz dostał chyba oświecenia, bo powiedział:
-Milena przygotuj salę operacyjną. Zabieramy panią Natalię na operację.
Uśmiechnąłem się i poszedłem o wszystkim poinformować Barona.Jednak nigdzie go nie było.Oby nie zrobił tego co myślę.Wyciągąłem telefon i przeczytałem sms-a od niego:

Od- Baron
Żegnaj.

Nie! to nie może się tak skończyć.Pomyślałem chwilę i już wiedziałem gdzie jest.Wybiegłem z szpitala.Oby nie było za późno.Pobiegłem nad most.Tak jak myślałem stał tam Aleksander:
-Baron! Co ty robisz?!-wrzasnąłem.
-Chcę umrzeć.
-Nie możesz.
-Mogę.
-Ona żyje.
-Jeszcze... Rano umrze już jej nie zobaczę.
-Nie prawda! Zabrali ją na operację!
-Co?-zobaczyłem błysk  w jego oku.
-To co mówię.Chodź i przestań się wygłupiać.
Niemal natychmiast pobiegł w stronę szpitala.Pobiegłem za nim....

------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ten rozdział? :)) Mi bardzo.Informacja:
Jutro jadę do babci.Będę u niej do piątku i niestety nie ma ona internetu i kolejny rozdział pojawi się dopiero w sobotę [25.01.2013 r. ]. Jeżeli znajdę gdzieś wi-fi to dodam go wcześniej. dlatego zaglądajcie tu. :)
Pozdrawiam was serdecznie! ;**
Natalia Afromental

czwartek, 16 stycznia 2014

39 rozdział

BARON    [ czytaj z muzyką : http://youtu.be/wwCykGDEp7M?t=45s ]

-Doktorze co z nią?-spytałem.
-Na razie utrzymywana jest w śpiączce, ale jutro podejmiemy pierwszą próbę wybudzenia dziewczyny.
-Czyli to oznacza,że tych prób może być więcej? -byłem strasznie spanikowany.
-Proszę pana, ta kobieta jest w bardzo złym stanie.Ten strzał, o mało co by ją zabił.Proszę myśleć pozytywnie.-powiedział i poklepał mnie po ramieniu.-A teraz pan wybaczy,ale muszę isć do innych pacjentów.Do widzenia.
-Do widzenia.
Usiadłem na krześle. ,, Myśleć pozytywnie''... Postanowiłem, że zadzwonię do jej ojca i Patrycji, on też powinni wiedzieć co się dzieje z Natalią.Gdy przyjechali, obydwoje mieli łzy w oczach:
-Czy ona żyje? Jak do tego doszło ?-spytała Patrycja. Opowiedziałem im wszystko. Tak samo jak ja byli zdziwieni zachowaniem Sylwii:
-Dobrze, że siedzi w więzieniu, bo inaczej bym się z nią rozprawił.Popamiętałaby sobie.-powiedział pan Szkot.
-Ja bym się przyłączył.Patrycja,  a co z Tomsonem?
-Tak szczerze mówiąc to nie wiem.Nie byłam jeszcze dzisiaj u niego.Pójdziesz ze mną? Na chwilę zapomnisz o Natalii i przestaniesz się martwić.
-Dobrze.A pan idzie z nami?
-Nie wolę zostać tutaj.
-Wszystko będzie dobrze.
-Wiem ale chcę być przy niej.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.Ja i Patrycja poszliśmy w stronę sali w której był Tomson.
Ku naszemu zdziwieniu, nie leżał już na łóżku i nie miał na sobie piżamy, tylko normalne ubrania:
-Patrycja a gdzie dziewczynki?
-Zostawiłam je z Jane.
-Z kim?
-Och..Przepraszam zapomnieliśmy ci ją przedstawić.Jane to kuzynka Barona.
-Aha... A gdzie Natalia?
-Leży w pokoju obok.-powiedziałem smutny.
-Co?! Ale jak to?!
-Została cięzko pobita.
-Pobita?! Przez kogo?
-Przez Sylwię.
-A to zdzira .
Nie odpowiedziaem.
-Muszę ją zobaczyć.
-Jak na razie tylko przez szybę.
-Nie chcę stracić, już drugiej najważniejszej w moim życiu kobiety.
Zobaczyłem,że Patrycja zmarkotniała, ona nadal czekała na to,aż on znowu ją pokocha:
-Nie pozwalaj sobie.-powiedziałem zdenerwowany.
-Przepraszam, ale nic na to nie poradzę...
Poszliśmy pod salę.Na krześle siedział ojciec Natalii.Przyglądaliśmy się dziewczynie przez szybę.Każde z nas miało łzy w oczach...Miejmy nadzieję,że się wybudzi, nie wytrzymałbym bez niej...

JANE
Patrycja poszła do domu mojego kuzyna.Podziękowała mi i zabrała bliźniaczki do siebie.Postanowiłam,że pójdę do szpitala, pocieszyć Barona.Musi mu być ciężko.Nikt nie spodziewał się tego co się stało i to jeszcze przez byłą Olka!

~~
W szpitalu usiadłam obok salo, w której leżała Natalia.Aleksander poszedł napić się herbaty, a ja czekałam aż wróci.Czytałam książkę .Nagle podszedł do mnie wysoki mężczyzna.Od razu go poznałam :
-Ty jesteś Łozo?-spytałam.
-Tak.Chcesz autograf?
-Nie.
-Aha, sorry.
Był jakiś taki dziwny.Przysiadł obok mnie:
-Co czytasz?
-Alex Kava ,,Granice Szaleństwa''
-Świetna książka czytałem.
-Och....
Nikt z nas nie wiedział za bardzo co powiedzieć.Na szczęście podszedł do nas mój kuzyn i poprosił Łoza na bok.Mogłam w spokoju czytać dalej....

-------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? :) Jak myślicie co Baron chce powiedzieć przyjacielowi? Czy Natalia się wybudzi?
Czekam na wasze opinie.
Natalia Afromental.

środa, 15 stycznia 2014

Zwiastun i...podziękowania :)

Cześć!
Dzisiaj pojawi się zwiastun 2 części opowiadania o Afromental.Mój blog ma już 6189 wyświetleń za co bardzo chciałabym wam podziękować. Jak również i za to,że komentujecie rozdziały.Ciesze się ,że wam się podobają :))  Kilka razy miałam już chwile zwątpienia i chciałam usunąć bloga...Jednak tego nie zrobiłam za co bardzo dziękuję moim przyjaciółkom : Ani, Karolinie i oczywiście Klaudii, która pokłada we mnie największą wiarę i cały czas mnie wspiera. Jutro pojawi się kolejny rozdział i mam nadzieję,że wam się spodoba.Nie przedłużając już więcej zapraszam do oglądania :))


Czekam na wasze opinie i pozdrawiam serdecznie! :*
Natalia Afromental

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 38

NATALIA

-Jak myślisz co one jedzą?-spytał Baron.
-Zaczekaj chwilę.Patrycja zostawiła mi słoiczki z jedzeniem dla nich.Zejdę na dół.
-Dobra, ja się nimi zajmę.
Zeszłam na dół, gdy nagle zadzwonił dzwonek, podeszłam do drzwi i zobaczyłam Sylwię z dwoma potężnymi mężczyznami.
-Czego chcesz?-spytałam oschle.Wtedy daj mężczyźni złapali mnie za ręce i wsadzili do samochodu.Jeden zatkał mi twarz,gdy próbowałam krzyczeć.Sylwia prowadziła, nie wiedziałam gdzie jedziemy, zawiązali mi oczy chustą.Byłam bezbronna i źle się z tym czułam.Gdy dojechaliśmy odsłonili mi oczy i wyprowadzili z samochodu.Staliśmy teraz przed starym, zniszczonym domkiem letniskowym.Zaczęłam krzyczeć.
-Krzycz sobie ile chcesz i tak cię nikt nie usłyszy.-powiedziała Sylwia.Podziałało, już więcej się nie odezwałam.W domu przywiązali mnie do krzesła:
-O co chodzi?! Wypuść mnie!-wrzasnęłam.
-Zaraz wracam.-wyszła razem z tymi dwoma mężczyznami.To była moja szansa.Przewróciłam się razem z krzesłem i po chwili udało mi się odwiązać sznury.Zaczęłam iść w stronę drzwi i wtedy jeden facet przewrócił mnie na ziemię i zaczął mnie kopać,a potem ciągnął mnie po podłodze i wsadził na krzesło.Miałam kilka zadrapań na czole, które strasznie bolały.Znów mnie przywiązał i wtedy weszła Sylwia:
-Próbowałaś uciec? oj..nieładnie...nieładnie...
-Spadaj.O co ci chodzi dziewczynko ?!
-Naprawdę chcesz wiedzieć ?! Naprawdę?!
-Tak.-Wiesz jak to jest, kiedy musisz wyjechać na miesiąc do Hiszpanii, żeby załatwić pieniądze na ślub z ukochanym?! Harujesz,ale cały czas myślisz o nim i wiesz,że kiedy przyjedziesz to wszystko będzie dobrze,weźmiecie ślub i będziecie żyć długo i szczęśliwie.Tylko,że nikt nie wiedział,że pojawi się ktoś taki jak ty i wszystko zepsuje! Całe marzenia,oczekiwania!..Wszystko zepsułaś ! Rozumiesz?! Wszystko!-krzyczała ze łzami w oczach i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jaką zdzirą byłam.Zepsułąm jej całe życie:
-Sylwia ja przepraszam...nie wiedziałam że tak bardzo go kochasz.Byłam samolubna i myślałąm tylko o sobie.Przepraszam...-spojrzała na mnie wściekle.
-Mam to gdzieś.-moje słowa nie miały dla niej żadnego znaczenia.-Wiesz co to jest?-spytała pokazując mi pistolet.-Tym za chwilę rozstrzelę ci łeb.Za to co mi zrobiłaś!
Zazcęłam łapczywie łapać oddech.Jeszcze nigdy tak się nie bałam.Nagle ktoś tworzył drzwi:
-Policja! Na ziemię!-krzyknęli,ale Sylwia nic sobie z tego nie robiła,strzeliła we mnie.Próbowała strzelić mi w głowę,ale strzeliła w rękę.Krzyknęłam z bólu.Policja zlapała ją i wyrwała broń.Czułam ogromny ból w ręce:
-Pali się! Moja ręka się pali-krzyczałam.Policjanci spojrzeli na siebie bezradnie,a potem obraz mi się urwał...



---------------------------------------------------------------
Oto ostatni rozdział 1 części bloga. :)
Druga część rozpocznie się 16.01 .2014 r. Mam nadzieję,że wpis wam się podoba.Liczę na wasze komentarze! :))
Zaglądajcie tu bo lada dzień może się pojawić zwiastun.I jeszcze jedno.Pojawiła się nowa zakładka ,, Informowani,, jeśli chcecie abym informowała was o nowych rozdziałach to zostawcie tam w komentarzu link do swoje bloga lub aska, maila.
Pozdrawiam serdecznie!
Natalia Afromental





sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 37

PATRYCJA

Pobiegłam w tamtą stronę i zobaczyłam nieprzytomnego Tomsona,leżącego na trawie! Natychmiast zadzwoniłam po karetkę.Po chwili przyjechali.Nie wiem kto krzyczał nikogo oprócz Tomka tam nie było.Jadąc karetką,łzy spływały mi po policzkach.Oby nic mu się nie stało.Kiedy dojechaliśmy pod szpital lekarze zabrali go na ostry dyżur.Tomek miał wszędzie krew i rozciętą rękę.Był nieprzytomny.Zadzwoniłam do Łoza po chwili przyjechał:
-Gdzie on jest?-spytał.
-Na..na..ostrym dyżurze...
-Co się stało?
-Nie wiem.Jechaliśmy załatwić sprawę pogrzebu dla Loli.Ja został w samochodzie, a on poszedł na spotkanie z księdzem.Długo nie wracał a ja po chwili usłyszałam krzyk.No i potem go zobaczyłam.Wydaje mi się,że ktoś go pobił.
-Ale kto?
-Nie wiem.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.
Lekarz wyszedł z sali:
-I co?-spytałam zdenerwowana.
-Będzie żył.-uśmiechnął się.
Odetchnęłam z ulgą zauważyłam,że Łozo też.Nagle zobaczyłam jak kilka mężczyzn wiezie Tomka do sali.Miał grubą ranę,ale już nie krwawił:
-Mogę go odwiedzić?-spytałam lekarza.
-Nie dzisiaj.Musi odpoczywać.Myślę,że jeśli wszystko pójdzie dobrze to ewentualnie jutro.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze...A co jak nie pójdzie?

NATALIA

Siedzieliśmy i bawiliśmy się z bliźniaczkami.,Były takie wesołe.Nagle zadzwonił dzwonek,poszłam otworzyć drzwi.Stali w nich Łozo i Patrycja:
-Hej-powiedziałąm.
-Cześć.
-Wejdźcie.
Usiedli na kanapie.Patrycja posadziła sobie na kolanach Syntię,a Łozo i Baron poszli do pokoju.Ola smacznie sobie spała:
-Coś się stało?-spytałam Patrycji,miała czerwone oczy.
-Tomson jest w szpitalu.
-Jak to?
-Ktoś go pobił.
-CO?!
-Długa historia.
-Ale wszystko jest dobrze?
-Nie wiem.Cały czas sie martwię.Jutro będzie można go odwiedzić.Pójdziesz ze mną?
-Tak,to w końcu też mój przyjaciel.Ale co z pogrzebem Loli?
-No właśnie..Mogą u was dzisiaj przenocować? Chciałam iść to załatwić.
-Chyba tak.
-Dzięki.-spojrzała na zegarek.-Dobra ja muszę już iść.Na razie!
-Cześć.
Wyszła z domu.No to miałam dzisiaj na głowie dwa maluszki.

ŁOZO
-Muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałem Baronowi.
-Co jest?
-Chcę pogadać o Marinie.Wiesz...wczoraj jak wracałem do domu to zobaczyłem ją jak ..całowała się z jakimś kolesiem.Oni mnie nie zauważyli, ale ja ich tak.
-No co ty?-spytał niedowierzając.
-Niestety...
-Co zamierzasz z tym zrobić?
-Właśnie nie wiem.Chciałem,żebyś mi coś poradził.Z Mariną ostatnio cały czas się kłócimy,a ta akcja z pocałunkami to nie pierwszy raz.Już kilka razy ją widziałem.W domu nie da się wytrzymać!
-Porozmawiaj z nią o tym,ale nie wierzę,że on cię zdradza.
-Czyli co?! Jestem ślepy?!-krzyknąłem.
-Tego nie powiedziałem.
Nagle na górę weszła Natalia, na rękach trzymała bliźniaczki:
-Dzisiaj będziemy mieli towarzystwo.-zwróciła się do Olka.
-Daj mi jdną.
Podała mu Syntię:
-To ja już będę się zbierał.-powiedziałem i wyszedłem.
Poszedłem do domu.Na kanapie siedziałą Marina:
-Cześć.-powiedziałem.
-Hej.
-Nie teraz.
-Owszem teraz.
-Nie mam czasu.
-Wiem wszystko.
-Ale co?-spytała udawając ,że nic nie wie.
-Nie udawaj.Widziałem jak całowałaś tego faceta.
-Ja? Chyba ci się przewidziało.
-Nie. Jesteś beznadziejna dlaczego sie nie przyznasz.
Poszła do kuchni:
-Może dlatego,że nic nie zrobiłam.
Nagle dostała sms-a.Głupio się z tym czułem,ale przeczytałem i miałem pewność że mnie zdradza:

Od-Maciek
Do-Marina
Kocham cię wiesz! :* I nie mogę doczekać się naszego kolejnego spotkania.Pozdrawiam!
Twój Maciek

Jak ona mogła?
Weszła do pokoju:
-Nie zdradzasz mnie?! A to co?!-krzyknąłem pokazując jej wiadomość.
-Wojtek to nie tak jak myślisz...
-Wynoś się stąd! N ienawidzę cię!
Pobiegła na górę z płaczem i zaczęła pakować swoje rzeczy

SYLWIA
-Dupku,pomyliłeś osoby! Miałeś pobić  Natalię,a nie Tomsona!-krzyknęłam
-Było ciemno.Nic nie widziałem.
-Och..Wszystko muszę załatwiać sama.-powiedziałam i sięgnęłam po nóż.Po czym poszłam pod dom Natalii...

----------------------------------------------------------------------------------------------
Wielkie dzięki za komentarze i odwiedziny.Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu.Pozdrawiam! Wesołego Nowego Roku! Trochę spóźnione życzenia. xDD :))

Natalia Afromental
 

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 36

Natalia

Gdy wstałam nikogo nie było w domu.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi poszłam otworzyć i ujrzałam...:
-A co ty tu robisz? -spytałam nieproszonegp gościa.
-Chyba raczej co ty tu robisz.Odwal się od Barona.Rozumiesz?!-powiedziała Sylwia.
-Bo co?
-Bo ja tak mówie!
-A co ty moim góru jakimś jesteś?!
-A żebyś wiedziała.
-Ta...Jasne.
-Gdzie on jest? !
-A bo ja wiem!
-Gadaj.
-Chyba śnisz.Nawet gdybym wiedziała to bym ci nie powiedziała.
-Wiesz co?!
-No co?!-krzyknęłam.
I wtedy do domu wszedł Baron:
-A co ty tu robisz? Chyba wyraziłem się jasno mówiąc że masz się mi więcej nie pokazywać na oczy.-powiedział do Sylwii.
-Ale wybacz mi...
-Nie.Oddaj  pierścionek.
-Jaki pierścionek? !-spytała.
-Zaręczynowy.
-Nie ma mowy on jest mój.
-Dawaj go.
-Nie.
-Już!-krzyknął.
-Masz.-powiedziała i dała mu go do ręki.Wyszła z domu.
-Gdzie byłeś?-spytałam.
-W sklepie.Zgaduję że nic nie jadłaś?
-Tak.-uśmiechnęłam się.Poszliśmy do kuchni.Ja usiadłam na krześle a on zaczął robić kanapki.Zjedliśmy w ciszy i spokoju ale ona nie trwała długo.Do Barona zadzwonił telefon.Poszedł odebrać. Po chwili wrócił:
-Będziemy mieli gości.-powiedział.
-Chyba ty.Ja idę.
-Nie.Zostań.Tomson przyprowadzi  maluchy.On i Patrycja idą załatwić sprawę pogrzebu Loli.A ja muszę zająć się dziewczynkami.Pomożesz mi?
-No dobrze.
-Świetnie.-uśmiechnął się zwycięsko.
Odeszłam od stołu i poszłam do pomieszczenia w którym kiedyś znajdował się mój pokój.Zostało w nim kilka moich ciuchów.Wybrałam jedno i przebrałam się.Po chwili zeszłam na dół.Na kanapie leżały dziewczynki a Baron oglądał TV.Usiadłam obok niego.Nagle go wyłączył.Przysunął się do mnie i powiedział:
-Pogódźmy się.
-Po co?
-Tęsknie za tobą.
-Nie chcę
-Obiecuje że się poprawię
-No nie wiem.
-Ale ja wiem.-powiedział i pocałował mnie w usta
-No dobrze
-Super.-jeszcze raz mnie pocałował. Wtedy dzieci się obudziły.Baron zaczął je łaskotać.

PATRYCJA

Jechaliśmy samochodem.Patrzałam e okno.Tomek był smutny.Zdawało się że zaraz znowu zacznie płakać.
-Wszystko dobrze?-spytałam.
-Taak...
Dojechaliśmy pod kościół.Tomek poszedł do księdza a ja siedziałam i czekałam.Gdy po pół godzinie nie wrócił zaczęłam się martwić. Wyszłam z samochodu i ruszyłam w sronę kościoła.Nagle usłyszałam krzyk...Zaczęłam biec w tamtą stronę...

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty