sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział XXXV

Weszliśmy do środka.Pielęgniarka powiedziała nam numer sali, w której leżała Lola.Numer 7.Sala numer 7,mówiłam sobie cały czas w myślach,żeby nie zapomnieć.Kiedy doszliśmy pod dany pokój,stał tam lekarz.Ale wcale nie miał rozradowanej miny:
-Coś się stało?-spytałam go.
-Tak.Państwo są rodziną dziewczyny?
-Można tak powiedzieć...
-Mam złą wiadomość.
-Czy coś się stało z dziećmi? Żyją?-spytał Tomek.
-Tak Bliźniaczki żyją,ale niestety gorzej z dziewczyną...W czasie porodu pojawiły się komplikacje i ona...nie przeżyła porodu...
-Że co proszę?!-krzyknęłam-To... to niemożliwe!
-Przykro mi...
-Panu jest przykro?! Panu jest przykro?! To nam jest przykro...ty...ty...
-Natalia,uspokój się.-powiedział Tomek.Najprawdopodobniej wykrzyczałabym teraz temu lekarzowi co o nim myślę,ale gdy się odwróciłam zobaczyłam,że Tomek ma całą twarz w łzach.Przytuliłam go i...nagle też zaczęłam płakać...Będzie mi jej brakowało, jej uśmiechu...tańca..okrzyku radości,gdy coś się uda...moja Lola...Dlaczego ona? Otarłam dłonią twarz:
-Tomek...Tomek spokojnie.Chodź musimy zobaczyć twoje dzieci.Ola i Syntia czekają na ciebie.
Weszliśmy i zobaczyliśmy je:
-Jak ka sobie bez niej poradzę?-szepnął chlipiąc.
-Pomożemy ci.Jesdt jescze Patrycja i twoja rodzina.Poradzisz sobie nie martw się.
-Dziękuję ci.
Uśmiechnęłam się lekko.Nagle do pokoju weszła Patrycja i Baron.Byli przygnębieni,więc już o wszystkim wiedzieli:
-Tak mi przykro...-powiedziała Patrycja i przytuliła Tomka.Zaczęłam płakać i wyszłam na zewnątrz.Podszedł do mnie Baron.Wtuliłam się w niego.A on wytarł łzę spływającą po moim policzku:
-Chodź.Zabiorę cię stąd.Trochę ochłoniesz.-powiedział.
-A Tomek?
-O niego się nie martw,jest przy nim Patrcyja.
Pokiwałam głową.Złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze szpitala.Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy.Nie pojechaliśmy do mnie, tylko do jego domu.No tak,jeszcze tego mi było trzeba.Rozmowy z jego narzeczoną.Usiedliśmy na kanapie:
-Podać ci coś?-spytał.
-Nie.
Do salonu weszła Sylwia:
-Cześć kochanie.-pocałowała Barona.
-Nie Sylwia,musimy to skończyć.-odepchnął ją lekko.
-Ale co miśku?
-Między nami koniec..
-Ale jak to? Przecież...
-Masz godzinę na zebranie wszystkich swoich rzeczy i wyprowadzenie się stad.
-Ale...
-Żegnaj.To moje ostatnie słowo.
-To przez nią?s-pytała wskjazujac na mnie.
-Nie twój interes.
-Jeszce się spotkamy tarantulo.-powiedziała do mnie i wyszła.
-Zostań dzisiaqj u mnie.
-Nie mogę.
-Dlaczego?-spytał.
-Po prostu nie.
-Zaczekaj chwilę...
Dotknął mojego czoła i wyszedł do kuchni.Po chwili wrócił z tabletkami i wodą:
-Masz gorączkę.Musisz wziąć tabletkę.
-Nie ma mowy.
-Natalia, proszę.
-No dobrze.-nie miałam siły się kłócić.
Połknęłam ją i położyłam się spać.

Tomosn
-Kiedy będę mógł zabrać je do domu?-spytałem lekarza.
-Jutro jeśli nie będzie złych wyników badań.
-Dziękuję.Do wiedzenia.
-Do wiedzenia.
Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do mnie:
-Zostaniesz dzisiaj u mnie?-spytałem Patrycji.-Nie chcę dzisiaj by sam.
-Oczywiście jeśli tego chcesz.
-Dzięki.
Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie i znów zaczęłam płakać.Obok niego wisiało zdjęcie na którym byłem ja i Lola.Byliśmy tacy szczęśliwi:
-Bardzo cię kochała.-powiedziała Patrcyja.
-Wiem, ja ją też.Przepraszam,ale jeśli nie masz nic przeciwko położę się spać.
-Jasne.ja prześpię się w...Gdzie mam spać?
-W mojej sypialni, ja dzisiaj będę spał na kanapie.
-Dobrze,jak chcesz.
Położyłem się spać, niemal od razu zasnąłem.
*Sen*
Biegłem z Lolą przez łąkę...Śmialiśmy się.Nagle usiedliśmy na kocu,który leżał na trawie.Obok nas siedziały dzieci.Ola podała mi do ręki bukiet z ślicznych,małych stokrotek:
-To dla ciebie tatusiu.-powiedziała.Wziąłem ją na ręce i lekko podrzuciłem do góry.Zaśmiała się.Położyłem ją obok Syntii.Po kilku minutach dzieci zasnęły.Złapałem Lolę,za rękę i powiedziałem:
-Kocham cię.
Pocałowaliśmy się:
-Ja ciebie też,ale...zapomnij o mnie.-po jej policzku spłynęła łza...
*Rzeczywistość*
Obudziłem się cały zalany łzami.Tak bardzo za nią tęskniłem...Spojrzałem na zegarek.Była 7:30, położyłem się jeszcze spać...

Obudziłem się i poczułem piękny zapach...To na pewno Patrycja coś gotowała.Wstałem i wszedsłem do kuchni:
-O! Już wstałeś!-krzyknęła,gdy mnie zobaczyła.
-Tak...-podrapałem się nerwowo po głowie.
-Siadaj.Zrobiłam śniadanie.
Na stole leżały dwa talerze z tostami i dwie kawy:
-Dzięki.
Uśmiechnęła się i zabraliśmy się do jedzenia.Gdy skończyłem,Patrycja powiedziała:
-Idź się przebierz i uczesz.Musimy jechać po bliźniaczki.
-Ach! No racja! Zapomniałem!
Pobiegłem na górę i wszedłem do łazienki.Wyglądałem jak strach na wróble.Po doprowadzeniu się do porządku, zeszedłem na dół:
-Jedziemy?-spytałem.
Przytaknęła.Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę samochodu.Chciałem usiąść ze strony kierowcy,ale Patrycja mnie zatrzymała:
-O nie,nie nie.Dzisiaj ja prowadzę.
Zgodziłem się i już po chwili jechaliśmy do szpitala.Zdziwiłem się bo na tylnych siedzeniach znajdowały się fotele dla dzieci:
-Co one tu robią?-spytałem.
-Pojechałam dzisiaj do sklepu i kupiłam je.Trzeba dbać o bezpieczeństwo.-wyjaśniła.Wyciągnąłem portfel:
-Ile mam ci oddać?
-Nie ma mowy! Ja to kupiłam i nie ma rozmowy o oddawaniu.
Dojechaliśmy do szpitala i poszliśmy do sali, w której znajdowały się dzieci.Po rozmowie z lekarzem zabraliśmy je do domu:]
-Ekhm..-chrząknąłem.-Może...Może zgodziłabyś się z nami zamieszkać? Bo wiesz...ja nie mam za bardzo doświadczenia z dziećmi..
Ku mojemu zdziwieniu krzyknęła:
-Pewnie!

.............................................................................................................................................
I jak? Ten rozdział jest długi i mam nadzieję że wystarczający.Przepraszam że tak późno go dodaję,ale nie miałąm czawsu.Pozdrowionka! ♥
Natalia Afromental

6 komentarzy:

  1. Fajny :D Podoba mi się, tylko szkoda mi Loli :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty!Ale Lola..!Szkoda mi jej ;( Tomek teraz o niejzapewne zapomni bo będzie z tą Patrycja!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Ty mogłaś tak skrzywdzić Tomsona?! Po przeczytaniu tego zbieram szczękę z biurka..
    Dobre posunięcie Barona, w końcu pozbył się tej małpy ; D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie.
    Pamiętam, że już kiedyś to czytałam, ale później tak wyszło, że miałam problemy z netem, a teraz znowu do tego wróciłam :)
    Szkoda, że Lola umarła ;(
    Tomson teraz rozpacza, a Patrycja pewnie to teraz wykorzysta by z nim być.
    Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rodzial.Czekamy na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy cdn? suuuuuuuper rodzial xD

    OdpowiedzUsuń

123 Lorem ipsum

...Afromental...

...Afromental...
Najlepsi!

Popularne posty