poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział XXII

Kino,popcorn,cola,film. Ten film był naprawdę fajny,czułam się tak jakbym tam była...
Gdy wyszliśmy z kina postanowiliśmy,że pójdziemy się przejść.Trafiło na park.Szliśmy i rozmawialiśmy.A po drodze spotkaliśmy rodziców Barona:
-Aleksander?-spytała jego zdziwiona mama.
-Tak,cześć mamo.-powiedział zmieszany.
-Dlaczego nas nie odwiedzasz? Nie chcesz mieć już doczynienia ze ,,starymi,,jak wy to mówicie?
-Mamo,dobrze wiesz,że tak nie jest.
-Och...No nie wiem...A to...kto?-spytała,pokazując na mnie.
-Przepraszam,że przedstawiłam się.Nazywam się Natalia Szkot i jestem dziewczyną Barona.-powiedziałam i podałam rękę jego mamie i tacie.
-A więc to jest ta twoja wybranka?-spytał jego ojciec.
-Tak.-odpowiedział Baron.
-Och! W takim razie zapraszam was dzisiaj  do nas na 17-stą!-krzyknęła jego mama.
-Yyy...Dzisiaj?... No nie za bardzo.-Baron chciał się jakoś z tego wykręcić,ale mu przerwałam.
-Chętnie przyjdziemy,będę mogła was lepiej poznać.-Baron spojrzał na mnie wrogim wzrokiem.Zachichotałam.
-Wspaniale!-krzyknęła jego matka.-Do zobaczenia wieczorem!
-Do widzenia.-powiedziałam i poszli.
Przez pół drogi się do siebie nie odzywaliśmy,aż w końcu zachichotałam.
-Co tak cię śmieszy?-spytał Baron.
-Gdybyś widział swoją miną!-krzyknęłam.
-Och...z moimi rodzicami nie ma zabawy,uwierz mi gdybyś znała ich od dziecka...
Po raz kolejny zachichotałam:
-Przestań,nie są chyba,aż tacy straszni?
-Oj uwierz mi są.-powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
Gdy doszliśmy do domu,czekała tam na nas Marina.Oczy miała całe we łzach.Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
-Co się stało?-spytałam.
-Bo...bo...no..
-Czekajcie,ja was zostawię,nie będę wam przeszkadzał.-powiedział Baron.Spojrzałam na niego gromiącym wzrokiem.
- Nie widzisz że ona jest w rozpaczy?!-krzyknęłam.
-No dobra dobra idę do Tomsona.Przyjadę o 16-stej.-powiedział i poszedł.
Weszłam z Mariną do domu i zrobiłam kawę.Usiadłyśmy na kanapie:
-Przepraszam za Barona.Nie wiem co mu dzisiaj odbiło.-powiedziałam.-Co się stało?
-Ty tego nie zrozumiesz.-powiedziała płacząc.
-Spróbuję.Mów.
-Bo...Kiedy dzisiaj rano przyszłam do domu,bo miałam do pracy na noc.Na dole walało się pełno piw.Pomyślałam,że on po prostu zrobił imprezę i tyle.Ale nie... Kiedy weszłam do naszej wspólnej sypialni...to...-zalała się łzami.Mocno ją przytuliłam.-Tam leżał Łozo,a...a..a obok niego...jakaś półnaga laska...-zaczęła płakać.
 Było mi jej strasznie żal.Ale Łozo? Coś mi tu nie grało.Kto jak kto,ale Łozo? Przecież on świata poza Mariną nie widzi.Muszę z nim o tym porozmawiać.
 -Nie płacz.Wszystko można wyjaśnić,może to był jakiś podstęp.Ktoś go wrobił...No nie wiem...-powiedziałam
.
-Nie...On to zrobił...Zdradził mnie...I ja to wiem...Temu nie da się zaprzeczyć.
I wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.
-Poczekaj zaraz przyjdę.-powiedziałam i poszłam otworzyć.Tak jak myślałam stał tam Łozo:
-Jest tu Marina?-spytał trzymając w rękach kwiaty.
-Jest,ale nie sądzę, żeby chciała z tobą rozmawiać.-powiedziałam.-Jak mogłeś?!
-Ach...A więc ty też mi nie wierzysz? Ja jej nie zdradziłem.
-No to co?! Ma zwidy?!
-Ojeju...Przepuść mnie...Ja muszę z nią porozmawiać.-powiedział.
-Nie!-krzyknęłam tarasując mu drogę.Niestety mój krzyk usłyszała Marina i podeszła do drzwi.
-Wpuść go.-powiedziała.-Ma rację musimy porozmawiać...
Niechętnie go wpuściłam i powiedziałam:
-To ja pójdę na górę.Nie będę wam przeszkadzać -i poszłam.
Łozo
Dlaczego nikt mi nie wierzy?! Ktoś podłożył mi tą pannę i tyle! Przecież ja  kocham Marinę! Gdy Natalia poszła zacząłem rozmowę:
-Cieszę się,że zechciałaś ze mną rozmawiać.Proszę to dla ciebie.-powiedziałem i podałem jej kwiaty.
-Myślisz,że jakieś p********e kwiaty,załatwią wszystko?!-krzyknęła.-Jesteś w błędzie!
-Ale,kochanie ja tego nie zrobiłem!
-Nie?!-powiedziała.-To nie ty byłeś z nią w łóżku tylko Święty Mikołaj?! Daj se siana!
-No dobra,masz rację to ja tam byłem,ale przyżekam ci,że ja z nią nie spałem.
-Wiesz co?! Ta rozmowa jest bez sensu! Ty się nawet nie umiesz się przyznać!
-Proszę cię uwierz mi! Ja tego nie zrobiłem!
-Wyjdź stąd! Nie mam ochoty dalej ciągnąć tej bezsensownej rozmowy! Do widzenia! A i wyprowadzam się!Nie mam ochoty mieszkać z tobą!-krzyknęła.
-Ach...Więc w takim razie gdzie zamierzasz mieszkać?! Tu?!
-Nie wynajmę sobie mieszkanie! A poza tym co cię to interesuję?!
-Dużo! Ja cię kocham!
-Ale ja cię nie!-krzyknęła.Ale ja jej nie słyszałem.Złapałem jej twarz i pocałowałem ją.Dała mi z liścia.
-Jesteś zwykłym gnojkiem i debilem! Aż brak mi na ciebie słow!Wynoś się stąd!-krzyknęła.
-Dobrze.No to pójdę,do widzenia.-powiedziałem i wyszedłem.

Natalia
Gdy zeszłam na dół Łoza już nie było.Myślałam,że Marina będzie płakać...ale nie...Ona aż się trzęsła ze złości...
-Idę!-krzyknęła i poszła.Nawet jej nie zatrzymywałam.Nie miałam takiej ochoty.Postanowiłam,ze nie będę o tym myślała i pójdę się przebrać.Za piętnaście minut miał przyjść Baron,więc miałam mało czasu.Dzisiaj postawiłam na elegancję.Muszę się jakoś spodobać jego rodzicom.Wybrałam to:



Aż się zdziwiłam,że mam coś takiego.Punktualnie o 16-stej przyszedł Baron.Ubrany był w czarną koszulę i jeansy.Weszłam do jego samochodu i pojechaliśmy:
-Gniewasz się na mnie?-spytał w samochodzie.
-A powinnam?
-No nie wiem..
-Zachowałeś się jak kompletny debil!
-No,ale to wasze sprawy jesteście kobietami,a więc no wiesz kobieta do kobiety,facet do faceta...Nie?
-Może i tak,ale i tak jesteś okropny.-powiedziałam.Zaśmiał się:
-No dobra.Mów co tam się stało.
-Ach...No więc tak kobiety maja swoje tajemnice a faceci swoje...Nie?-spytałam złośliwie.Zaśmiał się.
-No dobra,ale tak na poważnie?
-No dobra.Łozo ją zdradził.
-Co?!-krzyknął.
-No właśnie,dla mnie to też jest dziwne.
-Przecież Łozo ją kocha!
-No ja to wiem,ale ona najwyraźniej nie.-powiedziałam i wtedy dojechaliśmy.Dom jego rodziców był nieco mniejszy od naszego,ale był bardzo ładny.Gdy weszłam do środka,przywitał mnie jego ojciec i zaprowadził do jadalni.Tam na stole,czekał już  na nas duży pieczony kurczak.Oczy jadły! Baron odsunął mi krzesło i zaczęliśmy jeść.Było pyszne.
-A więc,ty jesteśNatalia Szkot.Tak?-spytała jego matka.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Czekaj...Skądś kojarzę to nazwisko...
-Tak,napiała piosenkę ,,When you're gone"-powiedział za mnie Baron.
-Och...Wsapaniale! Zaspiewaj nam to!-krzyknął oiciec.
-No nie wiem...-powiedziałam.
-Już!-krzyknęła.Zachoichotałam i zaczęłam grać.Gdy skończyłam zaczęłi bić mi brawo:
-Świetne!Wspaniałe!-krzyknęła jego matka.
-Dziękuję.-powiedziałam i odłożyłam gitarę na bok.
-Mam pomysł.A może zechciałabyś zaśpiewać na scenie jutro?
-Yyyy...
-Świetnie! W takim razie Baron cię tam zaprowadzi.Juto o 14-stej.Tylko przygotuj jeszcze jeden utwór.Dobrze?-powiedziała.
-No dobrze.-zgodziłam się O 21 pojechaliśmy do domu.
-Masz świetnych rodziców!-krzyknęłam gdy już dojechaliśmy.
-Nie wydaje mi się!-krzyknął.
-Są fajni.Chyba ich nawet lubię.-powiedziałam i poszłam do łazienki się umyć.
Gdy wyszłam Baron leżał już na łóżku w pidżamie.Położyłam się obok niego i powiedziałam:
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-powiedział,i zaczął mnie całować,a potem wszystko przybrało tempa.

* Rano*
Gdy się obudziłam byłam bardzo szczęśliwa.To co się stało wczoraj...To jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło.Po cichu wstałam i chciałam otworzyć drzwi,żeby iść zrobić śniadanie gdy usłyszałam za sobę głos Barona:
-Nawet nie próbuj! Dzisiaj ja robię śniadanie.
-Nie ma mowy!-krzyknęłam.
-A jednak.-powioedział i wziął mnie na ręcę,a następnie położył na łóżko.
-Poczekaj tu.-powiedział.Zgodziłam sie,nie chciało mi sie z nim kłócić.
Po chwili usłyszałam zamykanie drzwi.On mnie zamknął!Podbiegłam do drzwi i krzyknęłam:
-Pogieło cię!
-Nie,ale jak znam życie to coś byś wymyśliła.No więc ja też wymyślłem.-powiedział ze śmiechem.Usiadłam na łóżku,ale nie zamierzałam siedzieć tam długo.Wzięłam klucze,otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego. *Jaki on głupi*-pomyślałam i otworzyłam drzwi do domu.Ze śmiechem wbiegłam do kuchni
-Co?! Co ty tu robisz?!-krzyknął zdziwiony.
-Tak jak ty gram nie fair.-odpowiedziałam i pocałowałam go w usta.

                                                                                                      
I jak wam się podoba? Mi bardzo..Mam nadzieję,że wam też.Następny rozdział w środę.
Pozdrawiam!
Natalia :*
Czytasz- - - - - - - > Komentujesz


5 komentarzy:

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty