niedziela, 29 września 2013

Rozdział XXVIII

( Czytaj z muzyką : http://youtu.be/PxNYvk_0Onw?t=29s)

Poczułam, że ktoś delikatnie klepie mnie po ramieniu.Zdjęłam słuchawki z uszu i zobaczyłam stojącą nade mną brunetkę :
-Słucham?.-spytałam.
-Czy mogę usiąść obok ciebie?
-Ach...Tak pewnie...-usiadła na fotelu.
-A tak w ogóle to jestem Lily.
-Natalia.-podałyśmy sobie rękę.
-Ty też do Los Angeles?
-No.
-Super! Ja lecę,tam bo gram  w filmie.
-Serio? W jakim?
-,, Ostatnia piosenka ''
-Patrycja tam gra! Moja przyjaciółka!
-Och...Jedziesz do niej?
-Tak,wiesz po prostu rozstałam się z chłopakiem i w ogóle takie tam...Szkoda gadać...
-Czekaj czy ty napisałaś ,,When you're gone" ?
-Tak.-przyznałam
-Wow! Jesteś super!
-Dzięki.
-No nie ważne.Mów o tych problemach.W tych sprawach jestem ekspertem.-zaśmiałyśmy się. Schowałam Bruna do klatki,z czego nie był za bardzo zadowolony i zaczęłam opowiadać.Sama  nie wiedziałam czemu,jej wszystko opowiedziałam,chyba po prostu dobrze mi sie z nią gadało.po chwili powiedziała:
-Nie martw się.Wszystko będzie dobrze.
-Nie wydaje mi się.
-Przestań,trzeba być optymistą.
-Tak jak ty?
-Tak jak ja.-zaśmiałyśmy się.
-Przepraszam,ale czy mogłybyśmy przerwać tę pogawędkę? Jestem bardzo zmęczona i chciałabym położyć się spać.
-Jasne, śpij.
-Dzięki.-powiedziałam i położyłam głowę na poduszkę,a po chwili zasnęłam.

* Później *
-Natalia,wstawaj!-usłyszałam.
-Baron...Baron przestań...chcę spać.-powiedziałam z zamkniętymi oczami.
-Ha,ha,ha.
Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę ,że jestem w samolocie.
-Jestem  Baron,ahoj kapitanie!-powiedziała.
-Lily, uspokój się. Po prostu jestem niewyspana,a do tego przygnębiona.
-No to cię rozweselę.Zaczekaj.-podeszła do mężczyzny,stojącego obok.
-Hej,słodziutki.-zaczęła.Zaśmiałam się.
-Hej,bejbe.-powiedział facet.
-Mogę numer twojego telefonu,wyglądasz na słodziaka.
-Yyyy...Jasne.-był nią oczarowany.Flirtowanie wychodziło jej tak łatwo.
-Żartowałam,jesteś za brzydki.-spławiła go. Gdy podeszła do mnie,śmiałam sie jak głupia:
-Wiedziałam,że mi się uda.-uśmiechnęła się szeroko.
-Haha
Proszę o zapięcie pasów,lądujemy.-usłyszałyśmy.Zapięłyśmy pasy.Po 10 minutach wylądowaliśmy.Powiedziałam tacie,żeby wziął Bruna i wyszłam z samolotu.Za mną szła Lili i tata.
-Patrycja!-krzyknęłam i podbiegłam ją przytulić.
-Nareszcie przyjechałaś!-powiedziała i zaczęła głupio gapić się w jeden punkt,za mną.
-Co? Kto tam jest?
-Zobacz sama...-szepnęła.
Odwróciłam się i zobaczyłam...ostatnią osobę,którą chciałabym widzieć...

MARINA
Było mi żal Natalii.To wszystko moja wina... Zadręczałam ją swoimi kłopotami,nie zwracając uwagi na nią....Poszłam jeszcze do  Łoza po resztę rzeczy.Niechętnie zapukałam do drzwi.Otworzył mi Łozo:
-Wróciłaś!-krzyknął.
-Tak po swoje rzeczy.
Weszłam do domu.Wszędzie walały się niepotrzebne rzeczy.Widać było,że dom potrzebował kobiecej ręki.Wzięłam swoje rzeczy i chciałam wyjść,ale Łozo złapał mnie w talii:
-Proszę cie, wróć do mnie.Potrzebuję cię.-powiedział,odwróciłam się do niego.
-Ale zrozum...Ja nie potrafię....
-Potrafisz.Kocham cię. Bez ciebie,moje życie nie ma sensu.Jesteś dla mnie wszystkim.-powiedział.Jego argumenty były bardzo kuszące.
-No dobrze...
-Czyli wybaczasz mi?
-Tak.-powiedziałam.A on mnie pocałował.Byłam szczęśliwa.

                                                                                                                                                                 
I jak?  Może być? Czekam na ocenę i pozdrawiam! 
Natalia

4 komentarze:

  1. Super :) naprawdę miło się czyta ;)) A design bloga niesamowity! :) Pozdrawiam i zapraszam na mojego ;) http://smutasrap.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty